7, 8, 9, 14

1K 217 40
                                    


- Czego chcesz, skurwysynie?

Blondyn zapukał delikatnie w drzwi sypialni. Nie słysząc odpowiedzi pchnął je lekko, wchodząc do środka. Nie był tu od dawna. Cała podłoga była zawalona ubraniami i jakimiś śmieciami, a na parapecie, stoliku i nawet na szafie stały butelki po alkoholu oraz puszki piwa.

Odchrząknął lekko, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Mama przywitała go tymi jakże pięknymi słowami.

- Chciałem... to znaczy, ja... - zająknął się szukając odpowiednich słów. – Jutro nasza klasa jedzie na wycieczkę, a ja jeszcze nie...

- Mówiłam, kurwa, żebyś tu nie wchodził – przerwała mu. Wstała z łóżka ociężała i podeszła do zielonookiego chwiejnym krokiem. – Nie mam żadnych pieprzonych pieniędzy! Miałeś mi dupy nie zawracać! Wypierdalaj stąd! – krzyknęła. Wypchnęła syna za drzwi, które zatrzasnęła z wielkim hukiem przed nosem chłopaka.

Blondyn westchnął cicho i poczłapał z powrotem do salonu. Rozsiadł się na kanapie. Nie miał, co robić.

Normalnie przesiadywał u Elli, ale akurat wyjechała na weekend do rodziny. Chciała zabrać ze sobą Mike'a, ale ten uznał, że nie chce być dla nich kłopotem.

Krzyki w jego domu to normalna sprawa, przyzwyczaił się. Nawet nauczył nie reagować, choć niektóre słowa naprawdę bolały.

Było oczywistym, że Karen miała pieniądze, chociaż wolała je wydać na kolejne litry alkoholu i paczki papierosów. Michael potrafił nie jeść nic przez cały dzień lub zadowolić się suchą kromką chleba. Lodówka świeciła pustkami. Zielonooki wiedział, że gdyby tylko chciał, mógłby przeprowadzić się do przyjaciółki. Jej rodzice proponowali pomoc nie raz. Mike był bardzo uczuciowym i przejmującym się chłopcem, nie chciał być niczyim problemem, piątym kołem, dlatego też nie rozumiał, dlaczego Karen tak go traktuje.

Wziął ze stolika szkicownik oraz ołówek. Ręka mu się zatrzęsła. Blondyn kochał rysować, ale nie robił tego od bardzo dawna.

- Popatrz, mamo! Popatrz! – Blondynek pobiegł ku Karen wyciągając w jej stronę swoje dwie chude rączki. Trzymał w nich swój ostatni rysunek. Był bardzo realistyczny, jakby narysował go dorosły, a nie siedmioletnie dziecko. Przedstawiał wysokiego blondyna z niebieskimi oczami.

- Zabierz mi to szkaradztwo sprzed oczu! – prychnęła i zamknęła za sobą drzwi sypialni.

Michael spuścił głowę, a łza spłynęła po jego zaróżowiałym policzku.

Naprawdę się starał.

*
Zielonooki delikatnie podsunął kartkę mamie. Rzuciła na nią okiem i szepnęła „beznadzieja". Ośmiolatek rozpłakał się i przedarł kartkę na pół, równo przez środek twarzy kolejnego niebieskookiego blondyna.

*
Mike powiesił kilka swoich rysunków nad łóżkiem. Dumnie wypiął pierś patrząc na swoje dzieło. Uśmiechnął się lekko. Był zadowolony ze swoich prac.

Na jednej naszkicował chłopaka, któremu pokolorował tylko niebieskie oczy. Uśmiechał się szeroko, pokazując większość idealnie prostych zębów.

Kolejna przedstawiała zakapturzoną postać w lesie. Spod kaptura wystawały jej blond kosmyki. Miała na swoich długich nogach podarte, czarne rurki.

Ostatni rysunek pokazywał zakochaną parę – blondyna z dziewczyną o ciemnofioletowych włosach.

Michael nie widział jeszcze między nimi powiązania.

Gdy się obudził, rysunki zniknęły. Pobiegł przestraszony do mamy i spytał, co się stało.

„Takie paskudne rzeczy nie mogą brudzić mi ściany! Kiedy ty zrozumiesz, że nie potrafisz rysować?! Jesteś b e z t a l e n c i e m. Nic nie wartym śmieciem.", wysyczała i na oczach blondyna podarła wszystkie rysunki i wrzuciła do kosza. Odwróciła się na pięcie, zniknęła w swojej sypialni.

Dziewięcioletni Michael stał na samym środku kuchni. Przygryzał wargę i podciągał nosem. Próbował się nie rozbeczeć, przecie nie był już małym chłopczykiem. Mężczyźni nie płaczą. Ale jego dziewięcioletnie serduszko tego nie wytrzymało i z każdą łzą, łamało się na coraz mniejsze kawałki.
Karen pozwoliła swojemu synowi myśleć, że do niczego się nie nadaje.

Przypominając sobie teraz te wszystkie sytuacje, czternastoletni Michael trząsł się. Zacisnął mocniej ołówek w swojej dłoni. Powoli rysował kreskę za kreską, stworzył idealny portret jakiegoś blondyna o niebieskich oczach. Uśmiechnął się do siebie.

W wieku czternastu lat nauczył się, że może jednak, nie warto się poddawać.

*

every year | muke fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz