Czuję się niepotrzebnym elemantem. Świat beze mnie byłby taki sam. Nie wiem nawet kim jestem. Nigdy nie poznałam ojca. Matka nigdy mi o nim nie mówiła, a gdy pytałam krzyczała na mnie. Mogę się jednak domyśleć, że jest on z klanu Huuga. Mam Byakugana, więc nie może być inaczej. Tyle, że nie wygląda tak typowo. A to przez to, że moja rodzicielka również miała jakieś kekkei genkai i to po niej odziedziczyłam wygląd oczu- czarne jak węgiel. Ale o tym też mi nigdy nie mówiła. Nie wiem do jakiego klanu należę. Miałam tylko ją. Mieszkałyśmy razem w jakiejś małej wiosce. Później przeprowadziłyśmy się do Konohy. Gdy matka umarła zostałam sama. Bez jakiejkolwiek rodziny, bez poczucia przynależności, bez nazwiska... Mam tylko imię- Kuroi
Po śmierci matki przygarnął mnie jej przyjaciel. Chyba przeczuwała, że to jej koniec i dlatego przybyłyśmy do Konohy. Tak więc zamieszkałam z wielkim Sakumo Hatake. Byłam mu za to wdzięczna. Jak i za to, że dał mi nazwisko. Nigdy jednak nie stał mi się bliski, ani ja jemu. Za to przywiązałam się do Kakashiego. Traktował mnie jak młodszą siostrę.
- Czemu tu siedzisz? Zmarzniesz- usłyszałam za plecami znajomy głos
- Mhm- mruknęłam nie odwracając oczu od zachodzącego słońca
Kakashi zarzucił mi na ramiona kamizelkę i usiadł obok mnie.
Tylko jego jedynego mam. Mimo, że jest aż 8 lat starszy doskonale się dogadujemy. Jest dla mnie kochanym, starszym braciszkiem. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Trwałam przy nim, gdy zginął jego ojciec, trwałam, gdy zginął jego przyjaciel... Nigdy go nie opuszczę.
Zerknęłam na Kakashiego kątem oka. Dał mi swoją kamizelkę, więc teraz to jemu będzie zimno. Nie może być chory przeze mnie.
- Chodźmy już- powiedziałam podnosząc się
Ruszyłam prosto do swojego pokoju by tam położyć się na łóżku i wpatrywać w biały sufit dalej rozmyślając o moim życiu.
Niby wiem, że jestem jakoś związana z klanem Huuga, ale oni o tym nie wiedzą. Całe szczęście. Boję się jak mogliby zareagować na to, że do ich doskonałego klanu należy taki niepasujący element jak ja. Czarny Byakugan i jasne, kręcone włosy. Dzięki temu przynajmniej nikt mnie nie podejrzewa o bycie Huuga. Zwłaszcza, że nie używam Byakugana. Trenuję go, gdy jestem pewna, że nikt mnie nie widzi. Wie o tym tylko Kakashi. Te oczy to takie moje ostateczne wyjście, którego jeszcze nie byłam zmuszona stosować. Ale co się dziwić, mam dopiero 12 lat. Dwa lata temu skończyłam akademię. Jestem przeciętnym ninja, ale staram się jak mogę by stać się silną kunohi. Kakashi bardzo mi w tym pomaga. Często razem trenujemy. Właśnie, jutro mam trening. Muszę by wypoczęta.
Przekręciłam się na bok ziewając przy tym. Zmęczyły mnie te moje zmartwienia. Tak bardzo bym chciała, żeby wydarzyło się coś, co uczyni mnie chociaż na chwilę najszczęśliwszą osobą na świecie.
- Wybacz Kuroi, mam naglą misję- powiedział Kakashi
Spojrzałam na niego z wyrzutem. Po chwili westchnęłam głęboko.
- Misja to misja- mruknęłam
- Nadrobimy to jak wrócę onee-chan- obiecał czochrając mi włosy.
Nienawidzę gdy to robi. Ale uwielbiam gdy nazywa mnie siostrą. Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi.
- Ja ne!- krzyknął i wyszedł
- Będę musiała potrenować sama- stwierdziłam zasiadając do śniadania
Gdy tylko skończyłam pobiegłam zatłoczonymi już uliczkami Konohy na plac treningowy. Tak zaczęłam wyżywać się na bogu winnym drzewie. W końcu padłam wycieńczona na ziemię. Podciągnęłam się do siadu opierając o pień rośliny, którą tak niesprawiedliwie potraktowałam. Przymknęłam oczy oddychając głęboko. Nieźle się wymęczyłam. I, co tu kryć, bezsensownie. Mogłam tą energię przeznaczyć na ćwiczenie ninjutsu.
![](https://img.wattpad.com/cover/94954918-288-k243463.jpg)
CZYTASZ
Otwórz oczy: Itachi Uchiha
FanfictionTragiczna historia miłości dwojga ludzi, których los nie oszczędzał. Mimo cierpienia brną przez życie wytyczoną im ścieżką akceptując je i wierząc, ze tak trzeba. Ich drogi łączą się i rozchodzą, ale ich uczucie nigdy nie gaśnie... Opowieść o niezw...