Rozdział 5 "Złamane Skrzydła"

7.6K 560 101
                                    

                Zaprowadził mnie do dużego przestronnego pomieszczenia. Na samym środku stało wielkie łóżko z baldachimem i toną pierzyn oraz poduszek w wielu odcieniach fioletu. Oprócz tego znajdowała się tam też duża dębowa szafa z pięknymi rzeźbionymi drzwiami. W tej sypialni jak również w mojej było równie piękne duże okno, które kształtem przypominało poziomą łezkę. Nie było tam żadnych obrazów ani rzeźb, ale i tak całość robiła na mnie ogromne wrażenie. Podejrzewałem, że hrabia zatrudniał jako architektów wnętrz elfów albo żywiołaki, którzy słynęli z dobrego gustu.

Podczas gdy hrabia podszedł do łóżka i przysiadł na jego krawędzi, ja wciąż rozglądałem się dookoła. Wszystko wyglądało na bardzo drogie i eleganckie, przez co nie mogłem skupić się na własnym nieszczęściu. Dopiero po jakichś dwóch minutach odwróciłem się w stronę Tausy, który spoglądał na mnie z uśmiechem.

- Chodź do mnie. – powiedział i wyciągnął w moją stronę dłoń. Natychmiastowo w moim gardle pojawiła się gula i nie byłem w stanie w ogóle wykrztusić z siebie słowa. Cofnąłem się gwałtownie, ale najwidoczniej nie spodobała mu się taka reakcja, bo wstał i podszedł do mnie łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc za sobą, aż w końcu wylądowałem na łóżku pośród tych wszystkich poduszek. Chciało mi się płakać, jednak gdy tylko pociągnąłem nosem, on zakrył mi oczy ręką. – Umówmy się, że jeśli zaczniesz płakać lub się wyrywać, to przestanę być taki grzeczny i zwyczajnie Cię zwiążę, jasne? – wyszeptał mi to do ucha, więc szybko zdałem sobie sprawę, że jego twarz jest zaraz obok mnie. – Nie słyszę Cię...

- T-tak,... Panie. – mruknąłem cicho i zacisnąłem zęby. Powoli odsłonił moje oczy i choć w pierwszym momencie przeszła mi przez myśl ucieczka, to powstrzymałem się. Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry, a jego spojrzenie dosłownie przewiercało mnie na wylot. Byłem więcej niż przerażony nawet wtedy gdy delikatnie mnie pocałował. Nie byłem w stanie zareagować na to odpowiednio, tylko zacisnąłem powieki i błagałem, aby nie zacząć szlochać.

W trakcie pocałunku poczułem jego rękę na moim biodrze i mimowolnie się spiąłem. Szybko zorientowałem się, że rozwiązywał pas mojego hanfu i nim zdążyłem cokolwiek zrobić, jedyne odzienie jakie na sobie miałem, bezwładnie ze mnie zjechało, pozostawiając mnie nagim pod tym napalonym „demonem". W końcu oderwał się od moich ust, aby zmierzyć mnie łakomym wzrokiem. Czułem się jak bezbronna mysz w obliczu dużego drapieżnika.

Hrabia powoli przebiegł swoją dłonią od mojego kolana aż po biodro, sprawiając, że przez całe moje ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Chciałem, aby to wszystko się jak najszybciej skończyło. Gdy poczułem, jak niebezpiecznie zbliża się do mojego krocza, od razu spiąłem się i lekko odsunąłem, nie mogąc tego powstrzymać.

- Proszę... nie... – jęknąłem cicho, w myślach przeklinając się za bezmyślność. Hrabia natychmiast się zatrzymał i spiorunował mnie wzrokiem. Wydawało mi się, że jeszcze chwila, a będę leżeć martwy pod łóżkiem, on jednak tylko otarł moje łzy, po czym złapał za leżący obok pas z mojego hanfu i zawiązał mi ciasno na oczach.

- Tak będzie Ci łatwiej. To twój pierwszy raz, więc nie chcę zrobić Ci krzywdy. – usłyszałem, a przed oczami miałem jedynie ciemność. Przyciągnął mnie do siebie, łapiąc za biodra, po czym przejechał dłońmi po moich plecach, sprawiając, że oddech uwiązł mi w gardle. – Jeśli tak bardzo mnie nie chcesz, wyobraź sobie, że ktoś inny Cię dotyka.

Zacisnąłem zęby, szybko zdając sobie z sprawę z tego, że nigdy nie było osoby, z którą chciałbym to robić. Nie było nikogo, kto by mi się podobał, ani tym bardziej, żebym czuł do tej osoby pociąg. Ta świadomość sprawiła, że momentalnie poczułem się gorzej.

Valmont Shadows (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz