Justin Bieber nie przestanie mnie zadziwiać ludzie! Dawno nie zmieniałam zdania o jednej osobie w tak krótkim czasie... Poznaliśmy się w marcu?kwietniu? nie ważne, wiem, że wtedy był totalnym dupkiem nie szanującym swoich fanów i ludzi wokół siebie. Poprzez przerwy w pisaniu, przerwy w zwierzaniu mu sie, i vice versa, zaszliśmy do tego momentu gdzie mogę określić naszą dwójkę oficjalnie........niczym
Czy to nie jest przygnębiające? Kocham go ponad wszystko i wiem że też nie jestem mu obojętna, ale to nie zmienia faktu że jestem w porównaniu do niego nikim. Użalając sie nad sobą wpadł do głowy mi szalony, i zaskakujący pomysł.
Weszłam szybko w kontakty przeglądając numery, przesunęłam pare razy palcem po ekranie i doszłam do literki J. Raz sie żyje, no chyba że jesteś wampirem wtedy żyjesz X razy...
Zadzwoń
okej klik
pierwszy sygnał
drugi sygnał
trzeci sygnał
czwarty sygnał
piat.... chwila
-halo? Nadine?- w słuchawce usłyszałam lekko zachrypnięty męski głos który tak bardzo na mnie działa
- Cześć umm, Justin?- moja odpowiedz brzmiała bardziej jako pytanie, serce z nerwów tańczy mi w żołądku i coś czuje że gdy tylko nacisnę czerwona słuchawkę pójdę zwymiotować....
- Coś sie stało że dzwonisz?- spytał, lekko zaspany, niech to szlag...
-nic ważnego, spałeś?-zapytałam, ale to było najbardziej oczywista rzecz na świecie...
-tak.. mam teraz przerwę a w LA jest około 3 nad ranem.- jęknął i w słuchawce odbiło sie ciche szemranie. Wstał
- o mój boże przepraszam ja, pomyślałam, że moglibyśmy.... głupia... ja nawet nie wiem co myślałam tak szczerze.- westchnęłam słysząc chichot, tak, to musi brzmieć totalnie śmiesznie, nie dziwie sie że sie ze mnie nabija.
- Jest okej, w sumie długo czekałem na tą rozmowę.- odparł a prąd w moim brzuchu zaczął dawać mi niezłego kopa.
- Więc, co u ciebie.- spytał, zanim zdarzyłam cokolwiek powiedzieć.
- u mnie? strasznie, jeśli mam być szczera.... mam prawdopodobnie zagrożenie z matmy, plus mój były natarczywie obczaja mój tyłek., chwila, czy ja serio ci to powiedziałam? och jestem idiotką.- zamknęłam sie na chwile starając poukładać w głowie myśli.- a co u ciebie? - spytałam
- jest nawet okej, nie narzekam, teraz w sumie jeszcze lepiej bo zadzwoniłaś. Jutro mam jakiś występ gościnny.... - jęknął a moje narządy zaczęły tańczyć dosłownie kankana...
- nie powinieneś sie wyspać? Może powinnam zadzwonić kiedy indziej?
- nie, przestań fakt, że z tobą rozmawiam sprawia że czuje sie wyspany.- zaśmiał sie, nie słyszałam dawno piękniejszego dźwięku
- oh okej miło mi to słyszeć bobo.. o mój boz..- złapałam sie za twarz przygryzając swój język, o mój Boże czy to sie dzieje naprawdę, nie wierze że właśnie nazwałam Justina Biebera bobo, chociaż jest taki słodziutki i piękny że to określenie pasuje idealnie...
- czy ty właśnie nazwałaś mnie bobo? nie mogę w to uwierzyć Nadine, wielkie L O L.- zaśmiał się, to utwierdza mnie w przekonaniu jakim pięknym bobo jest
- jesteś tak słodkim małym bobo że nie mogłam sie powstrzymać.....- westchnęłam z rozbawieniem
- ty jesteś jeszcze bardziej słodsza, muszę zacząć myśleć nad twoją ksywą.- zamyślił sie- co powiesz na świnia? albo locha? Wiem typowe ale twój nick daje wiele do myślenia.- w tym momencie wybuchłam śmiechem, ten człowiek robi ze mną dosłownie wszystko.
- pasuje mi.
- twój śmiech jest rozkoszny perełko.- powiedział. Nawet nie wiecie jaka euforia przebiegła przez moje ciało, nie da sie nawet tego opisać.
- twój śmiech to goal, cały jesteś goal, pomijając fakt ze robię z siebie idiotkę to mój fangirl"ling (?) sie włącza...- powiedziałam, zaśmiał sie ale wiem ze to dla niego niezręczne, rozmawia ze mną jak z kimś naprawdę ważne ale wciąż jestem tylko jedna jego fanką, ta myśl totalnie mnie złamała.
- Justin, ja um..... muszę juz lecieć, miłego snu i powodzeni jutro, dziś? Nie wiem.- otarłam pojedynczą łezkę w moim oku
- okej jeśli chcesz, jutro zadzwonię kochanie. see ya.- powiedział i sie rozłączył.Nadal do mnie nie dochodzi że wygrałam życie ok
CZYTASZ
Twitter friends |Justin Bieber
Fiksi PenggemarKiedy ona miała się poddać on jej dał nadzieje na lepsze jutro. Kiedy on miał sie poddać ona dała mu nadzieje na lepsze jutro. Zwykła pomoc i paro godzinne rozmowy pokazały im że na zegarze nie znajdą wskazówek do życia...