Poszli na śniadanie. Jeill zaprowadził Kayle do wielkiej sali, w której na środku stał wielki stół zastawiony najróżniejszymi potrawami, której zdecydowanej większości brunetka nie widziała nigdy w życiu. Na czołowym miejscu siedziała smoczyca, którą spotkała poprzedniego dnia.
,,Tak. Teraz muszę zapytać."
__________________________________
Dop. Aut.
Od teraz w cudzysłowie będę umieszczała myśli głównych bohaterów. A jak nie to będzie to zasugerowane. I już teraz wyjaśniam gwiazdkę. Jeśli ktoś pamięta w rozdziale 9 podczas rozmowy królowa dragonow wyjaśniła prawdę o jej imionach. Już nie przeszkadzam:)------------------------------------------------------
-Kchm...kchm-brunetka delikatnie zwróciła na siebie uwagę władczyni- Bo gdy wczoraj rozmawiałyśmy, wasza wysokość powiedziała, że wcale nie urodziłam się w Anglii... No i całą noc o tym rozmyślałam, ale nic nie wymyśliłam...- powiedziała nieśmiało, gdy smoczyca na nią spojrzała.
-Dziecko... Ty naprawdę tego nie wiesz?...
-Nikt mi nic o tym nie mówił... Chociaż jak Steve mówił o moim imieniu, mówił, że to nie wszystko...
-Nawet twoja ojczyzna nie jest wszystkim co o sobie i swojej rodzinie powinnaś wiedzieć...- powiedziała wyraźnie smutna, jakby mówienie tego sprawiało jej wielką przykrość.- Urodziłaś się w Krainie Światła... To magiczne miejsce, gdzie nie ma wstępu nikt kogo nie wpuści twoja matka...
- A kim ona jest?-przerwała jej dziewczynka.
- Po śniadaniu przyjdź do mojej komnaty. Wszystko ci wyjaśnię. No, a teraz zjadaj i nie martw się o nic.
-Dobrze...- powiedziała Kayla i poszła na swoje miejsce. Przed nią znajdował się półmisek pełen jakiś dziwnych rzeczy, trochę przypominających w kształcie krewetki. Dziewczyna nałożyła je sobie na talerz. Nabiła jedną z nich na talerz i zbliżyła do ust. Mimo, że posiłek trzymała daleko od nosa, do jej nozdrzy dotarł odurzający zapach. Gdy go poczuła, od razu go zapragnęła. Włożyła widelec do ust... Jak przez mgłę usłyszała wołanie królowej
,,Kayla, nie!". Już po chwili przed jej oczami panowała ciemność. Niczym nie rozjaśniona. Słyszała jakieś głosy, ale z pewnością mogła stwierdzić, że nie należą do nikogo ze stołówki. Nagle ciemność zaczęła się zmieniać. Zaczęła robić się szara, a po chwili majaczyły w niej jakieś kształty.
- Witaj córko.- Kayli po tych słowach zabiło szybciej serce. Na pewno słyszała już kiedyś ten głos. Nagle poczuła zadziwiającą jasność umysłu. Już nie musiała rozmawiać ze smoczycą... Pamiętała wszystko...~*~
- Dobra. Teraz ja nie mogę iść dalej... Idź sama.- powiedział dziadek.
- Ok. Ale wiesz, że może się nie udać...- powiedziała niepewnie babcia, stojąc przed jeziorkiem.
- Musimy zaryzykować...- po tych słowach dziadka, babcia zanurzyła się w wodzie i zniknęła z pola widzenia staruszka.~*~
Po słowach Ann, Mark nie miał pojęcia co może robić w dalszej części podróży. Nie wziął nic czym mógłby zabić czas. Plan na uratowanie siostry też miał już gotowy. Wiedział, że pewnie nie wypali, bo w większości opierał się na farcie, ale i tak musiał spróbować. W końcu postanowił usnąć, w końcu nie spał całą noc. - To co porobimy?- zapytała blondynka, w momencie kiedy brunet już prawie spał.
- Yyyyyyy.. Nie wiem. Co chcesz- odpowiedział sennym głosem. I wtedy stało się coś nieprzewidywalnego. Dziewczyna zbliżyła się do Marka i już po chwili ich usta były złączone w delikatnym pocałunku...I jak? Spodziewaliście się pocałunku?
Ze spraw rozdziału. Jak może zauważyliście, nie nadaje tytułu rozdzialom. Stwierdziłam, że nie chcę zdradzać treści. Mam nadzieję, że nie zabijecie:)
Pozdrowionka dla ikredy i hankibff. No i oczywiście dla moich ukochanych czytelników<3
Piszę to jadąc na tańce, tak na marginesie:)
N<3

CZYTASZ
Magiczna Gra
FantasyNiesamowita historia o rodzeństwie wplątanym do magicznej gry o śmierć i życie. Czy uda im się to wygrać? Czy pokonają złą stronę mocy i uratują świat? JEŚLI CHCECIE SIĘ TEGO DOWIEDZIEĆ KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE MOJĄ OPOWIEŚĆ!!!