Rozdział Dwudziesty Drugi ◘

534 55 27
                                    

◘ - w tym rozdziale znajdują się treści dla dorosłych! Dużo rozlewu krwi, zabijanie ludzi i głupota Aidena.

Ciąg Porwaniowo-Skutkowy
Część Trzecia: Krew nie woda

Trochę mało klimatyczny koniec nieco stresującego momentu w ich życiu. 

  •~(x)~•  


~ Teraz to już będzie takie całkiem Geronimo i piekła nie ma ~ głos Natalie dobiegający z głośnika przyciągnął uwagę Megatrona niemal natychmiastowo. ~ Przeszliśmy dwa dolne poziomy, ale jak Yuffie trafnie przewidział, trzeba zejść jeszcze niżej, a do tego mapy już nie mamy. Wygląda mi to trochę jak szyb kopalniany, może faktycznie są tam kopalnie. Mam tylko nadzieję, że nic mi nie skoczy na ryj, bo byłoby wtedy całkiem niefajnie. Tylko tam ciemno jak u mnie pod łóżkiem, i widzę takie same natężenie kurzów, brudów i pyłów wszelkiej maści. Jeśli ci sekciarze tędy łażą, to niezbyt często.

Soundwave coś kliknął i kokpicie i zapewne puścił jakieś nagranie.

~ Nie, Wave, a nawet jeśli, to i tak nikt z was się tam raczej nie zmieści. Nawet kicia może być miejscami za duża na te korytarze ~ odpowiedziała Natalie, a Howlback miauknął żałośnie. ~ Tam oj, cicho bądź, futrzaku jeden.

- Wytłumaczy mi ktoś co się dzieje? – zapytał Megatron, unosząc brew. Soundwave spojrzał na niego, ale tylko przelotnie, po czym wzruszył ramionami.

~ O, Meg, hej! ~ odezwał się głos Natalie. ~ Nic wiele się nie dzieje, tylko wam przekazuję, że złazimy w otchłanie piekielne, ja i Yuffie, jak dwa debile, którymi w sumie jesteśmy, i możemy nie wrócić.

- Czyli misja ratunkowa nie idzie tak tragicznie? – zapytał robot, opierając się biodrem o kokpit i krzyżując ręce na piersi. – Miły słyszeć.

~ Nie wiem, czy przez 'nie tragicznie' rozumiesz to, że łamię ludziom nosy i szczęki na prawo i lewo, przy okazji sobie prawie łamiąc knykcie, oraz to, że Aiden ma wpierdol, ale każdy sobie, nie?

Megatron tylko parsknął śmiechem w odpowiedzi.

- Z tego, co wiem, na górze radzą sobie całkiem dobrze – robot zmienił temat. – Wysłałem im dwa drony powietrzne, ale nie wiem nawet po co, bo leżą na górze kanionu i się lenią, darmozjady jedne. Wyobrażasz sobie, że MECH nie pomyślał, żeby wysłać nic drogą powietrzną? Wszystko, co wysyłają, to samochody. I jeden czołg. Breakdown do teraz go rozkłada na części.

~ Wyobrażam sobie nawet w jaki sposób to robi ~ zaśmiała się Natalie. ~ No, ale my tu gadu-gadu a Aiden gdzieś zdycha. Mnie tam nie obchodzi, czy zdechnie, osobiście, ale jak zdechnie, to będę miała jego rodziców za uszami, a mi naprawdę wystarczą majaczenia własnej matki.

- To do zobaczenia później – ziewnął Megatron. – Ja idę spać, u nas nad Pacyfikiem już późno.

~ Branoc, Meg. Yuffie pozdrawia.

Megatron nie odpowiedział już nic. Zamiast tego kiwnął głową w stronę Soundwave'a, po czym udał siew stronę swoich kwater. Pamiętał, kiedy spotkał Natalie po raz pierwszy. Była wtedy, w jego oczach, niczym więcej jak małym, miękkim, nic nie znaczącym tkankowcem. A potem ją poznał i zrozumiał, że ma do czynienia z istotą niemal dorównującą intelektem Soundwave'owi, a teraz? Teraz, jak gdyby nigdy nic, poszła sobie, praktycznie sama, w głąb siedziby sekty. Szła praktycznie po trupach – Megatron nie wątpił, że tych kultystów, którzy stanęli jej na drodze, zostawiała tylko ledwie żywych.

Starlight (Transformers: Prime - PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz