Rozdział 24

64 5 7
                                    

Tydzień puźniej

/Klara/

Jedziemy właśnie na bal charytatywny. Jestem ubrana w kobalatową, długą suknie a Abraham w czarny garnitur. Podjeżdżamy samochodem pod budynek i widzę bardzo dużo dziennikarzy. Pewnie znowu przez jakiś czas będziemy na pierwszych stronach gazet.

Wysiadamy z pojazdu i odrazu zostajemy zaatakowani przez reporterów. Zadawali pytania w stylu- chłopak czy dziewczynka?, czy to prawda, że wróciła Pana była dziewczyna?, co teraz będzie?...

Po ciężkim użeraniu się z dziennikarzami, wreszcie weszliśmy do budynku. Przywitalismy się z ważnymi osobami i zasiedlismy do stolika.

-Klara nie jesteś zmęczona?
-Nie, nic mi nie jest, przecież stan dzieci się polepszyć
-Wiem ale...
-Nie martw się jak będę się źle czuć to ci powiem
-Dobrze, musze coś załatwić, zaraz wrócę
-Dobrze ja pójdę do łazienki
-Dobrze uważaj na siebie

Pożegnaliśmy się i poszłam w kierunku łazienki. Weszłam po schodach i zaczęłam szukać łazienki. Po jakiś 5 min znalazłam. Umylam ręce i poprawiłam pomadkę. Wyszłam z pomieszczenia i gdy miałam już iść po schodach ktoś mnie zaczepił.

-No kogo my tu mamy
-Przepraszam ale my się chyba nie znamy?
-Andżelika, była Abrahama
-To ty byłaś u nas w domu?
-Tak
-Co chcesz?
-Nic, przyszłam zobaczyć jak wyglądasz z brzuchem, chłopak czy dziewczynka?
-To i to
-Bliźniaki! Ile ty masz lat!
-19
-Tak młoda i trójka dzieci na,koncie, śmieszne
-A co jest w tym śmiesznego?
-Złapalaś go na dziecko dlatego się z tobą ożenił. On zamiast korzystać życia to przewija bachory
-Dla twojej wiadomości to poślubie zaszłam w ciążę a nasze dzieci to nie bachory!
-Wiesz co powiem Ci coś! On i tak będzie mój
-Chyba w snach

Odeszła od niej i chciałam zejść po schodach i w tej chwili poczułam, że ktoś mnie spycha. Wszystko się Tak szybko działo. Spadła ze schodów i poczułam silny ból brzucha. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Przed oczami zrobiło mi się słabo i tylko uslyszam krzyczacego Abrahama. Zapadła ciemność.

/Abraham/

Rozmawiałem z kumplem gdy usłyszałem krzyki odbiegające z schodów. Podszedłem tam i zobaczyłem Klare leżącą i krwawiącą. Podbiegłem do niej.

- Klara obudź się, kochanie!
-Tamta kobieta zepchnęła ją ze schodów, widziałam to

Popatrzyłem w tamtą stronę i zobaczyłem Andżelike. Cholera!! Przeczuwałem, że coś zrobi. Jaki ja głupi miałem ją pilnować.

-Dzwoncie szybko po karetkę!
-Juz zadzwoniłam
-Dziekuje a teraz wezwijcie policję i niech wezmą ja!

Pokazałem na Andżelike. Jeśli moja matka jej kazała to zrobić to nie będę mieć skrupułów żeby też ja zamknąć w więzieniu.

Chwilę potem Klare zabrała Karetka. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala.

Siedzę właśnie od trzech godzin w poczekalni i nic nie wiem o stanie żony. Jak mnie to wkurza! Jeśli stanie się coś Klarze i dzieciom to przysięgam, że moja mama i Andżelika będą mieć wielkie kłopoty!!

Siedzę i myślę o różnych sytuacjach które mogą się stać. Nie przeżyje jeśli im się coś stanie. Nagle słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Wychodzi z nich lekarz a ja podbiegam do niego.

-Panie doktorze i co udało się uratować mają żonę i dzieci?
-Tak, ale najbliższa doba będzie decydujące dla dzieci. Proszę być dobrej myśli.
-Dziekuje doktorze, mogę do nich wejść?
-Tak ale tylko na chwilę, pacjentka musi odpoczywać
-Dziekuje jeszcze raz

Nowo poznany chłopak A.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz