Od tamtego czasu minęło tydzień. Mój stan zdrowia jak można było się domyślać nie był najlepszy, ale dopóki jestem wspierana przez Shuu czuję, że nie dam radę. Do ciągłych halucynacji doszły nawracające bóle głowy oraz wymioty. Reiji wielokrotnie zjawiał się u mnie, aby podać coś na uśmierzenie bólu, lecz było to bezcelowe.
Leżąc na łóżku uniosłam delikatnie dłoń w górę przyglądając się sygnetowi, który ostatnimi czasy dostałam od najstarszego z braci Sakamaki, jako zapieczętowanie waszych zaręczyn, lecz zamiast tego moją uwagę przykuła wychudzona dłoń, na której on spoczywał, moja dłoń. Mimo tego stanu w jakim byłam strach był mi obcy. Jedyne co odczuwałam to szczęście. Dlaczego ? Bo mogłam być z kimś kogo darzę uczuciem silniejszym od strachu, bólu czy nienawiści.
Tak minął cały kolejny miesiąc...
,,Choroba'' coraz bardziej rozwalała moje ciało od środka. Mimo wielu sprzeciwów ukochanego i jego braci resztkami sił chodziłam po rezydencji. Blondynka, która była moją marą odkąd mój stan się pogorszył towarzyszyła mi na każdym kroku, niczym cień, którym ostatnimi czasy byłam. Miałam wrażenie jakby moje złe samopoczucie było częścią jej, kiedy ja słabłam ona była wyraźna, ale nadal tylko ja ją mogłam dostrzec.
Wchodząc do różanego ogrodu poczułam tak dobrze znany mi zapach róż, które chociaż na te kilka sekund pozwalały mi poczuć taką, lekkość. Idąc wzdłuż różanych alejek muskałam palcami niektóre z ich płatków. Wspominając wszystkie dobrze jak i te złe chwile w rezydencji tych krwawych istot.
Pomimo odczuwalnego szczęścia naszły mnie pewne obawy niedotyczące mnie, zaś Shuu. Bałam się zostawić go...znowu. Mimowolnie moje szkarłatne tęczówki zaszły się łzami. Jednak żadna z nich nie spłynęła po moim bladym policzku.
Nagle poczułam ukucie w sercu, opadając na kolana. Przyłożyłam dłoń do sinych dłoń do ust, kiedy ją zabrałam zobaczyłam na niej krew...Czy to właśnie tak skończę ? Obraz przed moimi oczami zawirował ukazując tysiące moich wspomnień, nawet tych, których nie pamiętam. Każda moja łza, rana najdrobniejsze uczucie...wszystko to poczułam w tym jednym momencie. Wiedziałam, iż może to być mój koniec. Jedyne moim pragnieniem na obecną chwilę było to, aby Shuu odnalazł swoje szczęście zostawiając mnie jedynie w swych wspomnieniach. Obdarzając nim kogoś...innego ?
Po chwili nie czułam nic...jedynie usłyszałam głuchy huk upadającego bezwładnie na trawę ciała...mojego ciała. Spojrzałam ostatni raz w niebo uśmiechając się czując metaliczny smak krwi, mając jednocześnie nadzieję, aby mój kochany narzeczony odnalazł coś co podarował mi...
Jedynie czego żałowałam to tak łatwego poddania się...
Później nie było nic, tylko pustka, mrok, a pośród niego ja skryta wewnątrz mroku, który przez ten cały czas dawał mi siłę, zaś teraz ją odebrał...
-------------
Yo ! No to już ostatni rozdział jeszcze epilog i to tyle. Mam nadzieje, iż się podobało. Rozdział ma około 460 słów. Uprzedzam, że epiolog będzie dużo dłuższy, gdyż to właśnie tam zostaną odkryte tajemnice i inne niedokończone sprawy. Przepraszam za błędy itp...Kiedyś zrobię dokładniejszy edit ^^ Tą książkę w całości prawie napisałam na telefonie dlatego uprzedzam, jeśli autokorekta coś popsuję.
A co do dalszych informacji to po tej książce dokończę ,,Hidding we Fog'', ale może najpierw napiszę kilku częściową książkę o tematyce Kuroshitsuji tylko jest pewien problem...okładka. Nie chcę mi się jej robić ;-; Chętny ktoś ?
CZYTASZ
Skryta w Mroku || Diabolik Lovers FF
FanfictionCzerwoną niczym twe oczy wstęga odgonię mrok... By wyłącznie z tobą być... Bo przeznaczenie nasze nie może wiecznie w mroku tkwić... Skryte w mroku niczym ty cały rok...