I znowu...

83 13 5
                                    


Usłyszeliśmy kroki na schodach...mama Kamili...

- Cicho!- krzyknęła szeptem Kamila (krzyknęła szeptem. Nie oceniajcie mnie. Wspominałem, że zwariowałem).

- Nie będę cicho! Niech ta cała szopka się w końcu skończy!- darła się Karina.Była jak w amoku. Zobaczyłem, jak Colton podnosi  wazon z półki i uderza nim w głowę Kariny. Kamila w tym czasie przybliżyła się do drzwi i w ostatniej chwili przekręciła klucz. Colton złapał Karinę za nogi i przeciągnął ją w stronę szafy. Po uderzeniu chyba jej się poprzestawiało w głowie, bo mamrotała dziwne rzeczy, jakby to były jej ostatnie chwile. Chłopak wrzucił ofiarę do szafy, a mnie uprzejmym gestem (z palcem na gardle) pokazał, że lepiej, jak też tam wejdę. Nie protestowałem.

MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz