Max biegł do gabinetu swojego dziadka. Musiał mu o tym powiedzieć, o tym co zrobił i jak bardzo tego żałuję. Jednak musiał to zrobić aby uratować siostrę jego przyjaciela. Dobiegł do posągu,który strzegł wejścia do gabinetu dyrektora.
-Karmelki.-powiedział szybko piętnastoletni gryffon. Posąg się odsunął i Maximus wbiegł do środka. Zaczął biec po długich, kamiennych schodach. Usłyszał głos w swojej głowie.
-Wiem co chcesz zrobić i nawet się nie waż!
-A jeżeli to zrobię…to co mi zrobisz?
-Jak zareagujesz kiedy ktoś zabije któregoś z twoich przyjaciół? Będziesz do końca życia obwiniał siebie za ich śmierć.
-Nie waż się.-warknął Max,ale już nie słyszał głosu. Chciał otworzyć drzwi do gabinetu dyrektora,ale się wycofał. Nie wiedział co ma w takiej sytuacji zrobić. Postanowił nic nie robić. Ze względu na bezpieczeństwo i swoje i przyjaciół. Wrócił do dormitorium chłopców. Zastał w nim Rona.
- Max!-krzyknęła Weasley rzucając się swojemu przyjacielowi na szyję.-Jak dobrze,że nic ci nie jest. Tak się martwiliśmy!- Max cofnął go od siebie i położył się na łóżku.- Max? Co się stało?
-To nic…takiego.-powiedział Maximus zamykając oczy.-Muszę odpocząć bo…mam dosć.- Ron nie za bardzo rozumiał słowa swojego przyjaciela jednak wiedział,że musiało się tam stać coś strasznego.
~*~
~Kilka miesięcy później~
Zbliżał się czerwiec. Harry od miesiąca widział w snach swojego ojca chrzestnego w Departamencie Tajemnic. Max zerwał z Harrym,który czuł się z tego powodu źle. Hermiona mówiła mu,że ma pewne podejrzenia co do Maximusa jednak Harry w nie nie wierzył. Dzisiaj wszyscy pisali SUM-y. Fred i George skonstruowali fajerwerki dzięki,którym dali popalić profesor Umbridge. Harry miał tą samą wizję. Widział Syriusza,którego torturował Lord Voldemort. Postanowił wraz z przyjaciółmi udać się do Departamentu Tajemnic. Wiedział gdzie to jest bo już tam był.
~*~
Max widział swoich przyjaciół biegnących przez Departament Tajemnic. Wraz z innymi śmierciożercami obserwował ich. Dostrzegł także Ginny Weasley.
-A ona po co tu przyszła?-zapytał Maximus samego siebie. Później Max zniknął w kłębie czarnego dymu. Wraz z Bellatriks Lestrange i Lucjuszem Malfoy’em pojawił się przed trójką swoich byłych przyjaciół.
-Potter,daj przepowiednię.-powiedział Malfoy po czym wyciągnął rękę i czekał aż Harry wręczy mu kulę,którą trzymał w ręku.
-Nie.-powiedział stanowczo piętnastolatek.-Wiem,że Voldemort jej chce.
-Śmiesz wymawiać jego imię?!-krzyknęła Bellatriks.-Ty plugawy mieszańcu!
-Bello spokojnie.-zaczął Lucjusz.-Ty nie umiesz obchodzić się z dziećmi.-Po chwili Malfoy zwrócił się ponownie do Harry’ego.-Dasz nam przepowiednie i puścimy was wolno.
-Kłamie.-odezwał się Max.-Dlaczego mu nie powiesz,że nie zależy wam tylko na tej kuli? Może mojej też chcecie?
-Twoją już mamy.-odparła Bellatriks.-Czarny Pan chce jego przepowiedni.- Max rzucił w Malfoy’a i Bellatriks zaklęciem. Śmierciożercy uderzyli o półki,które natychmiast zaczęły się przewracać.
-Uciekajcie!-krzyknął Max w stronę piątki uczniów Hogwartu. Cała piątka natychmiast zaczęła biec w stronę drzwi. Kiedy wbiegli do środka obok nich pojawił się Max.-Zabiją mnie za to,że wam pomogłem,ale co mi tam.
![](https://img.wattpad.com/cover/92001066-288-k637788.jpg)
CZYTASZ
Destiny |HP
FanfictionHistoria Max'a Riddle czyli syna Czarnego Pana. Początkowo chłopak widzi w swoim ojcu prawdziwy wzór do naśladowania i z utęsknieniem czeka na jego powrót, lecz gdy nareszcie do tego dochodzi Maximus ucieka z Dworu Malfoy'ów i przyjmuje pomoc dyrekt...