Rozdział Dziewiąty

626 56 24
                                    


Zakręcony Weekend

Część Trzecia: Przyjaciel

Natalienigdy nie czuła potrzeby zawierania przyjaźni z kimkolwiek. Do teraz. 

  •~(x)~• 

Natalie siedziała bez ruchu z rozszerzonymi oczyma, gardłem niezdolnym wydać jakiegokolwiek dźwięku, a Yusuf kucał obok. Wzrok obojga był skierowany w punkt, który nie tak dawno temu oboje minęli, w szaleńczej ucieczce przed wielkim, białym pająkiem, który teraz siedział niemal nieruchomo na chropowatej ścianie tunelu, przebierając szczękoczułkami niemal wyczekująco. W jaskini panowała ogłuszająca cisza, tak gęsta, że wydawało się, iż można jej dotknąć.

A może to Natalie była znów otumaniona jak wtedy, cudownością jaskini? Tyle, że tym razem zmysłów nie odebrał jej zapierający dech w piersiach krajobraz, tylko strach. Czysty pierwotny strach, wywoływany przez najgłębsze instynkty – strach, który całkowicie opanował jej umysł, tamując i otępiając zmysły. I nagle słyszała, jak krew dudni jej w uszach rytmicznie i powoli – dobry znak, że jej serce nie przestało bić ze strachu. Jeszcze. Zwolniło, mocno, ale nadal biło. Złą wiadomością był fakt, że była na granicy utraty przytomności. Nie zmieniało to też wcale faktu, że miała trudności z mruganiem i prawie zapomniała, jak się oddycha. Nie mogła tego widzieć, nie mogła widzieć siebie. Ale Yusuf widział, i to aż za dobrze. Widział te oliwkowe, zamglone strachem oczy, który toczył zaciętą i wygraną walkę z rozsądkiem i przytomnością. Ale najbardziej przerażająca była twarz – bledsza niż zazwyczaj, trupioblada, zupełnie obojętna. Półotwarte, sine usta, skóra blada jak papier, jak ten wielki pająk na ścianie tunelu, a całym jej ciałem wstrząsały spazmatyczne dreszcze i raczej wątpliwym było, aby zdawała sobie sprawę z rzeczywistości. Niebezpiecznej rzeczywistości, zostawiając wszystko na barkach chłopaka.

Ale Yusuf rozumiał – sam odczuwał paniczny lęk przed tym stworem, mimo, iż zazwyczaj nie miał najmniejszych problemów ze strachem przed pająkami. To on zawsze był pierwszy, jeśli chodziło o branie na ręce te najokropniej wyglądające, bawił się z nimi – nie bał się, wcale a wcale, podczas wycieczek do ZOO zawsze on szedł na ochotnika, a Natalie... Natalie w magiczny sposób znikała w łazience, dopóki klasa nie postanowiła, że już koniec oglądania robali – była względnie spokojna i nie odzywała się niepytana, wiec rzadko kiedy ktokolwiek cokolwiek zauważał. On zauważał, ale do teraz niezbyt go to interesowało. I nagle zrozumiał – zrozumiał, że Natalie nie jest wcale taka, za jaką się ją uważa, że wcale nikt ze szkoły nie wie o niej tyle, ile myśli, że wie. Zawsze postrzegano ją za opryskliwą, rozpieszczoną smarkulę z dzianymi rodzicami, wredną i mającą wszystkich gdzieś, nieprzyjemną dla wszystkich wokół, niezdolną do bezinteresownych czynów, bez strachu – jednym słowem, osobę bez żadnych pozytywnych cech, którą unika się jak tylko można. Ale teraz wiedział, że była po prostu niezrozumiana, że nie chciała być zrozumiana. Rano, kiedy leżał tak półprzytomny przed bramą, przyszła i wciągnęła go do domu, bez pytania opatrzyła rany. Jego wyobrażenia o rodzinie dziewczyny też różniły się od prawdy – mieszkała tylko z babcią, nawet nie wspomniały o jej rodzicach. Widział, że nie jest zadowolona ani z miejsca zamieszkania, ani ze sposobu życia, i przypominał sobie te niezliczone momenty, kiedy siedziała sama w odnodze korytarza na parapecie, zaczytana w książkę, ze słuchawkami w uszach. Niewidoczna. Nie wiedział o niej nic. Nikt nie wiedział o niej nic, ale osądzali ją i tak – bo była taka a nie inna, bo zachowywała się tak, a nie inaczej. Nadal nie wiedział o niej zupełnie nic, ale i tak o wiele więcej, niż ktokolwiek inny ze szkoły. I w pewien sposób czuł się z tego bardzo dumny. Jednakże, ta duma mogła nie przeżyć spotkania z pająkiem.

Starlight (Transformers: Prime - PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz