Mieszkaliśmy z Martą przy ulicy Limanowskiego, ale szkoła była oddalona o 40 minut drogi tramwajem, więc musiałem wstawać przed siódmą żeby zdążyć. Marta miała do pracy na dziesiątą, więc nie wstawała razem ze mną. Jako że rodzice nie żyli, nie wybierałem prestiżowej szkoły, żeby nie mieć lekcji do późna i móc pracować. Może i Marta pracowała w dużej firmie, ale jej pensja czasem po prostu nie starczała. Zakazywała mi pracować, mówiła, że ona da radę, ale często słyszałem jak płakała u siebie w pokoju albo gdy odmawiała sobie zakupów z koleżankami, żeby tylko nas utrzymać. Ale ja rozdawałem ulotki, czasem zatrudniałem się w jakiejś budce z kebabem na Piotrkowskiej i sprzedawałem jedzenie. Kiedyś nawet skręcałem długopisy. W każdym razie chciałem pomóc siostrze jak tylko mogłem.
W tramwaju było jak zwykle od cholery ludzi, codziennie ci sami, spieszący się do pracy biznesmeni (swoją drogą dlaczego jechali tramwajem, skoro pewnie stać ich na auta, patrząc po telefonach, zegarkach i garniturach?), babcie z wózeczkami jadące na rynek, gimnazjaliści, licealiści i studenci. Po skasowaniu biletu zająłem swoje ulubione miejsce na samym końcu drugiego wagonu. Lubiłem te starsze tramwaje, które miały przetarte tapicerki na siedzeniach, ledwo otwierające się drzwi i niedziałające kasowniki. Rzadko kiedy ktoś do nich wsiadał, bo ludzie tłoczyli się w nowiutkich pesach. Większość pasażerów kojarzyłem z codziennych podróży, ale w pewnym momencie do tramwaju wpadła zdyszana dziewczyna, którą pierwszy raz widziałem na oczy. Miała ogromną torbę i widać było, że jest jej ciężko. Rozglądała się za miejscem do siedzenia, ale gdy nic nie znalazła, skasowała bilet i chwyciła jedną ręką metalowy pałąk. Nie zamierzałem ustąpić jej miejsca, więc włożyłem do uszu słuchawki i puściłem sobie album "Revolution Radio" Green Day'a. Tramwaj ruszył, ale po 10 minutach zatrzymał się tak gwałtownie, że aż się przestraszyłem. Zobaczyłem, że dziewczyna przewróciła się a z jej torby powypadały zeszyty, książki, długopisy i inne duperele. Wstałem i podszedłem do niej:
- Mogę pomóc, jeśli chcesz - uśmiechnąłem się do niej i kucnąłem, zbierając jej rzeczy.
- Dziękuję - wstała i uśmiechnęła się do mnie. Miała piękne, zielono-niebiesko-szare oczy, pełne usta i ciemnobrązowe włosy do ramion. Podała mi rękę - jestem Julia.
- Dawid - odwzajemniłem uścisk. Już miałem odejść na swoje miejsce, ale zobaczyłem, że jest już zajęte przez jakiegoś dzieciaka. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko stać z Julią i jakoś dotrwać te 30 minut stania.
CZYTASZ
Odkryte tajemnice
RomanceDawid Winiarski to 16-letni mieszkaniec Łodzi. Został osierocony w wieku 12 lat w wyniku pożaru jego domu. Została mu tylko siostra, 21- letnia Marta. Dawid poznaje w szkole Julię Iwanowicz, której się podoba z wzajemnością. Wszystko z początku i...