ROZDZIAŁ II

1.3K 125 16
                                    

"Nasze życie to tylko seria uderzeń serca, z których każde może być ostatnim. Nie istnieje ani sprawiedliwość, ani logiczny i zrozumiały plan. Jest tylko odroczenie wyroku o kolejny dzień. "

Jonathan Carroll

Surowa mina Delin potrafiła zmrozić człowieka. W tej chwili, gdy matka stała nade mną z wrogą, nieprzyjazną miną, naprawdę modliłem się do wszystkich znanych mi bóstw o przetrwanie, albo łagodną śmierć.

Pomiędzy nami trwała przejmująca cisza, nie zwiastująca niczego dobrego.

— Ojciec będzie zawiedziony — odezwała się w końcu, a ja wstrzymałem oddech. — Sam wybierał ci kandydatkę. Nie wiem jak mogłeś się tak haniebnie zachować.

— Teraz w wiosce będą gadać — dodała ciotka pod nosem. Niemniej i tak wiedziałem, że to ona prawdopodobnie najszybciej mi przebaczy i jakoś całą tą sytuację przeboleje.

Mama nic już potem nie dodała. Wyszła z pokoju, zostawiając mnie samego. Było pewnym, że teraz nie pozostaje mi nic innego niż unikanie pana domu, czyli słowem — mojego ojca.

Nie wyszło. Gdy tylko na drugi dzień, po południu, zasiadłem na niewielkiej ławeczce w naszym ogrodzie, ojciec się dosiadł. Nie miałem odwagi choćby spojrzeć mu w twarz.

— Przepraszam — szepnąłem na tyle głośno, by jednak dosłyszał. Starałem się również zawrzeć w tym słowie wszystkie emocje, które mną targały. Wstyd, niepewność, strach...

Nagle poczułem czyjąś rękę czule gładzącą mnie po włosach. Zdumiony spojrzałem na ojca.

— Wprawdzie nie poszło tak, jak chciałem... właściwie w ogóle nie poszło — przyznał — to nadal jesteś moim synem i pamiętaj, że zawsze będę z ciebie dumny.

— A poza tym — dodał po namyśle z uśmiechem — nigdy nie lubiłem Mee.

W szoku nie wiedziałem co na to odpowiedzieć. W końcu byłem uratowany! Bogowie naprawdę mnie wysłuchali, nie mogłem w to uwierzyć.

Po chwili również przywołałem na twarzy uśmiech i chętnie wtuliłem się w ojca. Naprawdę go kochałem.

Sielanka jednakże nie trwała zbyt długo. Nie, żebym się tego nie spodziewał — od dawna wyczuwałem dziwne coś czające się w pobliżu, uparcie wmawiając sobie, że to tylko złudzenie... Ale przeczucie, jak to mówią, wiedziało swoje i było pewne, że nadchodziło nieszczęście.

Kiedy przed naszym domem zebrali się strażnicy na swoich koniach wiedziałem, że właśnie to nadeszło.

Jeden z oficerów zszedł z siodła i rozwinął długą listę z — jak się domyślałem — nazwiskami.

Ludzie z naszej wioski również trwali w oczekiwaniu i dlatego zdawało się, że wszyscy przybliżyli się jeszcze bardziej, by móc usłyszeć mężczyznę.

Ja niepewnie ścisnąłem dłoń matki, także podchodząc bliżej. Wiedziałem, że ojciec z ciotką stoją tuż za nami.

— Król Murir Elienor Wielki z przykrością oświadcza, że wschodnia część Ousaerre została zaatakowana przez wrogie wojska Rehorga, dlatego też zmuszony jest powołać do armii wszystkich mężczyzn, którzy, jak prawo mówi, mają ukończone co najmniej dwadzieścia lat.

Po długiej przemowie, drugi z żołnierzy również zszedł z konia i kolejno zaczął wymieniać nazwiska powołanych mężczyzn.

Każdy z wywołanych podchodził i odbierał zwój ze swoim nazwiskiem i imieniem. Byli to zazwyczaj niegdysiejsi żołnierze lub dorośli, tędzy chłopcy. Z przykrością uświadomiłem sobie, że został wywołany nawet mój starszy sąsiad.

Eo z honorem wystąpił do przodu i przyjął zwój, mimo że w tle słychać było szlochanie jego matki.

— Ferion Seratius Miruo.

W jednej, krótkiej chwili serce mi zamarło. Zimny pot oblał me ciało. Zacząłem się modlić, ale było już za późno. O wiele za późno.

Ojciec pewnie, pomimo swej choroby, wystąpił przed szereg. Skłonił się, po czym odszedł do nas w dłoni ściskając zwój.

Wiedziałem, że służył dla armii, wiedziałem, że był znakomitym żołnierzem. Kiedyś. Teraz widziałem jedynie starszego, chorowitego człowieka, który wyglądał chudo i mizernie. Miał on bladą i pomarszczoną twarz, a oczy zmęczone.

Wiedziałem, że jego prawa dłoń, która niegdyś dzierżyła miecz, drga przez chorobę, a lewa noga ciągle pobolewa.

I właśnie dlatego ojciec nie mógł iść na wojnę.

Nie mógł zginąć.

Matka obok mnie rozpłakała się, pewnie dochodząc do tego samego wniosku co ja.

Ojciec nie zaczął jej pocieszać, stał z głową uniesioną wysoko, mówiącą o pieprzonym honorze jaki go spotkał.

Nie zostałem wywołany. Byłem zbyt młody. Miałem dopiero siedemnaście lat, gdzie potrzeba mi było dwudziestu. Nasze prawo w tym akurat względzie było surowe.

***

Nie płakałem, właściwie nigdy nie płakałem. Ale i tak serce rozdzierał mi niewyobrażalny smutek.

Na kolacji byłem świadkiem kłótni rodziców. Mama mówiła, że nie chce znać ojca i żałuje, że za niego wyszła. Nie mogła mu wybaczyć tego, że nas zostawi. Ciotka zaś siedziała jak ja w ciszy, tylko od czasu do czasu smutno kiwając głową.

Ja za to... nie mogłem w to wszystko uwierzyć.

Patrzyłem właśnie na palącą się świeczkę na stoliku, nie mogąc zasnąć.

Nie wiedziałem od ilu godzin, minut, sekund trwałem w tym odrętwieniu. Nie byłem pewien nawet czy miało to jakiekolwiek znaczenie.

Chwilę tak jeszcze poleżałem, aż w końcu, nie wiedząc co tak naprawdę mną kieruję, wstałem i skierowałem się do jednego z naszych nieużywanych pokoi.

Zauważyłem już na korytarzu palące się tam światło, co było wystarczająco dziwne.

Odchyliłem nieznacznie drzwi, by przez niewielką szparkę zobaczyć mego ojca.

Odziany był w swoją starą, wciąż jednak majestatyczną zbroję, a w ręce zaś dojrzałem pochwycony miecz. Widziałem jak ćwiczy, drżący i spocony. Jego dłoń sprawnie operowała metalowym ostrzem. Niczym tancerz na parkiecie walczył z wyimaginowanym nieprzyjacielem. A przynajmniej do czasu aż nie potknął się i nie upadł, dusząc kaszlem.

Wydał mi się w tym momencie niezwykle kruchy. Chciałem mu pomóc, jednak byłem pewien, że nie zechce mojej litości. Poczuje się upokorzony.

Przymknąłem na chwilę oczy, a potem po cichu oddaliłem się do siebie.

Zaledwie jakieś pięć minut później usłyszałem kroki ojca, co znaczyło, że także się położył.

Nie mogłem pozwolić, żeby naraził i tak już kruchego życia. Nie mogłem go stracić. Nie mogłem pozwolić, by matka go straciła.

I właśnie wtedy zrodził się mój plan. 

Kochankowie wojny/boyxboy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz