yeol

3.5K 398 117
                                    

a/n: polecam sb włączyć muzykę na górze, enjoy ♥

Święto duchów nadeszło szybciej, niżby się Jeon spodziewał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Święto duchów nadeszło szybciej, niżby się Jeon spodziewał.

Ostatnich kilka dni spędził w towarzystwie swojego chłopca, który nabierając nieco ogłady przed czyhającą na niego w ten dzień wizją śmierci, potulnie zgadzał się na jego wszystkie ciche prośby. Zapoznał się z jego najbliższymi współpracownikami i po raz pierwszy od dawna, w jego ponurej rezydencji, od czasu do czasu dało się słyszeć głęboki śmiech dzieciaka, jakby życie na nowo zawitało w każdym z zakurzonych pokoi.

Każdego ranka witał się z uśmiechniętym i zaspanym Taehyungiem, a potem gościł go przy długim stole, przy którym obserwował, jak dzieciak pożerał wszystko ze smakiem, jakby miał w brzuchu ze trzy żołądki. Sam niczego nie tykając, wtenczas wypalał we własnej głowie niewinny obrazek swojej miłości. Zapamiętywał, jak ten marszczył nos, gdy próbował nowych potraw i jak jego oczy jaśniały, gdy świece na jego bezgłośne żądanie same z siebie się rozpalały.

Pozwalał mu na chodzenie w swoich wyjątkowo długich, czarnych koszulach, gdzie musiał smarkatemu co najmniej trzykrotnie podwijać w nich rękawy i zgadzał się nawet na to, aby Taehyung, niczym bezbronne, boskie stworzenie, zasypiało w jego sypialni.

Aż wreszcie nadszedł dzień, który został podkreślony na czerwono w kalendarium przez samą Śmierć.

Jeszcze przed wschodem słońca, siedząc sztywno wyprostowanym na brzegu łóżka, otulony jednym ze swoich cienkich płaszczy, czule przesuwał kościstymi palcami po policzku śpiącego osiemnastolatka. Chłopiec pod wpływem zimna rozchodzącego się od Ponuraka, przekręcił się z pleców na drugi bok i słodko fukając pod nosem, na oślep wyciągnął ręce, aby jego drobne palce z powodzeniem dosięgnęły skrawka płaszcza Żniwiarza.

- Zaśnij ze mną na jeszcze trochę. - Dobiegł go cichy, jeszcze mocno senny szept dzieciaka i zostając niezdarnie pociągniętym na poduszki. Po chwili szczupłe ciałko Taehyunga, pozornie bezpiecznie, spoczęło na jego piersi, głowę ufnie układając na wysokości jego serca.

Nie odzywając się do małego, ostrożnie ułożył dłoń na jego głowie i kojąco go głaszcząc po włosach - których kolor został już zmyty do miodowego blondu - sam usiłował uspokoić kłujące serce.

- Drżysz, Żniwiarko. - Znowu usłyszał niechętne mruczenie ze strony blondaska. - Aż tak bardzo boisz się tego dnia?

Widząc, jak mniejszy leniwie zaczął się rozbudzać, i jak starał się przymrużyć oczy w panujących ciemnościach, wystarczyło jedno jego pstryknięcie palców, aby kilka świec rozpaliło się w sypialni, niemal od razu dając ciepłą poświatę. Obejmując go ramieniem, wepchnął dzieciaka z powrotem pod puchową kołdrę i samemu również się pod nią skrywając, spojrzał uważnie w te duże, sarnie ślepia swojego chłopca.

fate;  jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz