a/n: kocham Was i kocham Roksę {bambus99}, która sprawdziła to dla Was w nocy, chociaż dalej niej jest to dalej ponoć wieczór ; miłego płakania czy coś i słodkich snów, pysie
/ history
- Nie wierzę, że to zrobiłeś Jungkook.
Prawie już siedemnastolatek, odwrócił się twarzą w stronę nachmurzonego Starszaka, który wylegując się na białym puchatym kocu, ze znudzoną miną odrzucał na letnią trawę czarne koperty. Niektóre jeszcze szczelnie opatrzone pieczęcią od tych z Wyżej; inne juz zaś bezkarnie otwarte i podkreślone przez rękę Jeona czerwonym tuszem. Te na czerwono musiał w jak najszybszym terminie odpowiednio wypełnić - ale jak miał się zmobilizować do pracy, gdy nastoletni Taehyung, tak rozkosznie wygrzewał się w popołudniowych promieniach słońca?
Miętoląc w smukłych palcach jedną z gładkich kopert w których kryła się data śmierci jakiegoś nieszczęśnika; przybrał na wargi dość pogodną minę i łaskawie obrócił się w stronę łaknącego uwagi fiołkowłosego. - Czego chcesz smarkaczu?
Słowa wbrew pozorom wypowiedział pieszczotliwym tonem, gdy obracając się na bok i podpierając się na łokciu; musnął palcami zgrabny nosek leżącego przed nim na plecach chłopca. Ten zaś słodko go marszcząc, po chwili już wcale nie tak słodko odchylił do tyłu głowę i znienacka pochwycił palce Jungkooka pomiędzy swoje wargi; nieco złośliwie podgryzając jego opuszki. Oczywistym było, że wtedy oberwał lekko po fioletowej czuprynie od Starszego.
- Nie bądź już takim cholernym służbistą i pracusiem. Zajmij się mną, Króliku. - miauknął z rezygnacją mniejszy i również obrócił się na bok, aby być twarzą zwrócony w stronę czarnowłosego. Palcami na których nawtykał sobie od groma dziecięcych, plastikowych jak i metalowych pierścionków, zaczepił o bawełnianą koszulę Ponuraka i skubiąc paznokciami ozdobną, nabłyszczaną lamówkę jaką miał przy wykończeniu; uśmiechnął się uroczo, gdy napotkał swoimi ślepiami, jego uważne spojrzenie.
Uwielbiał to, w jaki sposób Jeon na niego patrzył.
Z wielką uwagą, jak i skupieniem - i to nawet wtedy - gdy zdarzało mu się paplać o rzeczach kompletnie oderwanych od rzeczywistości. Wysłuchiwał przy tym jego różnego rodzaju bajek, że kwiaty mają szczególne znaczenie, kolory smaki, i to, że czerń jest dla niego niczym najsłodsza czekolada. Jak na swoje szesnaście lat; był nad wyraz dojrzały i z rozpędu zaakceptował fakt, że niegdyś wiódł życie w kompletnie innych czasach, tak samo jak zaakceptował istnienie fatum jakie nad nim wisiało.
Umawiał się nawet na randki z kimś pokroju samej Śmierci; bo każdy wierzący koreańczyk, wierzył, że wśród żywych zawsze gdzieś będzie się pałętać Żniwiarz, który zbiera dusze innych. Był więc idealnym chłopakiem! Dlatego, gdy po raz kolejny Jungkook przywlókł ze sobą te cholerne koperciska, postanowił, że znowu weźmie sprawy w swoje ręce.