set

4.3K 585 183
                                    

a/n: funfact: ten rozdział napisałam tylko dla tej jednej sceny z płaszczem

a/n: funfact: ten rozdział napisałam tylko dla tej jednej sceny z płaszczem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

/ obssesion -

Od pamiętnej kradzieży jaśminu, zaledwie niespełna cztery lata później, w Pusan, wydarzył się duży wypadek drogowy. Ścisłe centrum nadmorskiego miasta doznało paraliżu na największych ulicach, a obszerne kieszenie płaszcza Żniwiarza, momentalnie zapełniły się czarnymi kartami śmierci wszystkich uczestników wypadku.

Sprawa była na tyle poważna i wyjątkowa, że do odszukania zmarłych dusz i wypełnienia kilkudziesięciu świadectw ukończenia żywota - jego sektor potrzebował innych Żniwiarzy.
Dlatego wśród krzyczącego tłumu, bezradnie opłakującego swoich bliskich - i wśród zmasakrowanych aut, czarnych worków i taśm policyjnych - nie tylko on się kręcił w swoim kapeluszu, ale też i kilku jego kompanów o podobnym statusie Ponurych.
Wyłapywane przez niego dusze były w różnym wieku.
Cyfry z czarnych, jałowych kart wskazywały na to, że w miejskiej masakrze ginęły osoby zarówno po trzydziestce, jak i licealiści, ahjussowie, a nawet i dwójka dzieci w wieku wczesnoszkolnym.

Cała jego kara - jaką musiał odbyć jako Ponury Żniwiarz - właśnie w tych smutnych, tragicznych chwilach, gdy umierały dzieci, od nowa rozpalała w jego sercu ból niczym najgorsza trucizna i właśnie dopiero w takich momentach zdawał sobie sprawę, jak bardzo ciężki grzech popełnił za swojego żywota.
Mimo, że żył teraz jak człowiek. A raczej jak cień człowieka.

Musiał mieć dach nad głową, aby móc egzystować; musiał też jeść, aby mieć siły i tak samo musiał spać, aby mieć energię - ale nie posiadał żadnych ludzkich wspomnień, nawet nie miał zwykłego imienia.
Do jego zadań należało tylko wypełnianie licznych kart śmierci i w odpowiednich momentach, zgłaszanie się po zagubione dusze, aby poprowadzić ich w dwie strony.
Albo do Nieba, wcześniej wymazując im pamięć.
Albo zaciągać siłą do piekielnych czeluści, a raczej do zwykłej nicości, gdzieś między Niebem a Ziemią, sukcesywnie dbając o to, aby każdy jeden bandyta przypadkiem nie zapomniał o tym, do jakich plugawych dopuścił się czynów.


○○○

Ten dzień był jednak wyjątkowo upalny jak na końcówkę sierpnia.
Zdążył już odprawić co najmniej kilkanaście zbłąkanych dusz, odpowiedzieć na kilkadziesiąt przygnębiających pytań i kilka razy przekląć nowicjuszy w swoim nowym zawodzie, aby się tak głupio nie ujawniali żyjącym, gdy omyłkowo podnosili swoje czarne kapelusze, aby móc otrzeć pot z czoła.
Sam chcąc zrobić sobie krótką przerwę, podwinął rękawy cienkiego, czarnego płaszcza. Czuł na karku czyjeś palące spojrzenie, ale starając się zignorować nieprzyjemne uczucie obserwowania przeszedł przez długą alejkę, przy okazji przesuwając smukłymi palcami po metalowej barierce. Nim jednak dotarł do przyjemnie zaciemnionego skweru, ktoś nagle z impetem na niego wpadł. Czując na plecach czyjeś rozgrzane ciało od razu rozpoznał, że to żaden zbłąkany duch; a gdy ów ciepło podwinęło nagle jego płaszcz do góry i będąc całym mokrym przykleiło się do jego sztywnych pleców - w mig zrozumiał, że własnie pewien smarkacz z premedytacją schował się pod jego płaszczem.

fate;  jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz