Rozdział 6 Dostąpiłaś zaszczytu...

32.9K 2K 583
                                    

  Hai to Gensou no Grimgar OP / Opening  

Robię to ostatni raz. ;) Kolejny rozdział dopiero w środę, bo wcześniej się nie wyrobię! Mam nadzieję, że was nim udobrucham?

— Nina —

Nie bałam się jego przywódcy. Strach był uczuciem, które czułam bardzo rzadko. Brązowowłosy wyszedł, a ja byłam pewna, że poszedł po swojego Alfę. Oparłam głowę o kamienną ścianę. Ciekawe jak to się skończy? Czy zostanę zabita przez tego nieznanego faceta? Zapewne tak, lecz niczego nie żałuję. Przynajmniej do końca pozostałam sobą. Minęło kilkadziesiąt minut, a drzwi zaskrzypiały, a ja byłam przygotowana na spotkanie z swoim przeznaczeniem. Postawiłam parę kroków do przodu, będąc gotowa na wszystko. Uniosłam do góry głowę, a moje ciemnoniebieskie oczy spotkały się z innymi niebiesko-zielonymi. Na twarzy blondyna widniał niepokojący uśmiech, lecz w chwili kiedy spojrzał na mnie znieruchomiał. Jego tęczówki zmieniły kolor na fioletowe, a ja zmarszczyłam brwi. Czyżby to był ten wielki i groźny Alfa? Miałam ochotę się zaśmiać. Wyglądał jak normalny dwudziestu paro latek, a nie jak władca. Fakt, był o wiele bardziej przystojny niż reszta facetów, których spotkałam, lecz... Chwila! Co to za myśli?! Ja nigdy bym tak nie pomyślała! Moje usta wykrzywiły się w grymasie. Nie podobały mi się moje reakcje jakie wywoływała na mnie jego osoba. Przyjrzałam się mężczyźnie i zauważyłam, że w dolnej wardze ma kolczyk. Zmrużyłam oczy. Widać, że to dupek. Wilkołak postawił krok w moją stronę, a ja od razu się cofnęłam. Nie było to spowodowane strachem, a faktem, że nie chciałam być blisko niego.

— Czyżbyś się bała, słoneczko? — zapytał dziarsko, a we mnie się zagotowało.

Jak on śmie, tak mnie nazywać?! Za kogo on się niby uważa? Położyłam dłonie na swoich biodrach i posłałam mu kpiące spojrzenie.

— Matka, nie uczyła jak masz mówić do ledwo poznanej osoby?

Jego mina była bezcenna. Blondyn był zdziwiony tym jak się do niego odezwałam. Jeśli myślał, że będę dygotać z strachu przed nim to się grubo pomylił. Nie jestem jakąś tam przerażoną lalunią, która będzie robić wszystko by dalej wieść swoje życie. Jeśli przeznaczone jest mi zginąć, to tak właśnie ma się stać.

— Czy ty wiesz kim jestem? — zapytał zbulwersowany, a ja przekręciłam oczami. Jego brat zadał mi to samo pytanie.

— Jesteś frajerem, którego brat nie potrafił nawet poradzić sobie z jedną dziewczyną — oznajmiłam, opierając się o chłodną ścianę.

W jego oczach zauważyłam wściekłość. No tak... Zwykły człowiek ośmiela się mu przeciwstawiać. Biedy Alfa. Zapewne teraz zacznie płakać.

— Kto to ci zrobił?! — ryknął, a ja zmarszczyłam zdziwiona brwi.

Czyżby chodziło mu o znak na mojej szyi? Czy to w ogóle możliwe, by się o mnie martwił? Nie chcę mnie uderzyć, albo coś w tym stylu? Czy to na pewno ten Alfa, który zabijał każdego kto go zobaczył? Postawiłam krok w jego stronę.

— Jesteś jakiś dziwny! — wrzasnęłam. — Dlaczego mnie nie zabijesz? Znieważyłam ciebie i tego twojego braciszka, a ty rozmawiasz ze mną jak z równą sobie! O co tu do cholery chodzi?! — zapytałam, tracąc resztki cierpliwości. Ten gościu to jakiś wariat.

Jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie.

— Nie możesz tak mówić. — Jego ton głosu stał się bardziej mroczny.

Uśmiechnęłam się wrednie, po czym zbliżyłam się do niego.

— Ja mogę robić wszystko co tylko chcę... — wyszeptałam pewnie.

Zacisnął dłonie w pięści, a jego oczy ponownie zmieniły kolor na fioletowy. Nie bałam się. Z niewiadomego powodu czułam, że nie może zrobić mi krzywdy. Coś wewnątrz mu na to nie pozwala. Niespodziewanie przycisnął moje ciało do ściany. Nie okazałam nawet odrobiny skruchy. Nie będę kłaniała się takiemu debilowi — uznałam.

— Nie wiesz nawet jak bardzo pragnę, przełożyć cię teraz przez kolano i sprać ci tyłek — wyszeptał wprost do mojego ucha.

— Aha! — krzyknęłam. — Nie dość, że jesteś tchórzem to jeszcze zboczeńcem! — Uśmiechnęłam się. Ciekawe co teraz zrobi?

— Ha Ha Ha... — oznajmił ironicznie. — Bardzo śmieszne, księżniczko.

Przewróciłam zirytowana oczami. Dlaczego on tak mnie nazywa?

— Będę się spieszył. Nie mamy przecież całego dnia. — Spojrzałam na niego rozkojarzona. Co on ma na myśli? — Ciesz się, dostałaś szansę od losu — rzekł. — Spotkał cię zaszczyt zostania partnerką, najpotężniejszej istoty na ziemi.

Zmarszczyłam brwi.

— Czy ty jesteś zdrowy umysłowo? — zapytałam, zastanawiając się nad jego stanem psychicznym. 

W jego oczach pojawiła się wściekłość. Jego uścisk na moich ramionach wzmocnił się na tyle, że zaczęłam odczuwać ból.

— Nie mam czasu, bawić się z tobą! — krzyknął, odchylając na bok moją głowę.

O! Czyżby zniknął "miły" Alfa? W chwili kiedy jego usta przybliżyły się do mojego obojczyka zaczęłam się wyrywać. Nie podobało mi się to co robił. Jeśli chciał mnie zabić, powinien wybrać jakiś inny sposób.

— Już mi nie uciekniesz, malutka.

Chciałam odpyskować, powiedzieć mu, że sam ma małego, lecz nim zdążyłam to zrobić jego kły zatopiły się w moim obojczyku. Rozszerzyłam oczy. Co on robi? Z opowiadań Lucy wiedziałam, że tak istoty nadprzyrodzone oznaczają swoją partnerkę, więc dlaczego on to robił? Czyżby to co powiedział wcześniej było prawda? Jestem Klirdisys przywódcy wilkołaków? Jeśli to prawda, to zgotuję temu bałwanowi prawdziwe piekło z życia. Nie podporządkuje się mu choćby zależało od tego istnienie całego świata! Nie będę grzeczną Luną, która będzie się go słuchać. Ucieknę i sama poprowadzę swoje przeznaczenie!

CDN

Nie wiem jak wam ale mi się podoba ten rozdział. xD Wiem, że Klaus był dziwnie miły, lecz był taki ponieważ chciał przekonać do siebie Nine. Jak sami możecie wywnioskować tylko pogorszył swoją sytuacje. Kolejny już w środę! Przygotujcie się już na wielką kłótnie i małe morderstwo, o którym była mowa w wcześniejszym rozdziale. Mogę wam obiecać, że życie naszej parki nie będzie wcale tak szczęśliwe, jak się może wydawać.

(Data opublikowania tego rozdziału: 15.01.17r)

Pokochasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz