a/n: powoli zaczniemy wkraczać w angst, bo czemu nie; idk co ja tu pisałam, ale dedykuję dla Roksy, która mnie podnosi na duchu bambus99 i dla szymborex, która bardzo ładnie prosiła o rozdział i miałyśmy super umowę! {zapraszam też do niej!} buzi
/ first love
Barwiona na słodki fiolet grzywa leżała rozrzucona na miękkich poduszkach, podczas gdy jej właściciel jak szalony rzucał się po całym łóżku, wołając za Starym Przyjacielem jak tylko najgłośniej potrafił. Tętno u szesnastolatka waliło niczym u zawodowego sprintera, jego palce zaś jeszcze mocniej ścisnęły śliską tkaninę pościeli. Był cały spocony, wręcz nieprzyzwoicie mokry i mimo że czuł się tak, jakby rozrywało go coś od środka, to nadal zawzięcie nie chciał otworzyć oczu.
Nawet gdy Jeon, niczym nietoperz, postanowił zawisnąć wprost nad jego obolałym ciałem. Kojąca bliskość Ponuraka, która przyjemnie chłodziła jego rozgrzane ciało była doskonałym remedium na to, co ubiegłego wieczoru zrobił. Bojąc się jednak konsekwencji, jakie może ponieść, dalej uparcie trzymał sklejone powieki i próbował nawet nie oddychać, aby zmylić nachylającą się nad nim definicję śmierci i bólu w postaci Jeona.
Nie wyczuwał też, aby jego Przyjaciel miał teraz jakieś mordercze zamiary jak zawsze, gdy chwytał w swoje łapy dusze zmarłych, więc uznał to za dobry omen - chociaż czy widzenie śmierci na każdym kroku i zasypianie przy jej boku to naprawdę dobra rzecz?
Skrzywił się lekko, gdy wyczuł, jak Ponurak przesunął się tak, aby ten nie dał rady poderwać się do siadu i zerwać w najlepszym momencie do ataku i pomysłowej ucieczki; a po chwili to i nawet jęknął słabo, gdy dłoń Starszego dotknęła lekko jego policzka.
Słabo, bo Jeon już dawno pozbył się swoich ochronnych rękawiczek albo to i on mu je zdjął tego wieczoru - i teraz Taehyung cierpiał, czując na sobie jego dotyk. To nie tak, że brzydziły i odpychały go lodowate ręce Żniwiarza. Ba! On nawet lubił tę jego przejmująco zimną aurę, ale znowu czuł zawroty w głowie, gdy w ciągu zaledwie kilku sekund, przeleciało mu przed oczami całe jego życie.
A ostrzegał go przecież o konsekwencjach! Ale co miał zrobić, gdy Jeon zaciągnął go do sypialni? Jako szesnastoletnia, rozbrykana bestia, pomyślał wyłącznie o jednym. Nie jego wina, że Jeon używa tak dziwacznego i pokrętnego języka, że same dziwne myśli napływają wtedy do głowy młodocianego. Przecież wkroczyć do świata dorosłych można na wiele sposobów! Dlatego to właśnie wtedy tak bezmyślnie chwycił za te rękawiczki; palcami, a może i zębami - nie pamiętał już tego szczegółu - będąc zbyt zafascynowanym czarnymi jak noc oczami Jeona, który w oszołomieniu gryząc swoją wargę, spoglądał wtedy na niego tak... jak na coś słodkiego. I wtedy Taehyungie załapał w mig, że Jeon - mimo że jako ktoś ważny w hierarchii między życiem a śmiercią - w jego towarzystwie zamieniał się w zwykłego kociaka, gdy szesnastolatek się do niego tak ufnie wtulał lub jak wtedy, gdy szokował go swoim zachowaniem podyktowanym przez szalejące hormony.