Rozdział 5

2.1K 136 5
                                    

Obudziłam się w ,,swoim" pokoju. Za oknem panował mrok jedyne co rozświetlało wszystko dookoła to krwisto czerwony księżyc. Wpatrywałam się w jeden punkt czyli prosto w ścianę na której znajdował się stary zegar wskazujący godzinę dwudziestą czwartą. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos..., który gdzieś już usłyszałam

,, Chodź...chodź...chodź do mnie...uwolnij się od nich...Nie pozwól im się skrzywdzić..."

Ruszyłam do miejsca, gdzie było najbardziej słychać subtelny damski głos. Był to pokój, w którym na półkach widniały różne kosztowności, a niedaleko znajdował się wielki fortepian, kilka par skrzypiec. Na balkonie stała atrakcyjna kobieta o długich fioletowych włosach. Postać wyciągnęła do mnie dłoń. Podeszłam do niej, ale ona z każdym moim krokiem się oddalała . Gdy stałam już na balkonie wychyliłam się, aby sprawdzić co się stało z piękną kobietą, która nagle zniknęła. Nagle poczułam mocne szarpnięcie w tył. Był to nie kto inny, niż Laito.

- Jak tu weszłaś i co ty tu robisz ? -Spytał głosem, który nie wyrażał żadnych emocji zupełnie do niego nie podobnym.

Spuściłam głowę starając zebrać to wszystko co się wydarzyło w słowa.Przełknęłam głośno ślinę. Podniosłam głowę do góry patrząc w jego oczy po czym zaczęłam mu tłumaczyć dlaczego i skąd tu się wzięłam. Rudowłosy patrzył na mnie przez chwilę, a jego źrenice delikatnie się zmniejszyły. Po czym przeszedł parę kroków i odwrócił się do mnie plecami.
Położyłam rękę na jego ramieniu, lecz on się nie obrócił spojrzał na nocne niebo z zarumienioną twarzą. Wciągając delikatnie nosem powietrze.

- Lai-to ? Wszystko w porządku ? - spytałam niepewnie miejscami się jąkając.

Spojrzał na mnie przez ramię ze swoim typowym uśmiechem i zaczął powoli do mnie podchodzić. Cofałam się z każdym jego krokiem. W końcu napotkałam zimną ścianę. Chłopak położył ręce po obu stronach mojej głowy. Jego wzrok powędrował na moją szyję. Odepchnęłam go i szybko pobiegłam do mojego pokoju. Zamykając drzwi bezwładnie opadłam na łóżko.

Minęła godzina, a może dwie...
Wyszłam z pokoju ruszając do różanego ogrodu, który był na terenie rezydencji. Usiadłam na trawie patrząc jak pięknie wyglądają te kwiaty. Ktoś bardzo dbał o nie bo każdy krzak był idealnie przycięty. W oddali ujrzałam wysoką sylwetkę, lecz mimo to postanowiłam tam zostać. Słyszałam jak ktoś zbliżał się w moją stronę. Okazało się, że był to białowłosy chłopak. Spojrzał na mnie z przymrużonych oczu. Posłałam w jego stronę lekki uśmiech. Subaru nie odwzajemnił tego, ale widać było, iż już nie irytuje go swoją obecnością.Usiadł obok mnie na trawie obserwując poruszające się źdźbła trawy. Oparłam głowę o jego ramię. Czerwonooki wykonał przez to gwałtowny ruch. Czułam jak boi się każdego dotyku innej osoby. Może z zewnątrz wyglądał na agresywną oraz impulsywną osobę, lecz to tylko pozory...wewnątrz był niczym dziecko.

Skryta w Mroku || Diabolik Lovers FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz