ROZDZIAŁ 14

10 2 0
                                    

Kayla nadal szybowała w chmurach. Musiała bardzo uważać o czym myśli. Gdyby tylko pomyślała o upadku, albo czymś jeszcze gorszym stałoby się to.
,,Nie mogę myśleć o upadku! O cholera! Właśnie pomyślałam!"

Już po chwili zamiast szybować w powietrzu leciała w dół.

,, Czemu, gdy potrzebuje nie mogę się przemienić!"

Z niecierpliwością czekała na przemianę. Niestety to nie nastąpiło...

,, Zaraz umrę! A moja rodzina nawet nie będzie wiedziała co się ze mną stało..."

I nagle, gdy do ziemi zostało mniej niż dziesięć metrów stało się coś nieprzewidywalnego. Nagle brunetka zaczęła zwalniać... Czas się powoli zatrzymywał, a w końcu około gdzieś tak pięć metrów od ziemi zupełnie się zatrzymał. Dziewczyna wszystko słyszała i widziała, ale tak jak wszystko inne wokół, nie mogła się ruszać i tkwiła w bez ruchu. Nagle wśród krzewów usłyszała szelesty...

- No skarbie... Tak... Ci paskudni każą mi teraz szukać jakieś małolaty! Gorzej być nie może! Prawda skarbie?... Też tak uważam...

,,Czyli, że mój wybawca gada sam do siebie? Serio?! Przynajmniej mnie uratował, chcąc, nie chcąc."

Zza krzaków wyłonił się niski staruszek. Wyglądałby normalnie, gdyby nie to, że jego skóra miała zielonkawy kolor. Jego nos był garbaty i dużo za długi. Na sobie miał tylko przepaske przewiązaną wokół pasa.

- O! Patrz skarbie jakiś bahor, a raczej bahorzyca!

- Nie jestem ani bahorem, ani bahorzycą!- krzyknęła Kayla, ale wciąż nie mogła się ruszyć.

- Patrz! Ona umie mówić! Skarbie! Co ty wygadujesz! Przecie ona jest brzydka! Jak może... A nie ważne! Jestem obrażony! Ale co ona ma?... Ty dziewico! Czemu ty mówisz i słyszysz? I pewnie mnie widzisz?... Czemu na ciebie nie działa czar czasu?- to ostatnie wymruczał jakby do siebie. Momentalnie jego wyraz twarzy zmienił się ze skwaszonego na przerażony.
- O pani!- powiedział i skłonił się- Czy to naprawdę ty? Czy tyś legendarną córką Najwyższej? Przebacz o pani! Ja naprawdę nie wiedziałem, że ty to ty!

- Lepiej zamiast bić pokłony zrób coś, żebym mogła się ruszać!

- Dobrze... Dobrze... Skarbie! To naprawdę ona! O matko i córko! To ona!- powiedział staruszek i pstryknął palcami. Pół sekundy później Kayla leżała na ziemi masując bolące plecy.

- A kim ty właściwie jesteś?- zapytała dziewczyna.

- A tam!- machnął ręką- Mnie nikt nie zna i nie szanuje... Prawda skarbku?... No właśnie.

- Ale jak masz na imię? I czy w ogóle mogę mówić do ciebie na,,ty", czy na,,pan"?

-Jestem... Nie powiem, bo się będziesz śmiała. Jesteś jak wszyscy ludzie tylko, że masz tytuł księżniczki. A co do mnie. Możesz mówić mi... Na ,,ty". Ja jestem twoim sługą.

- Dobrze. Hm... Czyli, że skoro jesteś moim sługą mogę ci rozkazać?- zapytała z uśmiechem. Brunetka nie lubiła żądzić, ale czasami gdy ktoś jest uparty można w łatwy sposób się czegoś od niego dowiedzieć.

- Tak! To byłby zaszczyt! Gdybym tylko wykonał twoje polecenia i powiedział to innym gruhlom na pewno by mnie przyjęli z powrotem do swojego grona!

- A więc. Rozkazuję ci żebyś powiedział swoje imię, co to są gruhle i dlaczego cię wyrzucili?

- Pff... No więc. Nazywam się Bepomucen...- Kayla ledwo stłumiła śmiech, ale się nie roześmiała.- Wiem, że śmieszne, ale nic nie poradzę. Jeżeli chodzi o gruhle. Są to istoty podobne do mnie. Są chytre. Zawsze mówią prawdę, gdyby kłamali nie mogliby nic powiedzieć do końca życia. No i chyba tyle mogę o nich powiedzieć. A mnie wygnali, ponieważ gdy spalono żywcem innych, było mi ich żal i ich opłakiwałem. Inne gruhle lubią na to patrzec, ale ja uważam, że to jest straszne. Ale gdyby panienka powiedziała, że mnie zna im by się zrobiło głupio, że wygonili gruhla, który ma zaszczyt panią poznać. Prawda skarbeńku?... No właśnie.

- Nie chciałabym cię urazić... Ale... Mam pytanie. Do kogo ty właściwie mówisz cały czas?...

- Pff... No więc. Jako, że jestem na wygnaniu nie mam z kim rozmawiać. Z ludźmi się nie dogaduje. Chyba Wasza Wysokość jest jedynym człowiekiem, z którym miło się rozmawia. Ale chyba po prostu to dlatego, że nie jesteś zwykłą dziewczyną. Ale wracając do tematu. Nie mam z kim rozmawiać, więc mam wymyślonego przyjaciela. Ale kocham go jakby był z krwi i kości... Ciii...- rzekł i przyłożył palec do ust. Już po chwili również Kayla usłyszała męskie głosy. Gruhl bezgłośnie nakazał dziewczynce skok w krzaki. Brunetka wykonała polecenie i już po chwili razem ze staruszkiem siedziała w roślinach. Zrobiła mały otwór w krzakach, żeby zobaczyć przybyłych. Głosy zaczęły się przybliżać i już po chwili, gdy dziewczyna zobaczyła kto to chciało jej się płakać równocześnie ze szczęścia i smutku. Właśnie przed nią stał jej brat trzymany przez niby ojca i chłopaka, którego widziała w domu ,,ojca".

I w takim momencie przerywam. Następny rozdział będzie o tym jak Maciek znalazł się na polance.

Na mediach las, w którym się znalazła Kayla.

Pozdrowionka dla ikredy i hankibff.

Kocham was<3

Magiczna GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz