Rozdział 50 Dziękuje, naprawdę dziękuję...

16.1K 1.1K 101
                                    

  FAIRY TAIL - Lucy Heartfilia "Lights"  

— Nina —

Wpatrywałam się w leżące na łóżku sukienki z niezadowoleniem. Ugh... Tego nie można nawet nazwać ubraniem! No, dobra. Może trochę przesadzam. Przepełnione irytacją westchnięcie opuściło moje usta. Chwyciłam za jasno zieloną kreacje i obejrzałam ją. Moje brwi się zmarszczyły, a po chwili trzymane przeze mnie ubranie zostało rzucone na podłogę. Za krótka — uznałam, ciężko wzdychając. — Czy pośród tych wszystkich sukienek, jest choćby jedna, która się nadaje? Z każdą minioną minutą — i wrzuconą na ziemię kreacją — zaczynałam w to wątpić.

Usiadłam na wolnej przestrzeni materaca i zlustrowałam wzrokiem dużych rozmiarów górkę różnokolorowych materiałów. Dokładnie trzy godziny temu służący przynieśli mi to wszystko, a ja dalej nie znalazłam niczego, co by się nadało na dzisiejsze przyjęcie. Tak, dzisiejszego wieczoru dokładnie za godzinę rozpocznie się bal z okazji urodzin mojego przeznaczonego. Zagryzłam wargę. Nie dość, że nie mam, w co się ubrać, to jeszcze przez to całe wczorajsze zamieszanie z Mirandą i Lessem zgubiłam prezent dla Klausa. Less... Wampir, który uratował mnie przed Mirandą, a jednocześnie prawie mnie zabił — dokładnie to zapach jego krwi prawie to zrobił. Pochyliłam głowę. Wczoraj, kiedy spytałam Kalusa o to, co napisał, mój przeznaczony skłamał. Jestem tego pewna. Okłamał mnie, a ja nie wiem dlaczego. Czyżby prawda była aż tak straszna? A może cały czas myśli, że jestem dzieckiem, które boi się własnego cienia?

Pokręciłam głową. Nie, to na pewno nie to. Klaus nie grzeszy rozumem, lecz aż tak głupi nie jest. Więc co jest powodem tego kłamstwa? Chęć chronienia mnie? Prychnęłam. To byłoby głupie. Nienawidzę kłamstw i kiedy tylko dowiem się, co takiego skrywa, zgotuję mu z życia prawdziwe piekło. Sprawię, że do głowy już mu nie przyjdzie by mnie okłamywać.

Wstałam ze swojego miejsca i postanowiłam powrócić do przerwanych poszukiwań. Czas mnie naglił. Zostało jeszcze nie całe pięćdziesiąt sześć minut do rozpoczęcia balu.

Chwyciłam za ozdobiony diamencikami materiał i szarpnęłam za niego — w rezultacie, czego jasnoniebieska kreacja znalazła się w moich dłoniach. Przyjrzałam się jej uważnie. Nie była za długa, albo — broń boże — za krótka. Sięgała gdzieś mniej więcej do moich kolan. Pookręcałam materiałem, chcąc obejrzeć dokładnie kreacje. Sukienka miała trzy czwarty rękawek z niebieskiej siateczki, w której umieszczone zostały drobinki — chyba —  sztucznych, białych klejnotów. Reszta stroju była wykonana z jasnoniebieskiego materiału. Dół kreacji był rozkloszowany. Sukienka była prosta, lecz to właśnie było w niej najlepsze. Uśmiechnęłam się. Przynajmniej nie będę wyglądać jak choinka — pomyślałam, przewieszając wybrany ciuch przez ramię. Skierowałam się do łazienki, lecz nim przekroczyłam jej próg, ktoś przeniósł się do sypialni. Zmarszczyłam brwi.

Po upływie kilku sekund w pokoju pojawił się Ners. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Co on tu robi? Jako zaufany sługa — przyjaciel — Klausa, wie chyba, że Alfy nie ma w tym pokoju. Więc dlaczego tu przyszedł? Jaki ma cel? Zaśmiałam się w duchu. Przez to wszystko widzę w wszystkim jakieś podstępy. Dodatkowo te kłamstwa moje przeznaczonego. Mam wrażenie, że każdy coś przede mną ukrywa. Im więcej mija dni tym bardziej zauważa jak wielu rzeczy nie wiem. Maski, Vég, prawda o moich rodzicach i wiele, wiele innych rzeczy. Tak naprawdę nie wiem nic o otaczającym mnie świecie. Prychnęłam. Ta niewiedza jest upierdliwa.

— Luno. — Skłonił się. Przekrzywiłam głowę, zauważając, że jest ubrany w garnitur. Nie powiem. Wyglądał bardzo elegancko.

— Czy coś się stało? — spytałam, spoglądając na zegarek.

Ners wyciągnął przed siebie jakąś rzecz, opakowaną w ozdobny, biały papier. Uniosłam wyżej brwi.

— Julia, powiedziała mi, że chciałaś mnie pani, poprosić o czekoladę dla Alfy — wyjaśnił z spokojem.

Ja niby chciałam go o to poprosić? No, nie wiem. Nie wydaję mi się bym planowała to zrobić — nawet, jeśli to się do tego nie przyznaję. Ale nie powiem to, co zrobiła Julia i Ners było bardzo miłe. Uśmiechnęłam się delikatnie. Czym jest ta ulga, którą czuję? Dlaczego moje serce biję tak szybko na myśl, że w jakimś stopniu uszczęśliwię tego pajaca?

— Dziękuje, Ners — wypowiedziałam z trudem. Rzadko dziękuje komuś szczerze, zazwyczaj robię to z zasady, lecz w tym wypadku naprawdę jestem mu wdzięczna. Uniosłam wyżej głowę i uśmiechnęłam się. Moje zachowanie chyba zdziwiło Nersa, bo jego źrenice były rozszerzone. — Naprawdę dziękuje.

Chłopak potrząsnął głową, jakby chciał czemuś zaprzeczyć. Nie mówiąc nic poddał mi opakowanie.

— Nie musisz mi dziękować, Luno — oznajmił, pochylając głowę. — Zrobiłem tylko to, co do mnie należało.

Zacisnęłam usta w wąską kreskę.

— Mimo to jestem ci wdzięczna — rzekłam, a on skłonił się.

— Pani, jeśli pozwolisz sprawdzę czy służba nie potrzebuję mojej pomocy — powiedział szybko, a ja kiwnęłam głową.

— Tak, idź i zostaw mnie już samą. — Odwróciłam się do niego tyłem i skierowałam się do łazienki — nim do niej weszłam położyłam czekoladę na szafce.

***

Oparłam się o ścianę i przyjrzałam się trzymanemu w dłoni prezentowi. Uśmiechnęłam się, widząc, że Klaus lubi ten sam rodzaj czekolady, co ja. „Elernore" było producentem bardzo drogich, a zarazem bardzo wykwintnych czekolad. Kiedyś, kiedy byłam w domu pani dyrektor, kobieta mnie nią poczęstowała. Od tamtej pory po prostu pokochałam ten niebiański smak. Na samym początku, kiedy ją zobaczyłam myślałam, że to zwykła biała czekolada, jednak myliłam się. Jej smak był o wiele lepszy od tych tańszych. Smakowała jak... Nie potrafię tego nawet określić.

Och, Klaus... Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę, że będziesz mógł ją zjeść... — pomyślałam, a w pokoju pojawiła się — ubrana w żółtą sukienkę — Aleksandra. Kobieta ukłoniła się.

— Luno, Alfa rozkazał mi zaprowadzić cię na salę balową — oznajmiła, a na jej ustach widniał uśmiech. Zauważyłam, że tym razem miała na twarzy złotą maskę.

Podeszłam do niej.

— No, więc prowadź — poleciłam, zaciskając dłonie na opakowaniu.

Służka pokłoniła się, po czym powciskała różne przyciski na pulpicie. Nie minęła nawet chwila, a przed oczami zobaczyłam wielokolorowe iskierki.

CDN

Na samym początku pragnę podziękować XxAyshaxX, za to, że zawsze informuje mnie o literówkach i błędach w rozdziałach. Naprawdę jestem ci wdzięczna ^^ 

Od spotkania Lessa i Niny dzielą was tylko dwa rozdziały! Ostrzegam, ich rozmowa może sprawić, że przestaniecie lubić Klausa! :O

Kolejny jak zwykle w poniedziałek ;D

Ps. Wiecie, ile ta opowieść miała by stron jako książka? W obecnej chwili było by to równe 200 stron, a opowieść jeszcze się nie skończyła ;) No, nie powiem. Jestem z siebie dumna, że udało mi się napisać coś tak długiego. 

Za 10 dni będę mieć urodziny i skończę 13! Cholera... Starzeję się xD 

(Data opublikowania tego rozdziału: 21.04.17r)

Pokochasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz