Rozdział Trzynasty

585 44 25
                                    

Prawdziwe Oblicze Ludzi

W czasie, kiedy Yusuf wyjaśnia Breakdownowi swoją sytuację, Natalie i Megatron dyskutują o przyszłości Ziemi i Cybertronu.

•~(x)~• 

Yusuf siedział po turecku, bujając się lekko na boki i bębniąc palcami o metalowy blat kokpitu, na którym się znajdował. Jasnobrązowe oczy chłopaka za to toczyły wzrokiem bo całym pomieszczeniu, w którym obecnie był, nie chcąc ominąć najmniejszego nawet detalu. Naprawdę czuł się teraz jak głupi dzieciak w wymarzonym bajkolandzie i, na chwilę obecną, nie wyrażał żadnych chęci ku zmianie tego stanu. Szczególnie, że praca Breakdowna polegała głównie na siedzeniu i od czasu do czasu krótkiej rozmowy z Vehiconami. Poza tym, niebieski robot musiał się straszliwie nudzić, co Yusuf doskonale rozumiał. Vehicony nie należały do najbardziej pożądanych partnerów do rozmów, jeśli należały do jakichkolwiek w ogóle.

Breakdown naprawdę wyglądał na znudzonego, wpatrując się złotym wzrokiem w jakieś migające dane na ekranie bez większego zainteresowania. Zupełnie jakby Yusuf widział siebie, albo Natalie, podczas tych niemożliwie dłużących się lekcji przed wakacjami, kiedy nauczyciel tylko ględził a czas wydawał się płynąć dwa razy wolniej.

- Czemu nie masz oka? – zapytał nagle Yusuf, kładąc łokcie na kolanach i podpierając podbródek dłońmi. Robot spojrzał na niego dziwnie, ale potem znów wrócił do patrzenia w ekran. Kiedy chłopak był pewny, że już mu nie odpowie, Breakdown wreszcie sie odezwał:

- To niezbyt przyjemna historia.

- Straciłeś je w jakiejś epickiej walce czy co?

- Nie – warknął niebieski robot, mrużąc zdrowe oko. – Wycieli mi je. Ludzie. Podstępem porwali kiedy straciłem przytomność po walce i urządzili piekło – powiedział, zaciskając pięści.

- Jak to... Ludzie? Myślałem, że ludzie nie stanowią dla was zagrożenia! – krzyknął Yusuf.

- Ja też, uwierz mi. Ja też. To taka organizacja, parszywe robale, które ciężko wyplenić –westchnął Breakdown, wstając powoli.

- Coś jak komary? Albo karaluchy? Albo, co gorsza, jakaś hybryda?

- Nie wiem w ogóle, o czym ty mówisz.

- Komary to takie niesamowicie irytujące robale, a karaluchy bardzo ciężko wytępić.

- W takim razie tak, to trafne porównanie.

Yusuf nie odpowiedział, siadając po turecku i spuszczając głowę. On był raczej... Jakby to nazwać. Na pewno był bardzo prostą osobą, której zagadki i tajemnice ani nie w głowie, ani nie w smak. Charakteryzował się tez nieco taką jakby dziecinną naiwnością i zbytnią wiarą w niektóre rzeczy. No bo jak niby wielkie, potężne roboty z kosmosu mogły czuć się zagrożone od strony ludzi? Tego nie mógł pojąć – przecież ludzie byli mali, zbudowani z miękkich tkanek, w siedemdziesięciu procentach z wody, a technologicznie, to byli zacofani, szczególnie w porównaniu z przybyszami z Cybertronu.

- Powiedz, długo znasz Natalie? – zapytał nagle Breakdown, zwracając uwagę chłopaka. – Bo wiesz, pewnego dnia przychodzi, rozwala system i się dzieją różne dziwne rzeczy. Soundwave wydaje się jakoś bardziej optymistyczny, Megatron uśmiecha się prawie miłym uśmiechem, Knock Out gada też o czymś innym niż tylko o sobie. A to wszystko przez nią.

- No, nie mogę powiedzieć, że ją znam długo czy dobrze. Teoretycznie chodzimy razem do klasy, ale pierwszy raz słowo z nią zamieniłem jakieś trzy dni temu – westchnął chłopak, drapiąc się po głowie. Długie dredy mu przeszkadzały, musiał je niedługo ściąć i zakręcić sobie to, co odrosło. – Jest inna, to pewne. Trzyma się z dala, na dystans od ludzi, nie wiem czemu. Niby jest taka poważna, oschła, wredna i obojętna, niby nienawidzi ludzi, ale myślę, że mimo to wszystko, to ona jednak jest dobrą osobą. Na swój własny sposób, ale dobrą.

Starlight (Transformers: Prime - PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz