Poszliśmy z powrotem do pokoju Kamili, ale jej tam nie było.
- Gdzie Kamila?!- wydarłem się na cały głos.- Co jej zrobiłeś zboczeńcu?!
- Zamknij się. Poszła po kakao- parsknął Colton.
- Dobra, sory. Udało Ci się podrzucić tę kukłę?
- Opowiem, jak Kamila wróci.
Kamila wróciła do pokoju po kilku minutach.
- Próbowałam wyprosić dzbanek kakao, ale mama powiedziała, że po takiej ilości mleka będę miała...no...częste wizyty w toalecie...- uśmiechnęła się szczerze, ale po chwili na jej pięknej twarzy pojawiło się zmieszanie. Wiedziałem, że muszę coś powiedzieć, żeby ją ratować.
- Colton, opowiadaj.
- Już, już. Więc: poszedłem...
- Czekaj!- przerwała mu Karina- zacznijmy od nowa. Powinniśmy wszystko wyjaśnić Jonaszowi.
- Kurczakowi!- wykrzyknęli chórem Kamila i Colton.
- Nie! Mam dość pseudonimów i innych gówien. Nie widzicie, że ostatnio nie mamy prawdziwego życia? Gramy jakichś bohaterów sztuki, w której albo występujemy, albo będą występować naszymi ciałami, jak już nas brutalnie zamordują...
- Kurczaka będzie najłatwiej zabić- stwierdził Colton- wystarczy odciąć łeb i usmażyć.
- A ten dalej swoje. Jesteś jak oni wszyscy- jak ci, którzy bezustannie stawiają nam warunki i wszystko niszczą. Gdyby nie trzeźwy umysł Kamili, to już by mnie tu nie było. To ona zaproponowała, żebym schowała się u niej, podczas kiedy te zakłamane kretyny myślą, że nie żyję. Przecież Kirko wie, że oszukujemy. Przecież on wie wszystko. Jeszcze trochę i nas znajdą i na serio zabiją. Naszymi flakami ocieplą ściany w domu...
- Wow, serio? Mogę umrzeć ostatni? Chcę zobaczyć jak flakami okłada się ściany.- przerwał Colton.
- Ej, to ja też- zachichotała Kamila
- Przestańcie!- głos Kariny rozbrzmiał w pokoju i rozniósł się echem po całym domu.
Wiem- zawiodłam. Ostatnio złapał mnie leń. Ale to też nie do końca główny powód. Jakiś czas temu moja nauczycielka (kobieta o gorącym sercu, która pomaga jak może) opowiedziała mi o chłopcu, którego ona sama nie jest w stanie uratować. Kilkulatek ma coś w rodzaju guza, który naciska na fragment mózgu. Dziecko walczy. Nie posmakowało życia. Jego rodziców nie stać na opłacenie operacji odbarczenia potwora w główce ich dziecka. Ale kogo byłoby stać, aby zapłacić 250 tys. złotych od zaraz? My możemy dokonać tego razem! Ten rozdział także pisałam z myślą o nim. Jonasz nic nie wie, nie rozumie- tak jak chory Przemuś. Karina oprzytomniała- jak lekarze, którzy dali dziecku nadzieję NA ŻYCIE. Tylko Colton, przedstawiciel mafii kpi ze wszystkiego- jak ten guz w drobnej główce. Zło powoli przesuwa Kamilę na swoją stronę. Choroba zniechęca. Powoduje utratę nadziei...rodziców, przyjaciół. Daję Wam miśki linka do stronki facebookowej. Tam poznacie sytuację Przemka i, mam nadzieję, znajdziecie sposób, aby pomóc. Nie możemy stać w miejscu. Nie możemy przechodzić obok z obojętnością. Apelujcie, przekazujcie ile możecie. Razem damy radę!
https://www.facebook.com/walkaprzemka/?fref=ts
CZYTASZ
Mafia
HumorCzy udawana śmierć przyjaciółki jest w stanie zniszczyć związek? Do czego może doprowadzić seria upozorowanych oszustw? Zabawna do bólu historia pewnej mafii :)