Rozdział 1

12.6K 309 116
                                    

Siedziałam właśnie w moim pokoju, postanowiłam przemyśleć parę rzeczy. Muszę przyznać iż strasznie nudzi mi się w zamku, mam dość już tych bitew. Chciałabym gdzieś wyjechać, niby próbowałam, ale ostatnim razem nie skończyło się to dobrze. Co prawda, teraz jestem bardziej doświadczona. Umiem dobrze walczyć, mam też tarczę którą kiedyś skopiowałam od pewnej Belli, ale zawsze są pewne obawy... Moim rozmyślaniom przeszkodziło pukanie do drzwi, podniosłam wzrok przenosząc go na drzwi.

  - Proszę - do pokoju weszła Jane. Przyjaźniłyśmy się, do niej nie licząc wujków, mam jako takie zaufanie. Jestem z natury raczej introwertykiem, więc nie mam wielu znajomych, nie licząc oczywiście pewnych osób. 

-Hej, Allia-przywitała się z przyjaznym uśmiechem na twarzy, 

-Witaj, Jane, co tam ?-odpowiedziałam nie co ponuro.

- Volturi prosi cię do siebie, wiesz siedzisz w tym pokoju sama od trzech dni, martwią się.- tak, kochani wujkowie. 

-Jasne, powiedz że zaraz zejdę- no tak trochę się zasiedziałam w tym pokoju, chociaż powinni się już przyzwyczaić. 

Przeczesałam ręką włosy, nałożyłam moją czarną pelerynę i wyszłam z pokoju. Szłam wolnym krokiem do sali tronowej, 

-Witam, księżniczko- powiedziała do mnie nasza sekretarka Kate, i lekko się skłoniła, była jedynym człowiekiem w zamku.

-Witaj Kate- odpowiedziałam, i poszłam dalej. 

Niezbyt lubiłam jak tak do mnie mówili, księżniczko, wolałam po imieniu. Pewnym krokiem podeszłam i otworzyłam wielkie drzwi.Spojrzałam na moich wujków, i się uśmiechnęłam.

- No witaj Favio, ileż można siedzieć w pokoju ? - spytał - Może byś się przywitała jak należy ?- dodał a ja podbiegłam do Ara i go przytuliłam.

- Wiesz, znając mnie to długo- powiedziałam, śmiejąc się.

 -A ja ?- równo z wyrzutem powiedzieli Kajusz i Marek. Po przywitaniu się, usiadłam na tronie, i zaczęliśmy pogaduszki. 

-Aro, zastanawiałam się nad pewną sprawą...- postanowiłam poruszyć temat wyjazdu, chociaż byłam pewna że Aro się nie zgodzi.

- Tak, coś się stało ?-spytał zaniepokojony.

-Hmm, myślałam nad wyjazdem, wiesz kocham was i to miejsce, ale po prostu chcę trochę odpocząć i wiesz...- nie dokończyłam, bo Aro mi przerwał. 

-Tak, byłem pewny że kiedyś o to zapytasz, daj mi trzy dni na odpowiedź. Dobrze ?-, powiedział poważnym tonem, jednak byłam mile zaskoczona.

- Jasne, dziękuje.To ja może skoczę na małe polowanko, do widzenia !- weselszym tonem zwróciłam się do wszystkich, po czym jak powiedziałam tak zrobiłam. Pobiegłam do najbliższego lasu na polowanie.

Nie lubiłam polowań, nie chciałam zabijać zwierząt. Ale od czasu do czasu musiałam, inaczej bym się strasznie osłabiła. Po polowaniu wróciłam do zamku. Postanowiłam trochę poczytać, i pobawić się moimi mocami. Usiadłam na moim ukochanym parapecie, patrząc na regał z książkami. 

- Accio książka !- powiedziałam głośno, a po chwili w rękach miałam moją książkę z zaklęciami.

Po nauczeniu się paru przydatnych zaklęć, pomyślałam że warto trochę poćwiczyć i wybrać się do pewnej szkoły tańca. Pobawiłam się moim wyglądem, zmieniłam spiczaste uszka na normalne, przyciemniłam kolor włosów, a oczy zmieniłam na niebieskie. Gotowa truchtem pobiegłam, do sali gdzie przeważnie ćwiczę. Po dotarciu, zauważyłam że akurat nikogo nie ma, z czego się cieszyłam. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć mój ulubiony styl jazz. Fouette, chasse i skok, powtarzałam sobie w głowie kroki, gdy usłyszałam znajomy głos. 

-Cześć Allia ! Dawno cię nie widziałem.-powiedział Kevin, przekrzykując muzykę.

- Hej Kevin! trochę ostatnio leniuchowałam- odpowiedziałam, po wyłączeniu aktualnej piosenki.

-Ale trzymasz formę All!- odkrzyknął, po czym odłożył torbę którą miał na ramieniu i zaczęliśmy razem tańczyć. Był to mój dobry znajomy, człowiek ale dobrze czułam się w jego obecności. 

-To co mała, dasz się zaprosić na pizze ? !- spytał wesoło.

-Jasne, w końcu nie chcę że byś był sam w domu, Kevinku - wystawiłam mu język jak małe dziecko i zaczęłam się śmiać.

Po udanym wieczorze z Kevinem, wróciłam do volterry. Postanowiłam odprężyć się i pójść spać, chociaż sen nie był mi potrzebny, to jednak lubiłam czasami odpłynąć w objęcia Morfeusza.


Przepraszam za jakiekolwiek błędy czy powtórzenia. Miłego dzionka

;)



Pół elf, pół wampir ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz