XIII

304 38 4
                                    

Na chwilę zastygłam w miejscu. Czy to był przypadek ? Zbieżność zamówień? Nie...
Życie nauczyło mnie, że zbiegi okoliczności nie istnieją. Wiedziona instynktem, zdecydowałam od razu.
– Ok. Jeszcze chwilę zostanę.
Nie mogłam pozwolić, by ten łotr bawił się uczuciami kolejnej głupiej smarkuli.
Wiem, wiem, kiedyś sama byłam pierwsza do robienia numerów.
Ale tym razem ktoś mocno przegiął. Tu przecież chodziło o ludzkie życie... Nieważne jak pustej i beznadziejnej laski.
– Espresso poproszę – powiedziałam do barmanki i usiadłam na wysokim stołku.

– To rozumiem- powiedziała Lena z aprobatą – Co prawda ja bym jeszcze dolała kapkę czegoś mocnie...

Mój wzrok powiedział jej wyraźnie, że nie mam ochoty na żadną kapkę i nie jestem w nastroju do żartów.

– Ok. Sama kawa też jest spoko. Pobudza, poza tym kofeina spala tłuszcz.

Ludzie pod wpływem alkoholu zaczynają gadać jeszcze bardziej bez sensu niż normalnie.

Goście klubu coraz głośniej rozmawiali, a właściwie to darli mordy, bo kulturalną rozmową ciężko by to było nazwać. Obserwując, jak jeden okularnik przechyla się niebezpiecznie z tacą płonących drinków, przypomniałam sobie, po co zdecydowałam się zostać.

– Musimy być ostrożni. Coś się zaraz tu może wydarzyć.

Wszyscy spoważnieli.

– Co masz na myśli?

– Ktoś tu majstruje przy umysłach młodych dziewcząt – powiedziałam po cichu.

Majka patrzyła na mnie, jakbym się urwała z choinki.

– Robimy rundę – kontynuowałam, zataczając palcem koło na niewidzialnej mapie klubu.

– Wypatrujcie mężczyzn i młodych kobiet pijących wściekłe psy. Za 10 minut spotykamy się tu z powrotem.

Lena z miejsca wytrzeźwiała.

– Idziemy.

Rozdzieliliśmy się, każde poszło w inną stronę. Nadstawiałam uszu, żeby wychwycić jakiekolwiek podejrzane rozmowy.

Przystanęłam na chwilę i zamknęłam oczy. Przeczesywałam wszystkie postaci przebywające w klubie, poszukując nadzwyczajnej aktywności fal mózgowych.

Bez problemu rozpoznałam moich przyjaciół, ale wśród wszystkich imprezowiczów objawił się jeszcze jeden ponadprzeciętny umysł. Jeden, drugi, trzeci... Cholera! Było ich sporo.

Ktoś na mnie wpadł i wytrącił mnie z równowagi. Zdekoncentrowałam się i straciłam świeży ślad.

– Gdzie oni się podziali ? – usłyszałam rozczarowany dziewczęcy głos.

– Nie wiem, przed chwilą tu byli, przysięgam.

– Ech no trudno.. nie dość, że byli przystojni to jeszcze tacy hojni...

Trochę honoru dziewczyno, pomyślałam, ale zaraz zapaliła mi się czerwona lampka.

Odwróciłam się w stronę wyjścia. Dostrzegłam wysokiego mężczyznę w skórzanej kurtce i kapturze, uśmiechnął się kpiąco i zniknął za drzwiami zamykającej się windy.

Odwrót, nadałam komunikat do moich przyjaciół i pobiegłam w stronę klatki schodowej.

Zbiegałam po schodach jak wariatka, przeskakując po kilka stopni naraz.

Na moje nieszczęście klub znajdował się na ostatnim piętrze, więc gdy dobiegłam na sam dół, byłam cała morka od potu i myślałam, że wypluję płuca. Zrobiłam chwilowy przystanek, wsparłam ręce na kolanach, próbując złapać oddech.

Skup się, powiedziałam sobie, jesteś twarda.

Wyprostowałam się, ogarniając wzrokiem pustą ulicę. Mężczyzna w czarnej kurtce stał kilkanaście metrów ode mnie przy skrzyżowaniu. Jego zarośnięta gęba wykrzywiła się w lekceważący grymas.

– Zaraz ci zdejmę z mordy ten uśmieszek!– krzyknęłam wojowczniczo.

Mężczyzna ugiął nogi w kolanach i zrobił zapraszający gest ręką jak Bruce Lee.

------------------------

Hej hej!

Ostatnio mam mało czasu na pisanie Akademii i Futuris... :(

Z dobrych wiadomości, trwają prace nad drugim tomem DP i wena tutaj dopisuje ;)

Z góry dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze.

Z góry dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Akademia MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz