You Can't Kill Me

535 33 8
                                    

*Nie możesz mnie zabić

  –Ja mam tysiące lat! MYŚLICIE, ŻE MOŻECIE MNIE ZABIĆ!!!! – Byli oni wręcz dziecinni z tą swoją nadzieją. Czekał ich dziś koszmar.  

Nogitsune nawet nie patrząc złapał za rękę jakiegoś faceta. Po bliższym się przyjrzeniu mogłem stwierdzić, że był to nasz szkolny woźny. Kolejny niepotrzebny. Nogitsune jakby czytał mi w myślach ponieważ za złapaną wcześniej jego rękę...

przerzucił go sobie nad głową i walną nim o podłogę, jakby był workiem na śmieci

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

przerzucił go sobie nad głową i walną nim o podłogę, jakby był workiem na śmieci. Po chwili zobaczyłem czerwoną ciecz wylatującą mu z tyłu rozbitej głowy. Nie żył.

 Scott jakby dopiero się otrząsnął. Wstał szybko i zbliżył się do Nogitsune i ugryzł go w ramię. Z moje i jego ręki jednocześnie wypadły katany. Poczułem ogromny ból. Chociaż nie tak silny, jaki odczuwałem przed śmiercią Alisson.

 Kira zabrała wcześniej przez mnie upuszczoną broń i przebiła brzuch Nogitsune na wylot

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Kira zabrała wcześniej przez mnie upuszczoną broń i przebiła brzuch Nogitsune na wylot. 

Krzyknąłem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Krzyknąłem. Upadliśmy na kolana. Po czym Nogitsune do mnie powiedział:

– Mamy zamiar zniszczyć ich wszystkich, Stiles – powiedział to tak, jakby nie umierał. 

Cały czas patrzał mi w oczy, a ja stopniowo- jak w tęczówkach mojego bliźniaka zaczęło uciekać życie- zaczynałem odczuwać pustkę.

Cały czas patrzał mi w oczy, a ja stopniowo- jak w tęczówkach mojego bliźniaka zaczęło uciekać życie- zaczynałem odczuwać pustkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– I tak wygrałem. Stiles. I tak wygrałem. Ja zawsze wygrywam. – wychrypiał słabo, po czym spadliśmy na twarze. Zdążyłem jeszcze zobaczyć, jak zmienia się przy kontakcie z podłogą w pył. Nie było go. Nie było niczego. Było pusto. 

Straciłem przytomność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Straciłem przytomność.

***

Lydia:

Wystraszyłam się, kiedy Stiles, mój kochany, najukochańszy Stiles przykładał mi do gardła ostre ostrze katany. Zobaczyłam, jak Scott realizuje nasz plan wraz z Kirą. Zniszczyli go. Ale kiedy Stiles spadł na kolana, wystraszyłam się jeszcze bardziej niż wtedy. Bałam się, że też umrze. Nie wierzyłam w to, co Nogitsune mówił. Co on niby wygrał?

 Stiles stracił przytomność. Scott zadzwonił po swoją mamę. Zabraliśmy go do szpitala. Wciąż nie mogłam uwierzyć, iż pokonaliśmy lisa. Że uratowaliśmy Stilesa. Ale coś nadal mi nie grało. O co w tym wszystkim chodziło?

***

Znajdowaliśmy się w szpitalu w sali numer dwieście jeden. Szeryf Stilinski siedział koło szpitalnego, białego i sterylnego łóżka swoje syna i trzymał go za rękę, kiedy go opuszczaliśmy. Byłam zmęczona, lecz mimo to nie pozwalałam się odwieść do domu Scottowi, z którym siedziałam na korytarzu. Chcieliśmy dać chwilę sam na sam szeryfowi z synem.

– Ciekawe jaki będzie bez niego? – spytałam szeptem McCalla.

– Nie wiem na ile się zmienił. – westchnął. – O ile się zmienił.

Zakończyliśmy rozmowę widząc poruszenie na sali. Stiles się obudził. Zobaczył swojego ojca. Od razu go przytulił i popłakał się, jak małe dziecko wciąż mówił: ,,Przepraszam Tatusiu, Przepraszam''. Trwali tak z dobre kilka minut, gdy Stiles ze łzami w oczach spostrzegł nas. Był widocznie zdziwiony. Ja tak samo, widząc jego wyprane z emocji tęczówki.

***

Stiles:

Śnił mi się koszmar. Koszmar w którym byłem pusty. Nie chciałem tego, więc jakoś udało mi się szybko przebudzić, lecz mimo tego wciąż to czułem. Zobaczyłem mojego ojca. Wszystko mi się przypomniało. Naprawdę byłem teraz pusty. Pusty w środku. Przytuliłem się do niego. Płakałem i cały czas go przepraszałem. Kiedy w końcu się od niego odsunąłem ujrzałem Lydię i Scotta pod ścianą. Byłem zdziwiony. Myślałem, że nie zechcą mnie już nigdy widzieć. A tu nagle są i wygląda na to, że tak samo jak ojciec siedzą tu od dłuższego czasu.

–Cześć. – Powitałem ich nieśmiało, po czym dodałem pustym głosem. – Dziękuję i przepraszam.

Poczułem nagle złość. Co ja tu robię? Przepraszam ich? Zniszczyli naszą grę! Teraz jestem sam!

Zdębiałem, a oni chyba zauważyli zmianę na mojej twarzy, ponieważ tata zaczął mnie uspokajać. Lydia i Scott ze smutnymi minami zbierali się do wyjścia. Uciekli. Pieprzone tchórze.

Zacząłem się w tej chwili śmiać. Śmiałem się jak opętany. Byłem zadowolony, że cierpieli przez mnie. Dobrze mi było. W tej chwili nie czułem się już tak pusty. Przyspieszyli do wyjścia. A ojciec zaczął mnie uspokajać. W końcu przestałem się śmiać. Patrzyłem się po prostu wypranym z emocji wzrokiem w ścianę. Znowu odczuwałem pustkę.

Remont rozdziału: 14 stycznia 2018 r

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Remont rozdziału: 14 stycznia 2018 r

Napisany był: 12 stycznia 2017 r 

Mroczny Ja (Stiles/Nogitsune) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz