XI

235 35 4
                                    

- Stój kretynko! - wrzasnęłam na całe gardło, doskakując do niej i łapiąc ją w pasie.

Nie było to zbyt mądre. Mogła przecież wystraszyć się i ześlizgąć.

Na szczęście nic takie się nie stało, ale... Dziewczyna, jak gdyby nigdy nic, kontynuowała samobójstwo, ze mną trzymającą ją za biodra.

Skupiłam całą swoją siłę umysłu, aby dostać się do jej głowy. Wyobraziłam sobie połączenie między naszymi mózgami w postaci lekkiej mgiełki.

Przedziwne, znajdowała się w niej totalna pustka. Platynowe włosy i jej outfit mógły sugerować, że nie jest to żadna potomkini Einsteina. No ale bez przesady. Ameby mają nawet jakąś świadomość. A tu nic. Pustak.

- Pomocy, pomocy! - Zaczęłam wrzeszczeć wniebogłosy. Blondynka stała już za barierką i nachylała się ku przepaści. Gdybym ją puściła, jedyne co by z niej zostało to krwawa miazga na betonie. Bezwładnie zwisała, opierając cały ciężar ciała na moich rękach.

- Kretyniiii!!! Pomocy!!!! - wydzierałam się w stronę ludzi. Nikt mnie nie słyszał.

Wszyscy zajęci byli gorączkowymi rozmowami, drinkami i flirtami. 

Dobra. Nie tak to inaczej. Nie mogę pozwolić smarkuli zginąć. Nie miałam dostępu do jej głowy, ale miałam fizyczny dostęp do jej ciała. Zaczęłam skupiać się na jej ubraniu i wyobrażać sobie jak lewituje. Wstążki od sukienki poszybowały w górę. Musiałam się bardziej postarać.

Dziewczyna uniosła się na kilka centymetrów. Poczułam, jak igły bólu wbijają mi się w skronie. Ciśnienie szalało po mojej czaszce jak huragan.

Jeszcze troszkę... I uda mi się ją wciągnąć z powrotem...

Już prawie byłam w stanie ją posadzić na barierce, kiedy z nosa trysnęła mi szkarłatna krew. Zakręciło mi się przed oczami w ustach poczułam metaliczny posmak. Cholera jasna, zdekoncentrowałam się na chwilę! Poczułam, że dziewczyna znowu pochyla się w dół, a ja razem z nią. Niech to szlag! Zaraz polecimy we dwie. Rozpaczliwie odwróciłam się ponownie w kierunku imprezowiczów. Próbowałam wysłać telepatyczną wiadomość z prośbą o pomoc do moich znajomych, ale nie mogłam. Ktoś postawił między nami mentalny mur. Czy powinnam ją puścić? Nie!

Cały ciężar ciała opierała na moich rękach. Poczułam, że wyciąga się w kierunku upadku. Moje stopy powędrowały w górę, a barierka boleśnie wbiła się w dół brzucha.

Jak ja mam pomagać ludziom, skoro nawet nie umiem wpłynąć na jedną małolatę.

Nagle mnie olśniło. Ktoś nią kierował i mnie blokował. To musiał być ktoś ze szkoły.

Wytężyłam umysł, poszukując jakiegoś źródła tej siły. Nic z tego. Osoba, która to robiła, najwyraźniej miała umiejętności, przewyższające standardowe metody Akademii.

Mięśnie paliły mnie żywych ogniem pod wpływem ciężaru. Już nie mogłam dłużej wytrzymać. Poczułam, że bezwładne ciało wyślizguje mi się ze spoconych rąk.  


--- 

Po dłuższej przerwie witam serdecznie!

Czy samobójstwo dziewczyny dzieje się naprawdę czy to kolejna iluzja? Kto za tym stoi ?

Odpowiedzi w kolejnych rozdziałach, stay tuned :D

Szczęśliwego Nowego Roku!



Akademia MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz