Rozdział Siedemnasty

580 48 27
                                    

O chuj, czyli dzienna dawka kłopotów.

Aiden coś ukrywa. Natalie nie wie co,ale prędzej czy później się dowie; a Yusuf bardzo się cieszy, że jej prędkośćreakcji ostatnio zakrawa o nadludzką.

  •~(x)~• 

 Zasłużona była też krótka – i to wyjątkowo – wizyta u fryzjera. Natalie szczerze sądziła, że kręcenie dredów zajmuje dłużej. Całego procesu nie widziała, ale trwał nie dłużej niż pół godziny razem ze ścinaniem. Dlatego też w zaskakująco krótkim czasie chłopak znów stanął przed nimi, tym razem z szarą bandaną na głowie, spod której wystawały widocznie świeże, dość sterczące 'poklejone kłaczki', jak to Natalie zwykła je nazywać, które sięgały chłopakowi do ramion. Bandana, należy zaznaczyć, była urozmaicona misternymi, białymi kwiatuszkami.

Szybki pobyt w sklepie w celu zaopatrzenia siew zimne napoje później, całą trójka skierowała się ku wyjściu z miasta, zastanawiając, co zrobić.

Koniec końców jednak, przy przewadze głosów dwa do jednego gdzie Natalie w końcu zmieniła zdanie i stwierdziła, że do domu nie idzie bo jednak czuje się nieźle, cała trójka, ku wielkiemu niepocieszeniu Aidena, postanowiła udać się do kanionu na spacer. Znaczy, Natalie stwierdziła, że chce tam iść, żeby pomyśleć w spokoju, Yusuf nie miał nic naprzeciwko, a Aiden nic do powiedzenia w tej kwestii. Śnieżka dała mu to doskonale do zrozumienia, skacząc na jego twarz, gdy zaczął tyradę o tym, jak to mu się nie chce i w ogóle, co zapoczątkowało atak histerii, który trwał dobry kwadrans. Blondyn, tak czy siak, nie miał pojęcia, po co ta dwójka chciałaby łazić po kanionie w środku dnia, i niekoniecznie go to interesowało. No, może trochę. Albo całkiem, tylko w życiu by tego nie przyznał. Życie Natalie nie było dla niego ciekawe. Wcale. I wcale nie chciał poznać jej sekretów.

Choć wątpił, żeby były większe niż ten jego.

- Daleko jeszcze? – zapytał w końcu, gdy podeszli pod skalną ścianę. Przez ostatnie dwadzieścia minut marszu mamrotał tylko do siebie, ale został zignorowany, bo wszystkie te mamroty sprowadzały się do 'pieprzona baba, jak ja jej nie lubię, jak ona się rządzi'.

- Może jutro dojdziemy – Natalie parsknęła, wzruszając ramionami, na co Aiden wydał dziki dźwięk pomiędzy wizgiem a jękiem. Nie uśmiechało mu się ani łażenie po pustyni, ani słuchanie żartów Natalie. Bo miał szczerą nadzieję, że to jednak były tylko żarty.

- Ej – parsknął Yusuf, dając dziewczynie kuksańca w bok. – Mogłabyś być trochę milsza, przecież on będzie z nami mieszkał!

- Jak to, z wami? – zainteresował się blondyn.

- Ten tu ciota – mruknęła dziewczyna, wskazując na araba głową, - mieszka u nas od dobrych dwóch tygodni. I raczej się już nie wyniesie.

- Że co?

- No co ty chcesz? Ojciec próbuje mnie zabić, ja do domu nie wracam! – syknął Yusuf, obejmując swoje ramiona. – Raz mu się prawie udało – dodał, zaciskając rękę na świeżo wygojonym barku. Strupy z ran zeszły dopiero niedawno, zostały tylko niespecjalnie ładne, nieregularne blizny, przez które trochę wyglądał albo jakby się opalał przez liście drzewa, albo, nawet bardziej, jakby miał bielactwo nabyte. Nie, żeby Yusufowi to przeszkadzało; Natalie sama 'cierpiała' na tę chorobę, jak się przekonał. Gdy tylko złapała trochę słońca, uwidoczniła się i wada skóry – prawie cały spód dłoni i palce miała jaśniejsze niż reszta ręki, poza tym, duże płaty na wewnętrznej stronie nóg, całe łokcie, na karku i za uszami. Czy na torsie jakieś miała, Yusuf nie widział; zawsze nosiła co najmniej podkoszulek, choć w gatkach paradowała po domu zupełnie bezpardonowo, nic sobie z niego nie robiąc. W tej chwili nie była opalona tak, żeby było to bardzo widoczne, sama chyba nawet tego nie zauważyła, ale Yusuf zawsze miał bardzo dobre oczy i szczegóły nie zwykły mu umykać. W sumie to był jedyny powód, dla którego w ogóle zauważył jej wadę skóry.

Starlight (Transformers: Prime - PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz