-Justin?
*****Stałam jak wryta, ale on najwidoczniej nie miał tego samego problemu, posłał mi lekki uśmiech i dając mi jeszcze chwile bym wszystko sobie ułożyła w głowie. Jego styl, postura, twarz, wszystko w nim było takie jak na zdjęciach, a może nawet i piękniejsze. Włożył ręce do kieszeni, zbliżając sie do mnie.
-Nie, święty Mikołaj, wpuścisz mnie i pogadamy jak ludzie czy będziesz tu tak stać z otwartą buzią jakbyś zobaczyła ducha? - zaśmiał sie, wymijając mnie w drzwiach wszedł w głąb domu. Okej, myśle że nie tego sie spodziewałam.
- Co ty tutaj robisz?- udało mi sie wyjąkać podchodząc do niego, ale zabrakło mi odwagi by go dotknąć. Nie wiem, wydaje mi sie że poczułam sie jakbym właśnie stała w moim skromnym przedpokoju z hmm, Justinem Bieberem? Ouuu, właściwie to stoję w moim przedpokoju z Justinem Bieberem, który swoją obecnością doprowadza mnie do szału.
- Narazie stoję, jeśli zaprosisz mnie do salonu to zapewne usiądę i jak ludzie pogadamy.- przewrócił oczami. Poszłam przodem wskazując mu drogę za mną. Czy on nie jest wręcz onieśmielający swoją pewnością siebie? Ludzie, poznałam w swoim życiu tyle arogantów i dupków, że myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, a tu proszę! Bycie tak pewnym siebie w cudzym domu to, aż przechodzi moje oczekiwania.
Usiedliśmy na kanapie, powiedzmy, że jak ludzie, bo starałam sie usiąść na samym końcu, po drugiej stronie, jak najdalej od jego osoby.- Więc co cie tu sprowadza Justin?- zapytałam, w sumie nie wiem czego oczekuje od niego, jakiej odpowiedzi czy zachowania. Właśnie w tym momencie pokazuje że wiemy o sobie tyle co nic.
- Zablokowałaś mnie na Twitterze, co woah jest dziwne, bo raczej nikt nigdy tego nie zrobił, ale okej, starałem sie do ciebie dodzwonić, spytać "Hej Nadine, coś sie stało?", ale twój numer był nie aktywny, a przynajmniej dla mnie. Martwiłem sie czy nie zrobiłem czegoś głupiego, albo może coś sie stało, ale moi ludzie dowiedzieli sie, że nic ci nie jest, oglądasz dużo seriali i olewasz naukę tak jak zwykle. A co do seriali... Obudzili już tą Elene? Ona totalnie pasuje do Stefana.- mrugnął na koniec, zamieniając sie w totalnego siebie... nie ważne jak głupio to brzmi, że spytał mnie o mój serial i zgodził sie ze mną że Stelena to życie , chociaż tak btw. powinna być z Damonem, bo tylko ona utrzymuje go przy człowieczeństwie... Chwila, skończmy ten temat. On totalnie gra mi na nerwach i uczuciach. Widząc go teraz mam wyrzuty sumienie, jednocześnie ciesząc sie że go zablokowałam i wreszcie spotkałam miłość mojego życia.
- Okej, więc... Przytłaczałeś mnie, byłeś za dobry dla mnie.- wzruszyłam ramionami, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Sugerujesz że powinienem być chujem? Nadine czy ty siebie słyszysz?- prychnął.
- Widzisz Justin.- westchnęłam.- Może sęk w tym, że nikt nigdy nie był dla mnie taki dobry jak ty, a ja po prostu bałam sie, że nie spełnię wszystkim twoich oczekiwań.- pojedyncza łezka spłynęła samotnie po moim policzku kiedy spojrzałam w dół, spadła rozlewając sie na panelach.
- Nadine, jesteś osobą, która uratowała mi życie, która uratowała mnie. Nie pisaliśmy ze sobą co dzień przez te ostatnie pół roku, ale pisaliśmy na tyle często bym wiedział że jesteś dla mnie bardzo ważna.- podszedł i ukucnął przy mnie. - Nie wiem czy na ciebie zasługuje, bo nie wiem nawet czy zasługuje na najmniejsze szczęście, ale mimo wszystko, będę walczył o to żebyś była obecna w moim życiu. Bo mimo że jestem pieprzonym Justinem Bieberem, nie kupię sobie szczęścia, a już na pewno nie Ciebie.
Podniosłam swoje oczy na niego, teraz to już nie była tylko jedna łezka, łzy lały sie z moich oczu niczym wodospady. Zeskanowałam ostatni raz jego piękną twarz, i postanowiłam zrobić to, na co nigdy przed tem bym sie nie zdecydowała.
Pocałowałam go, zrobiłam to, bo go kocham.
CZYTASZ
Twitter friends |Justin Bieber
FanfictionKiedy ona miała się poddać on jej dał nadzieje na lepsze jutro. Kiedy on miał sie poddać ona dała mu nadzieje na lepsze jutro. Zwykła pomoc i paro godzinne rozmowy pokazały im że na zegarze nie znajdą wskazówek do życia...