17. Trudny obowiązek

2.7K 288 32
                                    

Trzask z sąsiedniego pomieszczenia wyrwał mnie z zamyślenia. Zamknęłam pamiętnik i spojrzałam na odwróconą postać Snape'a. Wątłe ramiona unosiły się pod wpływem przyspieszonego oddechu, a kiedy podeszłam bliżej zobaczyłam, że trzyma w dłoniach notatnik podobny do tego, który sama znalazłam. Był jednak większy i o wiele bardziej zniszczony, a w środku znajdowały się zapiski o wiele mniej estetyczne od tych, które widziałam.

— Coś pan znalazł? — spytałam, a mężczyzna odwrócił się do mnie, jakby zaskoczony moją obecnością. Zreflektował się jednak i zmarszczył brwi, zerkając na pamiętnik w moich dłoniach.

— Można tak powiedzieć — mruknął pod nosem. — A ty? Co tam masz?

— Pamiętnik, chyba — odparłam, ściskając mocniej dłonie na skórzanej okładce. Snape zmrużył oczy, ale nie skomentował mojego znaleziska w żaden sposób. Schował za to drugi zeszyt do mojej torebki, leżącej na zakurzonym, pełnym rozrzuconych kartek biurku. W tej chwili dostrzegłam paszport i legitymację, zupełnie jak te mugolskie, które sama posiadałam w rodzinnym domu.

— Chodź tu — mruknął niespodziewanie i odwrócił mnie do siebie, przypatrując się na nowo mojej twarzy. Wciąż miałam na sobie ślady walki, zaschniętą krew i rozciętą wargę. No tak. Jednym precyzyjnym zaklęciem, lekko dotykając skóry na moim podbródku, Snape usunął co się dało, ale ku mojemu zdziwieniu — nie opuścił różdżki. Przybierając nagle przerażająco beznamiętną minę odsunął się o krok i wycelował ją prosto w moją twarz. — Przykro mi, Granger, ale tu kończy się nasza mała wycieczka.

Szok spowodował, że zamiast spróbować się bronić zrobiłam krok w tył, nie mogąc wydobyć z gardła ani słowa.

— Profesorze, co pan...

— Zamknij się — warknął gardłowo. Jadowity ton zdradzał zdenerwowanie, ale w oczach znów nie było nic. Kompletna pustka. — To dla twojego dobra. Niestety, nie mam czasu na wymyślenie lepszego planu, więc muszę improwizować.

— Chce pan mnie zabić? — wydusiłam przerażona, rozumiejąc czemu na biurku leżał tylko jeden paszport. — Po tym wszystkim, po tym ile pracy włożyliśmy, żeby przeżyć?

— Nie zamierzam cię zabić, kretynko — prychnął wściekle Snape. — Zamierzam zrobić to samo, co zrobiłbym dla Eleny. — Odwrócił się, zabierając papiery i wcisnął mi je w drżące dłonie. — To twoja nowa tożsamość. Paszport, historia, rodzina. Zaadaptujesz się, będziesz żyć jak zwykły, szary mugol.

— Nie! — krzyknęłam, odrzucając trzymane w dłoniach rzeczy na podłogę, a Snape warknął pod nosem.

— Nie mam czasu na twoje histerie. Obli...

Protego! — krzyknęłam głośno, wyciągając w jednej sekundzie różdżkę i rzucając na siebie tarczę. Biały promień odbił się od niej i wybuchnął w powietrzu, obsypując nas iskierkami. Snape popatrzył na mnie wściekle i sapnął pod nosem, a ja opuściłam różdżkę, patrząc mu prosto w oczy. — Proszę, przecież... Mogę iść z panem...

— Zginiesz, Granger, chcesz tego? — warknął niemal z krzykiem i przyparł mnie do ściany, wpatrując się prosto w moje oczy. Zaczęłam się dusić powietrzem, zrobiło mi się gorąco i zimno jednocześnie. Nie wiedziałam, co robić. — Ray przygotował te papiery, a ja nie pozwolę jakiejś durnej dziewczynie zmarnować jego pracy!

— Gdyby nie ja to mógłby się pan nawet nie dowiedzieć o jego śmierci! — odparłam spanikowana. Nie umiałam pohamować krzyku, Snape'a w tej chwili nie obchodziło już nic. Jego oczy wyrażały desperację i chęć zakończenia tego w tej chwili.

II Sprzymierzeńcy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz