Rozdział 31 A co jeśli...

21K 1.6K 138
                                    

  Fairy Tail Opening 21 (Kocham ten opening! Słyszałam, że w tym roku ma się pojawić trzecia seria!)

— Nina —

— Nie, wręcz przeciwnie. Będziesz spotykać się z matką codziennie, lecz to my będziemy odpowiadać za twoją edukacje i samopoczucie — wyjaśnił, a dziewczynka podskoczyła uradowana.

— Tiak! — Obróciła się w kierunku swojej pożal się boże matki. — Slyszalas mamusiu? — zapytała, a ta jędza potaknęła.

— Tak, kochanie. Jestem szczęśliwa, że dalej będziemy razem — oznajmiła, a ja miałam ochotę zwymiotować. Cóż za fałszywa suka!

Byłam pewna, że w moich oczach płonęły iskierki nienawiści. Nagle Klaus stał się jakby nieobecny. Miałam wrażenie, że właśnie się z kimś porozumiewa za pomocą tych ich wilkołaczej więzi. Mogę się nawet założyć, że jego rozmówcą jest nie, kto inny jak Ners.

— Wiecie, ja i Klaus musimy z sobą bardzo poważnie porozmawiać tak, więc mogłybyście stąd wyjść? — zapytałam, a Aleksandra wraz z Julią bez jakiegokolwiek sprzeciwu opuściły pomieszczenie.

— Przyjdziemy pózieniej wujku! — krzyknęła rudowłosa na odchodne. Uśmiechnęłam się. Co za urocze dziecko...

Matka dziewczynki jednak nie wykonała mojej prośby. Położyła dłonie na biodrach i posłała mi szyderczy uśmiech.

— Alfo! — zawoła. — Nie chcesz z nią zostawać prawda? Wolisz bym była obok ciebie czyż nie, panie? — zapytała.

Zazgrzytałam zębami. Czyli teraz będzie go podrywać na moich oczach?! Nigdy w życiu nie miałam ochoty kogoś uderzyć jak teraz. Ta kobieta działa mi na nerwy. Miałam nadzieję, że Klaus coś z nią zrobi.

— Natalio, wyjdź stąd i zajmij się córką — rozkazał, wzdychają. Kobieta od razu wykonała jego rozkaz. — A! I pragnę ci przypomnieć, że za pięć dni wróci twój partner. — Spojrzałam na swojego przeznaczonego zaskoczona. Dlaczego jego brat wraca? Wnioskując po twarzy tej żmii ona także nie wiedziała, o co chodzi. — Nie mów mi, że zapomniałaś o moich urodzinach? — Prychnął. — Jesteś żałosna kobieto, a teraz wyjdź! Zostaw nas samych.

Zielonooka skłoniła się, po czym w pośpiechu opuściła pomieszczenie. Zapanowała cisza. Miałam jednak zamiar ją przerwać.

— Ja... — Cholera! Teraz, kiedy mam szansę z nim porozmawiać, zabrakło mi języka w gębie?! Niech to szlag trafi! — Chciałabym z tobą porozmawiać. Zapewne dowiedziałeś się pewnych rzeczy od Nersa... — Nabrałam do płuc dużą ilość powietrza. Czym ja się tak stresuję? — Nim jednak przejdziemy do tego chciałabym ci podziękować. — Blondyn uniósł do góry swoje brwi. — Jestem ci wdzięczna za to, że Julia jest naszą podopieczną i za to, że zaryzykowałeś życiem by ją ocalić. Ja... naprawdę to doceniam... — Na samym końcu mój głos się załamał. Schyliłam nisko głowę, a z moich oczu wyleciało parę niechcianych łez. Dlaczego płaczę? — Jednak... Nigdy już tego nie rób! — wrzasnęłam i w nieznanym dla siebie momencie podbiegłam do niego i przytuliłam go. Jego ciepło i zapach otuliło mnie, a ja odetchnęłam z ulgą. Mi naprawdę tego brakowało...

— Ha, ha! — zaśmiał się. — Nigdy bym nie przypuszczał, że nadejdzie dzień, w którym się do mnie przytulisz z własnej woli... — oznajmił, a ja uświadomiłam sobie, co właśnie zrobiłam. Odskoczyłam od wilkołaka jak poparzona. — Czyżbyś zaczęła mi ulegać, Nino? — zapytał z cwanym uśmiechem. Prychnęłam.

— Nigdy! Ale to nigdy tobie nie ulegnę! — Mimo tego, co powiedziałam, przeczuwałam, że tak naprawdę mężczyzna ma pełną rację. Zaczęłam mu — choć nieświadomie — ulegać.

Niespodziewanie wilkołak przyciągnął mnie do swojej piersi i odetchnął z ulgą. Nie opierałam się, choć powinnam.

— Uratowałam Julie nie po to by zdobyć twoją wdzięczność — oznajmił niespodziewanie. — Nie dałem ci także z tego powodu do niej prawa. Przyczyną mojego zachowania jest fakt, że nie chcę byś coś sobie zrobiła. Gdybym postąpił inaczej, zapewne musiałbym ciebie pilnować, a jakoś nie uśmiecha mi się siedzieć przy tobie cały czas — rzekł, a ja zaśmiałam się. To nie był jedyny powód, dla którego tak postąpił. Czuję, że skrywa się za tym coś całkowicie innego... Nie jestem jednak pewna, co to... Wbrew temu, co podpowiadał mi umysł, złożyłam na jego policzku czuły, lecz krótki pocałunek. Alfa uśmiechnął się chytrze. — Możesz zaprzeczać, lecz zaczynasz coś do mnie czuć... Twoje zachowanie wszystko zdradza.

Zarumieniłam się, lecz usilnie próbowałam ukryć zakłopotanie. Cholerna czerwień!

— A przymknij się! — burknęłam, a on uniósł wyżej brwi. Westchnęłam. — Chyba powrócił Alfa kretyn... — mruknęłam cicho, lecz byłam pewna, że to usłyszał. W chwili, kiedy jego twarz spoważniała, byłam pewna, że coś jest na rzeczy. Czyżby miał zamiar na mnie nakrzyczeć?

— Chcę byś powiedziała mi wszystko, co wiesz na temat morderstw. Ners powiedział mi, że jesteś w posiadaniu bardzo wielu informacji. — Ciekawe, co mu ten durny wilkołak nagadał?

Usiadłam obok Klausa i westchnęłam.

— Mylisz się — oświadczyłam, a jego oczy zabłyszczały. — Wiem parę rzeczy, lecz nie jest tego aż tak wiele...

— Do rzeczy! — rzucił zniecierpliwiony, a ja prychnęłam. Cóż za niecierpliwa istota!

Westchnęłam.

— Napis na szyi zamordowanych osób oznacza, dokładnie „Śmierć wilczemu władcy. Koniec twój jest bliski." Jest to język Węgierski tak, więc można wywnioskować, że morderca pochodzi z terenów dawnych Węgrów. Jak sam wiesz jestem jednym z świadków takiego morderstwa i... Dowiedziałam się, że osoby, które także nimi były zazwyczaj nie żyły za długo. Ja jednak żyję i jak dotąd nikt nie targnął na moje życie. Uważam także, że jedna z pracownic, Miranda Ereneter jest twoim wrogiem Klaus — zaczęłam, a on zmrużył oczy. — Spotkałam ją wczoraj, wieczorem — choć może powinnam powiedzieć nocą? — i zachowywała się bardzo dziwnie. Widząc, że w ręce trzymam zdjęcie jednej z ofiar zaczęła mnie o wypytywać o zdanie na szyi mężczyzny. Zapytała mnie czy wiem, co ono oznacza. Wiem, że mam mało dowodów przeciw niej, lecz moja intuicja mi podpowiada, że to właśnie ona jest zamieszana w to wszystko... — Kiedy skończyłam mówić, dotknęłam jego dłoni. — Klaus wrogowie zawsze skrywają się najbliżej — przypomniałam, a on zmierzył mnie uważnym wzrokiem.

— Skąd miałaś to zdjęcie? — zapytał, zaciskając szczękę.

— Dostałam od Natalii.

Pokręcił głową.

— Powiedź prawdę. Skąd je miałaś? — Spojrzałam na niego jak na kretyna.

— No przecież, mówię, że dostałam od Natalii.

— Nie kłam! — rozkazał. — Nie możliwym jest byś je od niej dostała! Natalia nie ma odpowiednich uprawnień by wiedzieć o tym, a co więcej mieć zdjęcia ofiar.

A co jeśli...

CDN

No i co? Jak myślicie, skąd Natalia miała zdjęcie? Kolejny już w poniedziałek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 10.03.17r)


Pokochasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz