Właśnie zaczynało świtać... Wszyscy 12- letni chłopcy właśnie leżeli w łóżkach i relaksowali się... No... Może nie wszyscy... Mark mimo chłodu stał na peronie. W ręku trzymał bilet kupiony przed chwilą. Mimo że wiedział o nieuniknionej porażce, lepiej czuł się gdy miał świadomość, że coś robi. Jeszcze godzinę temu wychodził z kryjówki trolla. Od razu skierował się do swojego okna. Wszedł i do małego plecaka upchał najpotrzebniejsze rzeczy. Szybko wyskoczył i ruszył w stronę wyjścia z posesji dziadków. Znalazł się na niezbyt widocznej leśnej dróżce. Pobiegł nią, a gdy dotarł do głównej ulicy zamówił taksówkę. Kierowca podwiózł go na dworzec, gdzie na miejscu kupił bilet. I tak oto teraz wsiadał do pociągu Oxford-Londyn. W przedziale był już jakiś wysoki pan miał na sobie garnitur i teczkę. Zachowywał się tak jakby ta teczka była jego najważniejszym skarbem. Nie dał jej razem z innymi bagazami na półkę, a do tego przykrywał ją własnym ciałem gdy tylko ktoś przechodził.
- Dzień dobry!- zaczął rozmowę chłopiec. Nieznajomy nic nie odpowiedział, tylko popatrzył na bruneta nienawistnym spojrzeniem. Chłopiec usiadł jak najdalej od dziwnego mężczyzny. Po chwili do przedziału weszła piękna blondynka z kobietą, która zapewne była jej mamą. Mark od razu stwierdził, że dziewczyna się mu podoba. Nie mógł oderwać od niej wzroku, ale stan zamyślenia przerwał głos piękności.
- Dzień dobry.- miała anielski głos...
- D...dzień dobry- odpowiedział. Dziewczyna usiadła obok niego a jej matka obok niej. Ruszyli... Na poszczególnych przystankach wsiadła jeszcze kobieta. Wyglądała jak zwyczajna turystka.
- Mam na imię Ann. A ty?- po około godzinie jazdy odezwała się ślicznotka
- Yyy. Co? A ja...- po raz pierwszy w życiu się jąkał i nie wiedział co powiedzieć- Ja jestem Mark...- poczuł, że jego twarz przybiera czerwony kolor, więc odwrócił się do okna i podziwiał las. Na zewnątrz było już całkiem jasno. Ciekawe czy babcia z dziadkiem zobaczyli jego nieobecność?...~*~
- Gdzie on jest?!
- Przecież mówię ci, że nie wiem! Może pojechał po siostrę?!
- Nie wiem nawet gdzie ona jest!- babcia była już coraz bardziej zdenerwowana- A do tego Steve musiał akurat wczoraj wyjeżdżać!
- Ruth... Ja naprawdę nie widzę innego rozwiązania... Musimy iść do Bahumata i poprosić go o pomoc...
- Jeżeli nie ma innego wyjścia...~*~
Obudziła się w wygodnym łóżku w wiosce dragonów. Dzisiaj musiała opuścić to miejsce mimo gościny władczyni. Musiała uspokoić rodzinę. Wstała i przeciągnęła się. Wczoraj nie miała w co się przebrać więc spała w ubraniach. Ktoś zapukał do jej pokoju. Rzuciła szybkie "proszę" a do pokoju wszedł ten sam chłopak, który ją "porwał".
- Śniadanie gotowe o pani- powiedział skłaniając się.
- Nie klaniaj się przede mną! Ja jestem słaba nikła. Tylko raz widziałam moja prawdziwą postać. Lepiej idę zjeść. - Jak powiedziała tak zrobiła. Wyszła z pokoju od razu rozumiejąc swój błąd. Nie umiała latać i teraz spadała do przestrzeni. Nagle poczuła, że się unosi obejrzała się. Znów wyrosły jej skrzydła. Nie myślała, że są na tyle silne, żeby ją podnieść, ale chyba się myliła. Znowu wleciała do pokoju, gdzie czekał na nią z pobłażliwą miną chłopak.
- Lepiej ja cię zaprowadze.- i wyruszyli...Hejka! Sorry, że musieliście tyle czekać, ale nie miałam weny( a teraz mam tak dużo pomysłów, że zapisuje je na kartkach:)). A na mediach widoczki za oknem pociągu:)
Pozdrawiam i polecam hankabff. I was:*
Mam do was sprawę! Piszcie w komentarzach jak chcecie żebym was nazywała:
+diabełki
+małpeczki
+robaczki
+ludziowie
+piszcie też swoje propozycje:*Kocham was:*
N<3

CZYTASZ
Magiczna Gra
ФэнтезиNiesamowita historia o rodzeństwie wplątanym do magicznej gry o śmierć i życie. Czy uda im się to wygrać? Czy pokonają złą stronę mocy i uratują świat? JEŚLI CHCECIE SIĘ TEGO DOWIEDZIEĆ KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE MOJĄ OPOWIEŚĆ!!!