Rozdział 14 Pasujecie do siebie!

24.7K 1.7K 102
                                    

  Hatsukoi Monster - Ending 1(TV size) HD  

— Nina —

Zostałam sama z tą małą istotką, nie rozumiejąc tego, co się dzieję w tym świecie. Ludzie są biedni i zastraszani, lecz nikt nie boi się kogoś tak mocno jak Natalia, Klausa. Muszę się dowiedzieć, w jakim to miejscu przyjdzie mi spędzić resztę swojego życia i zmienić je. Sprawię, że wszyscy zaznają, czym jest rodzinna miłość i zrozumienie. Trudno będzie tego dokonać, lecz ja to zrobię. Zmienię ten świat, tak by wszyscy mogli być w nim szczęśliwi — i ludzie i wilkołaki. To moje zadanie, które mam zamiar wypełnić. Szykuj się Klaus, — pomyślałam — bo od tej chwili twoje życie już nigdy nie będzie takie same jak wcześniej...

— Kochasz wujka, prawda? — zapytała słodko. Spojrzałam na nią zaskoczona. Skąd u niej takie pytania?

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam jej okłamać, lecz i jednocześnie powiedzieć prawdy — przecież rudowłosa mogłaby tego nie rozumieć.

— Wiesz... Jakby to powiedzieć... — zaczęłam, nie potrafiąc dobrać odpowiednich słów. Dlaczego rozmowa z dziećmi musi być tak strasznie trudna?

Nagle w jej oczach pojawił się buntowniczy błysk.

— Musisz go kochac! — zawołała oburzona. — Wujek ciebie kocha, a ty powinnas kochac go!

Pokręciłam przecząco głową. Nie mogę kochać osoby, którą dopiero, co poznałam. Może on tak potrafi, lecz ja nie. Dodatkowo Klaus jest głupim i nadętym idiotą! Nie zakocham się w nim w ciągu paru dni, czy miesięcy nawet, jeśli przeznaczone jest nam być razem! Nie ma nawet takiej opcji!

— Julio, to jest bardzo skomplikowane. I wydaje mi się, że ta sprawa dotyczy wyłącznie mnie i Klausa! — Wiedziałam, że mój głos był bardzo chłodny i nie miły, lecz nic nie poradzę na to, że ta dziewczynka niczego nie rozumie. Ale nie ma, co się dziwić. Jest małym dzieckiem, które nie przeżyło jeszcze tyle, co ja.

— Nie! — krzyknęła, zeskakując z łóżka. — Ta sprawa dotyczy wszystkich czlonków stada! Wasz związek odbija się na samopoczuciu innych! — Mówiąc, tupnęła zbulwersowana nogą. Był to prześmieszny widok. Taka mała istotka krzyczy na mnie, myśląc, że coś to da. Pokręciłam przecząco głową. Do czego ten świat zmierza? — Dodatkowo... Wujek nie jest zly! On ciebie kocha! Bardziej niz wszystkich innych! Jestes dla niego najważniejsza, dlatego... dlatego pozwol mu być szczesliwym! On juz wystarczająco cierpiał! — Jej słowa mnie zdziwiły. Co takiego przeżył Alfa? Czy było to tak straszne, że teraz jest takim głupcem? Pff... Durne gadanie!

— Mała, — zaczęłam, najspokojniej jak potrafiłam — ja nie kocham twojego wujka i musisz to zrozumieć. Ja nikogo nie kocham... — Powiedziałam prawdę. Od śmierci moich rodziców nie kochałam nikogo. Były tylko trzy osoby, które były dla mnie w jakiś sposób bliskie. Jednak, teraz musiałam je opuścić, bo wielki pan i władca, wymyślił sobie, że mnie gdzieś wywiezie!

Spojrzałam na dziewczynkę i zauważyłam w jej oczach łzy. Byłam skołowana. Co ja mam niby zrobić? Jak mam zareagować? Jeśli powiem jej, że jest mi przykro zapewne pogorszę tylko sytuacje... Ach... Jestem słaba w pocieszaniu wilkołaków — i ludzi zresztą też. W chwili, kiedy usłyszałam jej śmiech myślałam, że oszalałam. Dlaczego ona się śmieję? Przecież... Dopiero, co płakała! Co za dziwne dziecko!

— Naprawde do siebie pasujecie! — krzyknęła z blaskiem w oczach. — Mówisz jak on! To piękne, ze wujek wreszcie ma kogoś, z kim bedzie mógł porozmiwaiac jak równy z równym. Jestes niezwykla, ciociu. — Ostatnie wypowiedziane prze nią słowo, sprawiło, że zachciało mi się płakać. Ta dziewczynka jest strasznie urocza. Naprawdę jest prawdziwym skarbem... Choć, fakt, że nazwała mnie ciocią jest strasznie dziwny... — Moze teraz, nie kochasz wujka, ale za niedlugo na pewno go pokochasz tak jak on ciebie! — krzyknęła z pewnością, a ja posłałam jej cwany uśmiech.

— Jeszcze się zobaczy młoda — oznajmiłam, czochrając ją po włosach. Na jej policzkach pojawiła się czerwień, a w oczach zabłyszczały — tak jak wcześniej — buntownicze iskierki. Taka mała, lecz jest mądrzejsza niż jej ojciec i mój — pożal się boże — przeznaczony.

— Nie jestem psem, byś mnie głaskała ciociu! — Zaśmiałam się.

Kiedyś, chciałabym mieć taką córeczkę... Ale to kiedyś. Teraz mam inne rzeczy do roboty.

— Wiem, Julio — oznajmiłam. — Po prostu podziwiam twą odwagę. Jesteś dzieckiem, a mimo to nie bałaś się na mnie nakrzyczeć. To słodkie. — Posłałam jej uśmiech, a ona się skrzywiła.

— Nie jestem mala! Mam juz cztery latka! — oznajmiła zdrenowana, a ja ponownie się zaśmiałam, po czym poczochrałam ją po włosach.

— Tak, tak... Wiem.

Dziewczynka prychnęła, a ja byłam pewna, że ta istotka rozświetli jeszcze nie jeden mój dzień. Julia z powrotem usiadła obok mnie i wtuliła się w moje ciało. Uśmiechnęłam się, po czym zaczęłam ją głaskać po włosach. Zielonooka zamruczała. Zaśmiałam się w duchu. Możesz zaprzeczać, lecz jesteś bardziej podobna do psa niż myślisz! — pomyślałam. Nagle w pokoju pojawiła się Natalia i jakaś kobieta. Wszystko było by normalnie, gdyby nie fakt, że na twarzy miała zieloną maskę. Co tu się niby wyprawa?! Bal maskowy czy co?!

CDN

No i mamy kolejny! Julcia zaskarbiła sobie serce naszej Niny, tak więc co zrobi główna bohaterka kiedy mała zginie? :P Kolejny rozdział już w piątek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 01.02.17r)

Pokochasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz