ROZDZIAŁ 13

15 3 0
                                    

Przed Kaylą stał jej drugi ojciec.
- Ode mnie nie uciekniesz!
- Ach tak?- powiedziała brunetka i znowu próbowała się teleportować. Udało się, ale jednak nie do końca. Uciekła od ojca, ale nie do końca. Nadal nie była u dziadków. Jak to się mówi: z deszczu pod rynne.

~*~

Mark obudził się z dziwnym poczuciem niepokoju. Nie wiedział o co chodzi jego umysłowi. Rozejrzał się po przedziale. Nie było w nim nikogo oprócz mężczyzny z teczką.
- Przepraszam... Czy już był przystanek Londyn?- zapytał chłopiec. Mężczyzna spojrzał na niego pobłażliwym wzrokiem. Mark go zrozumiał. Zerwał się z miejsca i wziął swój plecak. Wybiegł na korytarz. Tam także nikogo nie było. Zatrzymał się przy oknie. Za nim zobaczył płaczącą Ann, trzymającą karton z jakimiś cyferkami. Bezgłośnie mówiła,,zadzwoń". Brunet rozpiął plecak i wyszukał jakąś kartkę i długopis. Przepisał numerki. Podszedł do drzwi pociągu,ale tak jak myślał były zamknięte.
,, Co ja mam teraz zrobić?! Wiem! Zadzwonię do Ann! Może ona coś będzie wiedziała!"

Jak myślał tak zrobił.
- Halo?-odezwał się głos po drugiej stronie Marka telefonu.
- Ann. Musisz mi pomóc! Jak ja mam się stąd wydostać?!
- Nie wiem, kochanie
- Czemu płakałaś?
- Bo myślałam, że nigdy cię już nie zobaczę...
- Przecież mogłaś mnie obudzić.
- Ale tak słodko spałeś...
- Gdzie teraz jedzie ten pociąg? Ja muszę, a raczej musiałem wyjść na Londynie. Co mam teraz robić?!
- Wiem! To takie oczywiste! Idź do konduktora! On na pewno ci otworzy drzwi!
- Oki. To ja idę złotko.
- Buziaki!

Gdy tylko chłopak się rozłączył od razu odetchnęła z ulgą. Ona tak go nie lubiła! Ona- Ann Boulair musiała zadawać się, nawet jeśli tylko udaje, z takim chłopakiem jak Mark. A najgorsze, że blondynka podoba się brunetowi! Wydarzenia jak na razie idą zgodnie z planem. Trudniejszą cześć już wykonała. Teraz będzie już tylko z górki.

~*~

- Jaką dziewczynę?! Gadaj!
- No... Już parę razy się całowali. Teraz twój ,,wnuczek" jest zamknięty w pociągu. Ale proszę, proszę! Co ja tu widzę?! Tą jego niby dziewczyna jest zła. Pracuje dla wroga! Jeśli chodzi o Elizabeth*, to właśnie jest w Kurahoin...
- Co?! Jak się tam znalazła i co tam robi?!
- Skąd mam wiedzieć! Mówię, co widzę! A teraz do widzenia! Wpadaj częściej!
- W życiu! Myślisz, że jestem na tyle głupia żeby przyjść drugi raz i nie moc już wrócić?- było to pytanie retoryczne, więc nie czekając na odpowiedź wyszła z kryjówki trolla.
- No. Ciekawe, kiedy zorientuje się, że mu nie zapłaciłam- powiedziała z wymuszonym uśmiechem babcia.

~*~

Dziewczyna stała po środku wielkiej zgrai ogromnych pająków.
,,O nie! To nie może być prawda!"
A jednak była. Potwierdzenie stało na wyciągnięcie ręki, a do tego cały czas się zbliżało.
,, Nie mogło być to cokolwiek innego?! Ale nie! Musiały być to pająki. W sumie to panicznie się ich boję. Tak samo jak os." Dziewczyna wyobraziła sobie stado wielkich os i automatycznie się wzdrygnęła. Już po chwili leciało w jej stronę stado os.
,, Już rozumiem! To coś przeistacza się w moje lęki! ,, Och, jak ja się boję motyli! One są takie straszne!"
Po pary minutach od tej sarkastycznej myśli, stała przed fruwającymi motylkami
,, A naprawdę bardzo boję się motyli gigant, które mnie zabierają do domu dziadków!"
I już po chwili jeden z nich zabrał dziewczynę na grzbiet i po raz kolejny w tym dniu Kayla szybowała w powietrzu.

*troll jest istotą ciemności, więc dla niego Kayla to Elizabeth.

Cześć! Podobał się rozdział?

Widzieliście zmianę na okładce?

Pozdrowionka dla ikredy i hankibff i ogólnie dla wszystkich, którzy to czytają<3

Nie mogę usnąć, więc piszę:)

Jest 23:36, a ja dalej nie jestem zmęczona!

No to miłej nocy/ miłego dnia

N<3

Magiczna GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz