W zamku panowało niesamowite zimno, chociaż niemal co metr w korytarzu paliły się pochodnie, dlatego mocniej naciągnąłem na ręce długie rękawy mojej szaty. Bankiet skończył się niemal zaraz po komunikacie Królowej i wszyscy goście zostali wyprowadzeni z sali przez strażników, którzy wcześniej stali przy drzwiach. Wraz z Tausą również byliśmy prowadzeni.
Przede mną szedł wysoki postawny mężczyzna w srebrnej zbroi z długim mieczem przy pasie. Jego twarz przykryta była przez prostą białą maskę, broniąc jego tożsamości, a jedynie czarne jak smoła włosy oraz kolor skóry sygnalizowały mnie o narodowości strażnika. Na jego rysy twarzy nie miałem co liczyć.
- Oto komnata hrabiego. – wskazał nam przewodnik, zatrzymując się pod odpowiednimi drzwiami. Podał nam duży mosiężny klucz i nim odszedł rzucił jeszcze tylko: - Informuję Hrabiego, że wyjście z pokoju w trakcie ciszy nocnej jest zabronione.
Tausa skinął głową z uśmiechem i otworzył drzwi, wpuszczając mnie przed sobą. Powoli wszedłem do środka i rozejrzałem się uważnie. Była to ogromna sypialnia z wielkim łóżkiem małżeńskim oraz stojącym po drugiej stronie pomieszczenia mniejszym łóżeczkiem w sam raz dla mnie. Oprócz tego przy oknie okrytym delikatnymi firanami znajdowała się drewniana komoda z wyrzeźbionymi wzorami na powierzchni, dwa stoliki nocne przy każdym łóżku oraz drugie drzwi w dole nóg mniejszego łóżka. Podejrzewałem, że to łazienka.
- Ładnie... – mruknąłem pod nosem i podszedłem bliżej pojedynczego łóżka, aby usiąść na nim i odpocząć. Wydawało mi się, że wydarzenia ostatnich kilku dni był jak dla mnie zbyt intensywne. Czułem się tym wszystkim zmęczony.
- Jest już późno, więc jeśli masz taką ochotę, możesz wziąć kąpiel. – powiedział sucho Hrabia, a ja przytaknąłem i skierowałem się do drugich drzwi. Tak jak myślałem, była to łazienka. Mała, ale niesamowicie przytulna z dużą marmurową wanną stojącą na złotych nóżkach, ubikacją oraz dużym lustrem na przeciwnej od sedesu ścianie.
Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do tafli z moim odbiciem, jednak gdy tylko zobaczyłem siebie, odskoczyłem gwałtownie i potknąłem się o sedes, uderzając głową w ścianę. Wraz z moim upadkiem rozległ się głośny huk i chwilę potem do łazienki wbiegł Tausa. Widząc mnie sparaliżowanego na ziemi, natychmiast złapał mnie za ręce i uniósł, przyciągając mnie do siebie.
- Co się dzieje? – zapytał, a ja zaszlochałem, patrząc przez jego ramię na swoje odbicie. Wcześniej porcelanowa blada twarz teraz pokryta była czerwonymi plamami i strupami pozostałymi po oparzeniach. Gałki oczne były mocne zaczerwienione, a usta popękane. Na policzkach znajdowały się dwa rozcięcia, które brzydko się zabliźniały. Poczułem się, jakbym patrzył na swoją śmierć. Serce zaczęło mi bić przeraźliwie szybko, a świat dookoła zwolnił.
Nie odpowiedziałem mu, ale gdy tylko dostrzegł, na co tak patrzę, szybko się domyślił i odsunął mnie od lustra. Odwrócił mnie tyłem i przylgnął do moich pleców, całując mnie po czubku głowy. Trząsłem się w jego ramionach dość długo, aż on sam nie odsunął się i nie zdjął lustra ze ściany. Wyniósł je z łazienki, a gdy wrócił, mojego odbicia już z nim nie było.
Tausa spokojnie odkręcił wodę w wannie i zaczekał aż naleci jej wystarczająco dużo. Patrzyłem na to wszystko z boku, a po moich szpetnych policzkach wciąż spływały łzy. Tak naprawdę dla elfa uroda była największą zaletą. Jej utrata to jak odcięcie połowy osobowości.
Nawet nie zauważyłem kiedy Tausa ściągnął siebie ubrania, po czym podszedł do mnie i zaczął rozwiązywać pas mojej szaty. Gdy się zorientowałem, odskoczyłem, ale on rzucił mi to spokojne spojrzenie, przez co uspokoiłem się nieco i pozwoliłem mu się rozebrać.
CZYTASZ
Valmont Shadows (Yaoi Story)
Short StoryŚwiat dzieli się na siedem różnych państw rządzonych przez ludzkich władców z pomocą Rady Nadnaturalnych. W jednym z nich, - ogromnym obfitym w zieleń Valmont - mieszka młody elf Laviah wraz z ukochaną bliźniaczą siostrą. Wszystko się zmienia, gdy p...