Rozdział 21

79 5 2
                                    

/Klara/

Wstałam z strasznym bólem głowy. Stwierdziłam ze wezmę coś przeciw bulowego. Wstałam i po cichu zeszłam na dół. Wyjęłam z szafki tabletkę i ja wzięłam. Ciekawe dlaczego mnie Tsk boli. Idąc po schodach zaszłam do pokoju córkę. Zobaczyłam tam śpiącego aniołka. Uśmiechnęlam się i z tamtąd wyszłam. Położyłam się znów do łóżka i przytulilam do Abrahama.

-Gdzie byłaś?
-W kuchni po tabletkę na głowę a potem zajrzałam do Esperanzy
-Dobrze, chyba powinniśmy się zbierać dzisiaj mamy obiad z moimi rodzicami
-O nie to dzisiaj
-Wiem mi się tez nie chce ale to tylko kilka godzin
-Ok pójdę się ubrać

Dwie godziny pozniej

Jedziemy właśnie do restauracji. Trochę się denerwuje ponieważ rodzice Abrahama nie wiedzą o ciąży. Gdy powiedzieliśmy im o esperansie to byli nie zadowoleni. Z drugiej strony oni byli przeciwni temu małżeństwu. Tylko ciocia Abrahama się ucieszyła. Wchodzimy właśnie do budynku i widzimy odrazu jego rodziców. Witamy się i zasiadamy do stołu. Dobrze ze jest też ciocia Abrahama, czuje się przez to spokojniejsza.

-Co chcieliście nam przekazać?
-Spodziewamy się następnego członka rodziny
-Co!? Przecież ostatnio urodzilas Esperanze. Zniszczylas mojemu synowi życie. Jesteś z tego zadowolona!?

Te słowa mną wstrząsnęły. Wiedziałam ze jego matka mnie nie trawi ale żeby mówić coś takiego. Z moich oczy zaczęły splywać łzy.

-Jak ty się zachowujesz! Pszypominam,  że to moja żona i nie można do niej tak mówić!
- przejrzyj na oczy owinęła cie wokół palca i zniszczyła cie karierę!
-Nie zniszczylam mu zycia!!  Teraz ja włączyłam się w klutnie
-Zamknij się nie z tobą rozmawiam!!
-Nie mów tak do niej, nie masz prawa jej obrazac!!! Wiesz myślałem ze się pogodzimy ale chyba to nie wyjdzie. Zapomnij ze zobaczysz swoich wnuków! Nie dzwon już do mnie. A moja rodzina to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Chodź Klara
-synu zaczekaj
-Co chcesz tez nas wyzywać!?
-Nie gratuluję ci z całego serca.  Chłopczyk czy dziewczynka?
-To i to
-Ale ci gratuluje. Będę mógł od czasu do czasu zobaczyć Esperanze?
-Tak ale bez mamy, nie chce jej widzieć
-Dobrze ale taraz idźcie bo Klara jest strasznie blada.

Chwilę później zobaczyłam ciemność. Zemdlalam.

/Abraham/

Rozmawiałem z ojcem i zobaczyłem ze Klara mdleje.  Złapałem ja w ostatnim momencie.

-Klara, Klara obudź się. Kochanie...
-Wezwe karetkę
-Byle szybko

/Abraham./

Klara leżała mi na kolanach i się nie ruszala. Strasznie się bałem ze przez tą całą klutnie może coś stać się jej lub dzieciom.

-Karetka już jedzie
-Dziekuje
-klara obudź się proszę
-To wszystko moja wina powinienem ja powstrzymać od tej klutnie
-To nie twoja wina to mama zawiniła
-Pamiętaj se ja nie myśle tak jak ona. Na początku byłem przeciw waszemu związku ale potem zobaczyłem jak na siebie patrzyliscie na ślubie zrozumiałem jak siebie kochacie.
-Dziekuje ci

-Abraham...?
-Klara Boże jakie szczecie martwilem się o ciebie
-Źle się czuje, brzuch mnie boli

Potem zobaczyłem co wywrocilo wszystko do góry nogami. Zobaczyłem małą plamę kwi w okolicy brzucha. Przeraziłem się.
Klara tam popatrzyła i zaczęła płakać
-Nie, nie proszę tylko nie
-Cii nie płacz uspokuj się bo się pogorszy
-Nie mogę ich stracić proszę nie...
-Karetka już jest

Godzinę pozniej

Siedzę na izbie i czekam aż lekarz wyjdzie. Niedaleko sieci tata, ciocia  i mama. Nie wiem po co tu jest. Chwilę potem Podeszła.

-Może porozmawiać?
-O czym? Jesteś zadowolona? To był twój plan? Powiedz mi dlaczego tak jej nie lubisz?
-Zniszczyła ci karierę. Przerwałes trasę koncertową. Zamiast korzystać z życia to ty zmieniasz pieluchy.
-Naprawdę martwi cie moja kariera!! A nie życie mojej żony i moich dzieci. Przecierz to są twoje wnuki! Cholera naprawde? Myślałem ze jednak zmadrzalas ale chyba nie. Nie chce widzieć cie tutaj!! Zniszczylas mi życie. Jeśli im się coś stanie,  nie wybacz ci!!

Odeszła ja zacząłem płakać. Chwilę potem zobaczyłem doktora wychodzącego z sali Klary. Odrazu podbiegłem.

-I co doktorze?
-Stan był krytyczny dla dzieci ale wszystko poszło dobrze. Dzieci i matka przeżyją
-Dzięki Bogu, mogę do niej wejść
-Dobrze

Wbiegłem do sali i zobaczyłem Klare podłączoną do urządzeń. Była blada jak ściana i spała. Usiadłem obok i zacząłem płakać.

-Nie wiem co bym zrobił gdybym was stracil, kocham Cię najbardziej na świecie
-Ja ciebie tez

Klara otworzyła oczy i się uśmiechnęla. Zacząłem ją calować po czole, ręce i brzuchu mówić kocham was...

-Jak ja się ciesz se ciebie mam
-Ja tez się ciesze

Rozmawialiśmy tak ale pielęgniarka nie wysłała do domu. Pożegnałem się z żoną i pojechałem zająć się Esperanzą. Położylem ją do łóżka i poszedłem spać.

Rano na drugi dzień

Pjechałem po Klare bo może wrócić już do domu.

Wieczór tego samego dnia

Leżę razem z Klarą w łóżku i oglądamy film. Klara nie może do końca ciąży się przemęczac najlepiej jakby leżała cały czas w łóżku. Nie wiem czy da rade. Nagrywanie piosenki zaczniemy dopiero na parę miesięcy po urodzeniu bliźniaków. Z mamą nie mam kontaktu ale z tatą tak. Był u nas raz.

Przepraszam Cię za to ze tam Pojechaliśmy
-Nie twoja wina ze twoja matka mnie nie nawidzi
-Zabronilem jej się zbliżać do nas może  pszemyśli sobie co zrobiła
-Nie mam zamiaru jej widzieć jeszcze mi coś zrobi
-Nie martw sie nie pozwolę jej was skrzywdzić
-Dzięki, kocham Cię
-Ja ciebie tez kocham

Pocałowalem ja i poszliśmy spać.

Komentarze + gwiazdki = następny rozdzial

Nowo poznany chłopak A.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz