Rozdział 19 "Na Śmierć i Życie"

3.4K 363 90
                                    

                Gdy przypominałem sobie egzaminy, do których podchodziłem w szkole ogrodniczej w Rainsville, czułem odrobinę radości. Nauka w młodości była dla mnie jedynym celem, a jej przyswajanie przychodziło mi niebywale łatwo. W praktyce nie miałem sobie równych. Wszelkie nazwy, procesy i historie znałem w całości na pamięć, dlatego nie straszny był mi żaden test. Zawsze najlepiej radziłem sobie z grupy i często stawiano mnie w klasie jako przykład.

W końcu niemal każda lekcja stała się kolejnym wyzwaniem. W głowie miałem tylko, żeby być coraz to lepszym, a problem pojawił się wtedy, gdy „być lepszym" okazywało się „być doskonałym". Zaczął się stres przed każdym egzaminem. Wydawało mi się, że tracę swoje czasy świetności i szybko spadnę na dno. Niezwykle prędko samopoczucie przełożyło się na wyniki i stało się najgorsze. Zawalałem testy jeden po drugim, ponieważ nigdy do końca nie byłem pewien odpowiedzi i ostatecznie oddawałem puste kartki, bojąc się kompromitacji związanej z udzieleniem złej odpowiedzi. Wolałem się wycofać i rzuciłem szkołę, zaczynając pracę na Królewskich Ogrodach, gdzie płaca była zbyt niska, by żyć godnie.

Niepewność zrujnowała mi życie i skazała na życie w biedzie, dlatego gdy wchodziłem do sali tronowej w pałacu Królowej Carony w Quitaque, czułem właśnie to: poczucie zwątpienia i przerażenie, a w głowie myśl, jak się wycofać.

W ogromnym pomieszczeniu stało parę osób, w tym goniec, którego rozmowę wcześniej podsłuchiwaliśmy, straż, elegancką kobietę i prawdopodobnie jej córkę, które pamiętałem, jako część zaproszonych gości. Starsza miała na sobie długą suknię w odcieniach krwistej czerwieni z dodatkiem złota, a ciemne włosy zaplecione w gustowny kok, zaś hrabianka zupełnie nie przypominała matki. Miała blond włosy sięgające jej do ramion i elegancko podkręcone, a ubrana była w prostą białą suknię z czarnym gorsetem na górze.

Jednak samej Królowej nie było. Kątem oka zauważyłem, że wyraźnie nie spodobało się to Tausie. Rozejrzawszy się po twarzach zgromadzonych, zaklął cicho pod nosem i ruszył żwawszym krokiem do oczekujących na nas.

- Skoro hrabia Eden-Vane się pojawił, czas zacząć ostatnią próbę, która rozstrzygnie polowanie na zdrajcę. – oznajmił jasno goniec, ale z daleka widziałem, jak drży mu powieka. Prawdopodobnie ta sytuacja stresowała go bardziej niż zdających. – Na początku zadam serię pytań dotyczących oględzin waszych rezydencji, których przeszukanie odbyło się w czasie waszej nieobecności, zaczynając od hrabiny Griss-Andalou...

Zamurowało mnie na moment, ale szybko przerzuciłem wzrok na hrabiego. Wyglądał na niewzruszonego, jakby dobrze o tym wszystkim wiedział. Hrabina również zdawała się być świadoma całej tej sytuacji, choć na jej twarzy bardziej wyczuwałem wymuszoną powagę niż u Tausy. On dawał znać, że wiedział o tym dużo wcześniej, za to ona wyraźnie starała się ukryć swoją reakcję.

Griss-Andalou właśnie kończyła swoją lekko poddenerwowaną odpowiedź na pytanie gońca. W jej głosie słyszałem wahanie. Było mi tak znajome, że nie mogłem go przeoczyć, choć reszta nie zwróciła na to większej uwagi. Widziałem jak drżą jej ręce, a na czole widać lekko żyłkę. Były to kolejne objawy stresu. Natychmiast poczułem się specem w wyławianiu kłamców.

- W takim razie przechodzimy do hrabiego Eden-Vane'a – zakomunikował mężczyzna, zaglądając do trzymanego pergaminu. – zaniepokoiło nas, że podczas pańskiej nieobecności, w rezydencji nie ma właściwie nikogo. Co może nam hrabia o tym powiedzieć? Królowa przyznała, że nie stroni hrabia od towarzystwa młodych kobiet...

- Udam, że nie słyszałem ostatniego zdania, bo uważam to za pomówienie. To kobiety łakną mojego towarzystwa, a co do opuszczonej rezydencji, to pragnę przyznać, że na moje nieszczęście niedługo przed otrzymaniem wezwania od Królowej mój wierny sługa opuścił kraj w celach handlowych. Wierzę, że mieszkańcy sąsiedniej wioski dopilnują, aby nikt nie niepokoił murów mojego domu. – wyjaśnił to tak spokojnie, że byłem w szoku. Zdawało mi się, że prowokacja się uda i pytany wybuchnie, jednak Tausa wydał się niewzruszony i zachował pokerową minę. Musiał bardzo szybko rozpoznać zamiary gońca.

Valmont Shadows (Yaoi Story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz