ROZDZIAŁ 9: WIOSKA DRAGONÓW

36 3 0
                                    

Nieznajomy niespodziewanie poderwał się w powietrze. Nie miał skrzydeł, ale wznosił się tak jakby grawitacja go nieobowiązywała. Po chwili Eliza, zaprzestała krzyczeć, wiedząc że i tak nic nie wskóra. Jej oczom ukazał się bardzo dziwny widok. Przed nią znajdowała się można powiedzieć wioska, ale nie byłoby nic w niej dziwnego gdyby nie to, że nie miała stałego gruntu, a domy nie były w tę samą stronę, tylko jedne były prosto, a inne " stały na głowie". Z tej perspektywy wydawało się, że domy na siebie nachodzą, ponieważ nie było widać ich dolnych części, ale nie było to gwałtowne, bo powoli przemieniły się w mgiełkę i się łączyły. Nie było żadnych ulic ani chodników. A nawet nie było żadnych ludzi... A może nieludzi, gdyż żaden człowiek nie poradziłby sobie w tak magicznym miejscu. Zaczęli niebezpiecznie zbliżać się do jednego z domów. Już mieliśmy uderzyć o ścianę, ale w ostatniej chwili mur się rozstąpił i przemienił w drzwi. Wlecieli do ogromnej przestrzeni jakiegoś hollu. Z holu przechodziło się do jeszcze większej sali. Było to fizycznie nie możliwe, ponieważ z zewnątrz wyglądało to tak jakby wlatywali do malutkiej chatki. W sali, do której wlecieli znajdował się ogromny tron. Siedział na nim piękny miętowy smok. Nagle chłopak, który stał obok niej, zmienił się w czerwonego smoka z jaśniejszymi obwódkami wokół oczu. Gdy podeszli do miętowego gada, Eliza zobaczyła naszyjnik na jego, a może jej szyi. Była to jasna kulka chyba z metalu. Był na niej wyryty smok.
- Witaj!- powiedział gad obok niej i się skłonił. Dziewczynka nie wiedziała co robić, więc także się pokłoniła.
- Wstań dziecko...-smok na tronie przemówił pięknym czystym głosem. Brunetka wstała.- Ty mnie słyszysz?- zapytała smoczyca( było słychać po głosie) nie ukrywając zdziwienia.- A dodatkowo możesz się ruszać przy mnie?
-Tak słyszę cię... Czy to źle?
- O matko! Ty znasz mój język!
- Mówię po angielsku, bo się w Anglii wychowałam...
- Dziecko, ty nie mówisz po angielsku! Ty mówisz po silviańsku! To język ojczysty dragonów!
-Ja nie czuję różnicy...
- Ty jesteś nią...- powiedziała zduszonym głosem.- To ja powinnam bić przed tobą pokłony, a nie na odwrót! Jesteś księżniczką całego świata jasności! A wbrew pozorom my też jesteśmy istotami jasności. Masz prawo nam rozkazywć...
- Co?! Ale... Ja jestem normalną dziewczyną!
- Nie jesteś i dobrze o tym wiesz, tak samo jak wiesz, że nie urodziłaś się w Anglii, Kaylo...
- Ja chyba zwariuję! Po pierwsze, gdzie się urodziłam? A po drugie, czemu wszyscy nazywają mnie inaczej! Od wczoraj mam trzy imienia! Amy, Elizabeth, a teraz jeszcze Kayla!
- Dwa z nich są poprawne. Dla ludzi, lub istot cienia jesteś Elizabeth. Jednak dla nas i innych istot światła jesteś Kaylą.
- Khm, khm. Nie chcę przeszkadzać, ale chyba po coś tu przyszła...- odezwał się do tej pory milczący czerwony smok.
- Jeszcze bie skończyłam Jeill! My jesteśmy dragonami. A to co widzisz to nasza wioska. Mieszkamy w niej jako jedyni z istot światła, reszta mieszka w krainie Królowej Wróżek....
- A dlaczego wy nie?- zapytała zaciekawiona dziewczynka.
- Mamo! Chyba nie zamierzasz o tym mówić zwykłej śmiertelniczce!
- Synu! To nie jest śmiertelniczka! Ona jest potężniejsza niż całe nasze królestwo.
Wybacz mojemu synowi... Już zawsze taki był... A wracając do tematu- przy ostatnim westchnęła ciężko.- Jesteśmy na wygnaniu... Kiedyś byliśmy strażnikami pewnego miejsca, ale napadły na nas demony... Było ich co najmniej trzy razy więcej niż nas... Nie mieliśmy szans... Wycofalismy się i Królowa nas wygnała...
- To smutne...- Kayla, Elizabeth poczuła, że po jej policzku spływa ciepła, duża łza. Była bardziej gorąca niż zwykle. Otarła ją, a na dłoni zamiast przezroczystej łzy była złota ciecz.
- Wow... Co to jest? Nigdy tak nie miałam...- nagle powietrze wokół dziewczynki zaczęło wirować, a ona zaczęła się unosić, ale nie było to spowodowane przez wiatr. Ona unosiła się spokojnie a reszta rzeczy w pokoju dosłownie wariowała. Większość mebli się roztrzaskało, ale żaden odłamek nie dotknął brunetki. Poczuła łaskotanie na plecach. Obróciła głowę, chcąc zobaczyć co to i się przeraziła z je pleców wyrastały ogromne, ale także piękne,  skrzydła. Zamiast swoich normalnych ubrań miała srebrną sukienkę, która opinała jej ciało od pasa w górę, a od pasa w dół była delikatnym materiałem sięgającym za kostki. Delikatny materiał był jakby drobinkami. Wyglądało to tak jakby od gotyku do dołu było coraz mniej drobin, a może raczej pyłku. Na stopach miała przepiękne pantofelki także srebrne. Wyglądała jak wróżka tylko o rozmiarach człowieka. Oprócz tego na jej głowie miała malutki diadem. Powoli wiatr słabł, a ona zaczęła się obniżać. Z gracją wylądowała na ziemii.
- Co to było? I czemu ja tak wyglądam?- mimo tego, że wyglądała pięknie zdecydowanie bardziej wolała swoje dżinsy i koszulkę.
-Kaylo, córko najwyższych, to jest twoja prawdziwa postać. W mojej komnacie rozpuszczony jest pyłek oszustw. Ktokolwiek tu wejdzie przybierze swoją prawdziwą postać. Tobie wierzyłam nawet bez tego, a nawet myślałam, że twoja magia przeciwstawi się temu, ale mimo, że walczyła nie dała rady. Jesteś silna, ale nie potrafisz panować nad mocą. Teraz możesz nam nakazać co tylko chcesz.
- Czy możecie sprawić abym wróciła do dziadków?
- Nawet sama to potrafisz, ale my też ci możemy pomóc. Musimy tylko zebrać siły, więc do jutra będziesz musiała u nas zostać.
- Dobrze...
- Jeil, odprowadz naszego gościa.
- Dowidzenia
- Dowidzenia



Cześć! Nie zadlugi, nie za krótki.... Mam nadzieję, że się podoba. Na mediach wioska dragonow.

Fanom fantasy polecam opowieści mojej BFF(hankabff), a jeżeli ktoś tak jak ja kocha i fantasy i fanfiction to zapraszam na moje drugie opowiadanie "Życie..."

Kocham was!
N<3

Magiczna GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz