Cień był wyraźny. Czułam, że rozpoznaje tą sylwetkę. Widziałam tego mężczyznę, śledził mnie ze swoim kolegą przez cały dzień. Nagle siły wróciły do mojego ciała a ja chwyciłam cegłę leżącą przy obręczy ławki. Odwróciłam sie na pięcie wstając. Spojrzał na mnie spokojnie, zupełnie jakby nie widział w tym wszystkim problemu.
- Czego ode mnie chcecie? Po chuja jeździcie za mną cały dzień?- wkurwiłam sie, porządnie, soczyście, tak jak zawsze gdy ktoś mi uprzykrzał życie a ja sie nie odzywałam, tym razem złość nie kierowałam do samej siebie, tylko do tych facetów. Jakim oni prawem coś takiego robią, i kto ich na mnie nasłał?
- nie chcemy cie skrzywdzić, proszę odłóż tą cegłę.- powiedział jeden z nich, który stał bliżej mnie. Teraz dopiero mogłam przeskanować ich ciała. Byli po 30, może koło 40. Średniego wzrostu, sylwetki przeciętnej, ciemnowłosi, a jeden z nich miał brodę. Wyglądali jak typowa mafia z filmów.
- wole trzymać ją przy sobie, jakby któremuś z was znudziły sie zęby.- warknęlam, na prawdę nie wiem skąd we mnie taka odwaga. Tak na serio trzęsę sie jak mysz uciekająca przed kotem.
-Jesteśmy tu dla twojego dobra. Pan Justin nam kazał za panią jechać dla pani bezpieczeństwa. - w tym momencie zaczęłam czuć sie jak idiotka. Najpierw kazał mi uważać na auto które za mną podąża, dokładnie to samo co ich. Pózniej ci ludzie zaczęli mnie śledzić, a żeby było śmiesznie to raz nawet im uciekłam....
- nie kłam, bo inaczej będziesz oddychać przez rurkę.- krzyknęłam. Wyobrażacie sobie jak ta sytuacja musi dziwnie wyglądać? Jestem na placu zabaw, przy ławce z cegłą w ręce, przede mną, tuż za płotem stoją dwaj goście wyglądający jak meksykaśka mafia. Czekam tylko na jakiegoś reżysera który to nagra i puści jako 4 część Kac Vegas..
- Proszę nam uwierzyć. Chcieliśmy sie upewnić że będziemy tu przed ludźmi pana Kola. Nasłał na panią garstkę gangsterów. Pan Justin dowiedział sie o tym pierwszy i wysłał nas do ochrony pani. - zmarszczyłam brwi. O co w tym chodzi? Wydaje mi sie ze wole cofnąć sie do czasów w którym o tej godzinie pisałam posty na Twitterze o jakiejś głupocie i pierdołach.
- Nic z tego nie rozumiem. Skąd mogę wiedzieć, że mogę wam ufać?- zapytałam. Jestem już bezsilna na to wszystko co sie dzieje wokół mnie. No bo kurwa, czemu po prostu nie mogę teraz leżeć w pokoju i oglądać jakiegoś serialu, użalając sie nad sobą? Jeśli mam być szczera to nie podoba mi sie moje życie teraz.
Przewróciłam oczami, zaczęłam sie cofać pokazując całemu światu środkowy palec, nie chce mieć problemów ani przez Justina ani przez Kola. Myśle że zmieniłam decyzje, w której żaden z nich nie będzie miał miejsca. Wybiegłam szybko z placu do bloku babci. Jest pare minut po 16 więc mam nadzieje że jest już w domu. Blok był otwarty, więc wystarczyło że zadzwonię dzwonkiem i będę "bezpieczna". Nie mam pojęcia czy oni biegli za mną, jeśli tak to znaczy że nie są po mojej stronie. Albo raczej po tej dobrej. Ale czy istnieją w tym przypadku dobre i złe strony?
Po chwili drzwi otworzyła mi staruszka, co ucieszyło mnie jak wygranie w totka. Weszłam do domu i zatrzasnęłam drzwi, rzucając sie jej w ramiona. Potrzebowałam tego, potrzebowałam czuć sie bezpieczna. Siedziałam w salonie, a moja babcia patrzyła na mnie jak na idiotkę, nie rozumiała co sie dzieje, szczerze? Ja tez nie.
- Co sie stało że tak nagle przyjechałaś? Nie to że sie nie cieszę ale to jest zaskakujące, przecież boisz sie jeździć autem.- przewróciłam oczami. Nie wiem jak jej to wytłumaczę. Przecież moje życie jest popierdolone na tyle, że kobieta w jej wieku na pewno tego nie zrozumie.
- Nudziło mi sie, stwierdziłam że cie odwiedzę. Mogę jeszcze trochę zostać? Chyba że masz coś przeciwko.- wzruszyłam ramionami, dobrze wiem że nie ma nic przeciw moim odwiedzinom, ale lubię sie z nią droczyć. Kiedyś była mi bardzo bliska, dopóki nie weszłam w okres "buntu" a jej nie urodziła sie druga wnuczka, która zastąpiła moje miejsce. Może brzmię banalnie, ale tęsknie za nią.
- Możesz zostać do jutra, mam wolne więc spędzimy trochę czasu razem. Mam jeszcze twoją piżamkę w kropki, aczkolwiek nie wiem czy sie w nią zmieścisz trochę urosłaś i...
- ... przytyłam.- dokończyłam za nią, ponieważ doskonale wiem że pewnie i tak miała to na myśli. Wszyscy mają, nawet ludzie którzy widzieli mnie raz w życiu na oczy. Ludzie z którymi pracują moi rodzice albo jacyś znajomi którzy widzieli mnie w wieku 10 lat. Co ich to obchodzi jak wyglądam, te ich żałosne teksty "ale żeś sie zaokrągliła na buzi" "troszkę ci skoczyło w masie, ostatnio jak cie widziałam byłaś taka szczupła." Tylko że ostatnio jak mnie widziałaś suko, miałam 10 lat i ciało dziecka, a nie kobiety.
- Dobrze wiesz że nie to miałam na myśli. Jesteś już kobietą, to tak szybko zleciało, nie zdążyłam zauważyć jak zaczęłaś sie zmieniać, tęskniłam za tobą wnusiu.- staruszka usiadła obok mnie i przytuliła do siebie. Nie powiem, łezka mi sie w oku zakręciła, i nie wiem czy to dlatego że byłam z nią bardzo związana czy z bezsilności. Gdyby ona tylko wiedziała co sie działo przez ten czas kiedy byłam zamknięta w sobie i leczyłam sie na depresje.
- już dobrze słonko, zmieńmy temat. Olivia urosła taka duża, ma 8 lat i jest taka mądra. Bardzo chce być jak ty, cały czas o tobie mówi, tęskni za tobą Nadi.- westchnęłam. Zaczyna sie. Pieszczotliwie przezwisko z dzieciństwa żeby zmiękczyć moje serce i skłonić mnie do spotkania z kuzynką, której od pierwszego dnia kiedy ją ujrzałam nienawidzę. U nas w rodzinie zawsze byłam najmłodszym i najukochańszym dzieckiem, dopóki moja ciocia nie oznajmiła że jest w ciąży. Przez polowe mojego życia byłam jedynaczką. Nie mam prawdziwego rodzeństwa, tylko przyrodniego brata i siostrę z różnych stron rodziny. Kiedy pojawiła sie Olivia, cała rodzina mnie zostawiła, nikt nawet nie pytał co u mnie, jak sie czuje, jedyne pytanie jakie było kierowane do mnie to "jakie masz oceny", tak jakby to była jedyna ważna rzecz. Olivia była czystą kartą, mogli ułożyć ją sobie jak chcieli, wykreować jej charakter i stworzyć od "nowa". Pózniej już nikt nie pytał nawet o głupie oceny, zamknęłam sie w sobie, co ich zdaniem było moją własną winą. Stwierdzili że nie mogą ze mną rozmawiać dopóki nie będę zdrowa. Babcia na początku próbowała mnie bronić, ale pózniej sie poddała i całe dnie spędzała z Olivia. To przez nią zostałam odrzucona...
- nie chce jej widzieć, przynajmniej na razie. Mam za dużo spraw do załatwienia.- powiedziałam i wstałam udając sie do łazienki .
Zmylam makijaż, jakimś wacikiem, nalałam wody do wanny, i stwierdziłam że przemyśle moje życie jeszcze raz.
Po co ja pisałam do Justina? Po co zaczęłam chodzić z Kolem? Ta dwójka niszczy mi życie. Zwłaszcza Justin. Chce wiedzieć co sie dzieje, a tym czasem on nic mi nie mówi. Jacy ludzie Kola? Wiedziałam że jest w coś zamieszany, jakies gangi itp, ale nie że aż tak... Tak samo Bieber. Skąd on to wiedział? Czasem zachowuje sie jak jakiś mafiozo. Nie potrzebuje narazie takich ludzi w moim życiu. Potrzebuje spokoju.
Umyłam dokładnie moje ciało i przebrałam sie w moją "piżamkę", wyszłam z łazienki oznajmując babci że ide spać. Położyłam sie na łóżku i wyjęłam telefon. Zadzwonię do niego. Jeśli odbierze to znaczy że powinnam o to zawalczyć, jeśli nie, to znaczy że to kompletnie nie ma sensu.
Okej Justin przekonujmy sie jaka będzie nasza przyszłość
Jeden sygnał
.
.
.
Drugi sygnał
.
.
.
.
Trzeci sygnał
Oh cmon Justin
.
.
.
.
Czwarty sygnał
.
.
.
.
Piąty sygnał
.
.
.
.
Witam. Tu poczta głosowa. Proszę zostawić wiadomość po usłyszeniu sygnału.W tym momencie w mojej głowie pojawił sie pewien pomysł. Mam nadzieje, że Justin odsłuchuję wiadomości głosowych....
*peeep*
- Cześć Justin. Um, nie mam pojęcia jak zacząć. To co sie dzieje nie jest dobre, ani dla mnie ani dla ciebie. Powinieneś skupić sie na swojej karierze, na fanach, na sobie.... ja muszę skupić sie na nauce i na spokoju, bo tego chyba najbardziej potrzebuje teraz. Nie mamy raczej o czym rozmawiać, nasze światy za bardzo sie różnią, dzisiejszy dzień dał mi do zrozumienia wiele rzeczy. W innym świecie to by wypaliło ale na pewno nie w tym. Mała świnka mówi peace out\/
Połączenie zakończono.
Czy chcesz usunąć Justin Bieber z kontaktów?
Tak
CZYTASZ
Twitter friends |Justin Bieber
FanfictionKiedy ona miała się poddać on jej dał nadzieje na lepsze jutro. Kiedy on miał sie poddać ona dała mu nadzieje na lepsze jutro. Zwykła pomoc i paro godzinne rozmowy pokazały im że na zegarze nie znajdą wskazówek do życia...