Rozdział 14

3.6K 177 12
                                    

  Skręciłam w lewo, patrząc na wyłaniający się budynek szkoły. Szłam przez parking, czując na sobie wzrok innych, wiedziałam, że jestem dla nich interesująca, bo dopiero co się tu przeprowadziłam, a rzadko kto to robi. Nie zwracając na nikogo uwagi, weszłam do klasy. Przystając na progu, rozglądałam się za wolnym miejscem. Od razu spostrzegłam jasnowłosą wampirzycę siedzącą z tyłu klasy.

— Wolne ? — spytałam, podchodząc do Rosalie.

W odpowiedzi otrzymałam szybkie skinięcie głową. Usiadłam, spoglądając na tablice, postanowiłam przerwać ciszę.

— Nie ma Emmett'a ? — zagaiłam, stukając palcami o ławkę.

— Postanowił zrobić sobie wolne — odpowiedziała, a na jej twarzy dostrzegłam chwilowy uśmiech.

— Nie dziwie mu się, strasznie tu nudno — mówiłam, starając się podtrzymać rozmowę.

Rozmawiałyśmy chwilkę o błahych sprawach, aż do momentu wejścia nauczycielki. Nie znałyśmy się zbyt dobrze, aby czuć się w swoim towarzystwie naprawdę swobodnie. Jednak nim się obejrzałam, lekcja minęła. Historia zleciała mi równie szybko na plotkowaniu z Alice. W mgnieniu oka zakończyłam zajęcia, stojąc na parkingu i czekając na wampirze rodzeństwo. Oparła się o ścianę, przyglądając się uczniom, którzy na nią patrzyli, myśląc, że ich nie widzi. Zaśmiała się w duchu, z ulgą przyjmując widok przybliżających się wampirów.

— To jak, polowanko aktualne ? — spytał uśmiechnięty Edward.

— Jasne — zwykle polowałam sama, starając się robić to jak najszybciej, aczkolwiek na ten jeden raz zrobiłam wyjątek. - O północy, tam, gdzie ostatnio ? — spytałam, mając namyśli, miejsce naszej ostatniej rozmowy.

— Idealnie — stwierdziła Alice.

— No to do zobaczenia ! — pożegnałam się i ruszyłam w swoją stronę.

23:56 spojrzałam na godzinę na moim telefonie. Byłam gotowa, więc wyszłam z domu, zaczynając swój wampirzy bieg brzegiem lasu. Czułam wiatr smagający moją twarz, nie był on zimny, lecz przyjemny. Lubiłam biegać, ale o wiele mniej lubiłam polowania. Nigdy nie chciałam zabijać zwierząt, było to wbrew mojej elfiej naturze. Elfy od zawsze żyły w zgodzie ze zwierzętami, ale ja nie miałam wyboru. Musiałam od czasu do czasu wypić ich krew. Na szczęście rzadziej niż zwykłe wampiry, pomimo tego zawsze starałam się oszczędzić zwierzętom cierpienia. Czując słodką woń wampirów, wiedziałam, że jestem już, prawię na miejscu. Minęłam parę drzew i zobaczyłam stojących Alice, Edwarda i Jaspera.

— Hej, a gdzie reszta ?— spytałam, nie widząc Rosalie i Emmett'a.

— Emmett był zbyt głodny, żeby czekać — powiedział, śmiejąc się — a Rosalie pobiegła z nim — dodał.

— To w taki razie nie przedłużajmy tego, jak każdy się naje, to pogadamy — oznajmiłam, czując coraz większe pragnienie. Zaczęłam biec, czując w oddali zapach zwierzęcia, jednocześnie słysząc ciche wycie wilków.

— Wilki — usłyszałam jeszcze głos zaniepokojonego Jasper'a. Nie wiedziałam jednak, o co chodzi, czemu wampir miałby obawiać się wilka ? Usłyszałam, jak chyba mnie wołają, ale nie miałam ochoty zawracać, więc pobiegłam dalej.

Zauważyłam rzekę płynącą nieopodal i ruszyłam w jej kierunku. Sprawnie ją przeskoczyłam, biegnąc dalej po drugiej stronie brzegu. Po chwili zatrzymałam się, tracąc zapach zwierzęcia, a czując nowy. Coś zaczynało nieprzyjemnie pachnąć, dziwiłam się, a na dodatek zapach się nasilał. Usłyszałam warknięcie, odwróciłam się w momencie, w którym wielki brązowy wilk skoczył w moją stronę.  

Pół elf, pół wampir ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz