ROZDZIAŁ 6: STEVE

39 3 2
                                    

Amy obudziła się z bólem głowy. Spojrzała na zegar wiszący na ścianie i ze zdziwieniem stwierdziła,że dopiero 5." No tak! Przecież jestem u dziadków i miałam dzisiaj szybciej wstać! Ale jakim cudem to się udało nigdy jeszcze sama z siebie nie wstała o tej porze. "-pomyślała dziewczynka. Wstała podeszła do szafy i wzięła ulubione jeansy i czarny bezrękawnik. Zeszła do łazienki i wlała gorącą wodę i ulubiony płyn do kąpieli o zapachu wiśni do wanny. Zdjęła piżamę i weszła do wody. Siedziała i rozmyślała ponad godzinę. Po tym czasie wyszła i założyła ubranie. Poszła do pokoju gdzie zastała brata ubranego w szary dres.
-Gdzie ty się umyłeś? Przecież jest tylko jedna łazienka-powiedziała siostra.
- Przecież są wakacje -jęknął Mark.
-Fujjj...-mruknęła dziewczyna i zeszła na dół do kuchni. Już na schodach poczuła zapach naleśników. Gdy zeszła do kuchni zobaczyła babcię stojącą przy patelni. Dziadek siedział przy stole i rozmawiał z jakimś nieznanym mężczyzną.
- Dzień dobry!-rzuciła Amy na przywitanie.
-Dobry!-odpowiedział mężczyzna donośnym ale radosnym głosem-Nazywam się Steve i będę prowadził dzisiejszą misję
-Mam zwołać Mk?
-Nie. Najpierw musimy porozmawiać.
Amy przęknęła kluchę powstającą w gardle. Czy coś zrobiła? Nie...chyba...
-Hmmm... Wiesz,że nie jesteś zwyczajnym dzieckiem?-zapytał Steve.
-Tak tak wiem. Mam magiczną zdolność przewidywania przyszłości-powiedziała Amy.
-Nie - zaśmiał się mężczyzna- to znaczy nie tylko-poprawił się
-Jak to?-spytała babcia mówiąc pytanie, które pojawiło się w trzech głowach.
-Tak to. Elizabeth ma...-nie dane było mu skończyć, bo odezwała się "Amy Elizabeth"
- Mam na imię Amy- powiedziała grzecznie dziewczynka.
-Tak? Nawet nie powiedzieli Ci jak się nazywasz? Masz na imię Elizabeth Ross.
Elizabeth była tak zdziwiona, że nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Skąd nieznajomy mężczyzna mógł wiedzieć jak ona ma na imię i czy w ogóle może mu ufać? Steve widząc, że dziewczyna nie miała zamiaru nic mówić szybko dodał.
- Jesteś ostatnim człowiekiem w całym Wszechświecie, która ma wszystkie zdolności wróżek i jest można powiedzieć ich rodzeństwem. Czy nie odczuwałaś nic jak przyjechałaś tutaj?-to ostatnie skierował do dziewczynki.
-Nie nic nie odczuwałam. À propos tego co pan mówił skąd pan wiedział jak się nazywam i co miał pan na myśli mówiąc, że nawet tego...?
-Dowiesz się w swoim czasie...Skoro nic nie odczuwałaś to tylko potwierdza moje przypuszczenia. Muszę jeszcze tylko jedno na tobie sprawdzić ale to jeszcze nie teraz.
-A po co miałam tak wcześnie wstawać?-ziewnęła Elizabeth
- Bo niedługo misja a muszę jeszcze porozmawiać z twoim bratem.
-No tak misja! Zapomniałam!Zwołać Marka?
-Jak byś mogła.
Elizabeth weszła po schodach a następnie skierowała się do wspólnego pokoju. Nagle coś w środku kazało jej pójść w zupełnie inną stronę."Tylko zobaczę"stwierdziła i pobiegła w tym kierunku na końcu długiego korytarza ujrzała stalowe drzwi z wyrzezbionymi wróżkami. Pchnęła delikatnie drzwi co wywołało lekkie skrzypnięcie, ujrzała bogato zdobione wnętrze ogromnej sali. Chciała wejść dalej ale usłyszała niepokojące kroki na schodach więc od razu wybiegła i zamknęła za sobą drzwi lecz było za późno tajemnicza osoba stanęła na końcu korytarza...

~*~

Mark leżał na łóżku. W końcu stwierdził, że chyba już pójdzie na śniadanie jak pomyślał tak zrobił. Gdy znalazł się w kuchni przy stole oprócz dziadka i babci siedział jakiś mężczyzna.
-Dobry. Mam już dość tych przywitań więc powiem po prostu, że jestem Steve i będę prowadził dzisiejszą misję. A gdzie Elizabeth? Nie przyszła z tobą?
-Dzień dobry. Po pierwsze kim jest Elizabeth?-odpowiedział chłopiec.
-Twoja siostra. To jest jej prawdziwe imię- wtrąciła się babcia
-Okej... Skoro tak mówicie, ale i tak jej nie widziałem
-Może się minęliście, no trudno. Wracając do tematu...ty jesteś przeciwieństwem twojej siostry. Wyczuwam, że masz związek z demonami...nie jestem w stanie stwierdzić jaką masz moc bo demońskie moce później się obawiają...
-Yyyy...mam coś odpowie...- nie dokończył bo po całym domu przebiegł przeraźliwy krzyk. Wszyscy zerwali się z miejsca i pobiegli do źródła hałasu.

~*~

Elizabeth zobaczyła przed sobą zakapturzoną postać. Zbliżała się do dziewczynki spokojnym krokiem. Zamiast twarzy miała cień. Brunetka krzyknęła na cały głos i właśnie wtedy postać rzuciła się na nią. Próbowała się bronić ale jej ciosy przelatywaly przez jego ciało. Za to jego ciosy bolały odpowiednio żeby dziewczyna poddała się. Gdy zjawa ją dotknęła na końcu korytarza pojawili się dziadkowie a zaraz za nimi Steve i jej brat. Zobaczyła pobladłą twarz babci i od razu poznała, że osoba którą ją trzyma nie jest zwyczajnym porywaczem a w dodatku pokonał wszelkie bariery chroniące to miejsce.
-Chesza skuinicz si..-powiedziała babcia na co zjawa tylko się zaśmiała a raczej wydała jakiś odgłos po którym można było się domyślić, że to śmiech. Zjawa wyciągnęła rękę i Mark zaczął pod wpływem jego mocy przybliżać się. Elizabeth mimo paniki zachowała rozsądek i spróbowała się wymknąć w czym skutecznie przeszkodził jej nóż przyłożony do gardła. Nagle brat przestał się przesuwać a bestia wydała ciche prychniecie niezadowolenia i to było ostatnie co widziała a przed oczami nastała ciemność...

I oto przybywam z kolejnym rozdziałem? Początek opowiadania a już Elizabeth ma kłopoty. Kto to jest ten Steve i skąd wiedział o bohaterach tak duzi?
Gdzie teraz jest Elizabeth?

Jeśli chcecie się dowiedzieć czytajcie kolejne rozdziały!

No i koniecznie gwiazdkujcie i komentuje! Kocham czytać wasze komentarze.

Buziaki
NatulkaBFF

Magiczna GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz