*drugi rozdział małego maratoniku*
- Mike, co ci jest? – spytał zatroskany blondyn. Michael zarumienił się nieznacznie. Właśnie stał w samym ręczniku w jednym pomieszczeniu z inną osobą. Nie lubił się przed nikim obnażać, nawet przed samym sobą. Chciał zapaść się pod ziemię.
- Co ci jest? – powtórzył z mocniejszym naciskiem. – Skąd te wszystkie siniaki, blizny? – Zmierzył go kilka razy. Dokładnie analizował każdy kawałek odkrytego ciała chłopaka. – Boże, Michael, czy ty masz anoreksję?! – Zapowietrzył się. Niemal zaczął panikować. – Nie, anoreksji na pewno nie masz. Jadłeś przy mnie... masz bulimię?! Powiedz, że to nieprawda. Czemu jesteś tak przeraźliwie chudy? – Stanął bardzo blisko młodszego chłopaka. Zielonooki chciał być jak najmniejszy, niezauważony. Stał ze spuszczoną głową, wpatrywał się w swoje stopy. Trzymał jedną dłonią ręcznik, by na pewno mu nie spadł. – Skąd te ślady? – Przejechał palcem po obojczyku chłopaka. Ciemny blondyn zadrżał pod wpływem dotyku wyższego. Ten dotyk bolał duszę Mikiego. – Okaleczasz się?
Michael zadławił się własnym powietrzem.
- Nie! Oczywiście, że nie! – Odsunął się od drugiego chłopaka. Zrobił dwa kroki w tył. – Muszę się ubrać. – Chwycił swoje rzeczy i popędził do łazienki. Luke został na środku pokoju z rozdziawionymi ustami.
Zielonooki wrócił po kilku minutach. Z rumieńcami na policzkach wszedł do sypialni blondyna. Usiadł ostrożnie na łóżku. Z obojętnym wyrazem twarzy zaczął bawić się swoimi palcami. Czuł się niezręcznie w obecności niebieskookiego.
- Czy możemy o tym nie mówić? – zaczął cicho. Schował głowę w swoich małych dłoniach. Luke usiadł na podłodze przed nim. Położył rękę na jego jednym kolanie.
- Kiedyś będziesz musiał komuś o tym powiedzieć. – Poklepał go lekko. Wstał powoli. – Chcesz zostać sam czy...
- Mógłbyś zostać ze mną? – Michael sam nie uwierzył w to, co wypowiedział. To pytanie wypłynęło tak po prostu z jego ust. Jakby powiedział to inny Mike, niż ten, którego prezentuje. Złączył brwi, zastanawiając się, czy to aby na pewno dobry pomysł.
- Jasne. – Uśmiechnął się. – Pójdę się tylko umyć, ok?
Michael przełknął ślinę i pokiwał głową.
Gdy niebieskooki wyszedł, ułożył się wygodnie na łóżku, przykrywając kołdrą. Myślał nad słowami wyższego chłopaka. Miał rację, Mike kiedyś będzie musiał opowiedzieć wszystko komuś. Co prawda, Ella wiedziała większość. Była jego najlepszą przyjaciółką, mimo to zielonooki zataił przed nią część prawdy. Codziennie obwiniał się o to, ale nie potrafił tego „odkręcić". Bał się także, jak dziewczyna zareaguje. Po tylu latach dalej nie potrafił przewidzieć jej reakcji. Nie chciał także ciągle mówić o sobie, zarzucać ją swoimi problemami. Nikogo nie chciał zarzucać swoimi problemami. Uważał, że powinien poradzić sobie sam. Szkoda tylko, że nigdy nie zauważył tego, że nie był sam.
Luke wrócił po dwudziestu minutach z kołdrą i poduszką. W tym czasie Michael nie ruszył się nawet o kiwnięcie palcem. Leżał w ciemnościach wpatrując się w ścianę.
- To trwa odkąd pamiętam – zaczął Mike. Luke odwrócił się w jego stronę. Nie chciał mu przerywać, bo zdawał sobie sprawę z tego, że otworzenie się przed kimś było dla zielonookiego bardzo trudne. – Nienawidzi mnie, choć sam nic nie zrobiłem. Czasem pozwalała mi myśleć, że to wszystko moja wina. Jestem rozdarty, bo nie potrafię powiedzieć, że to nie moja wina. Dalej tak myślę. Ona uważała mnie zawsze za ciężar, codziennie mi powtarzała, że jestem bezużyteczny. Biła za nic. Biła codziennie. Potem przestała – westchnął. Próbował ułożyć następne zdania, by były jak najbardziej zrozumiałe. Czasem paplał zbyt szybko, a poza tym nie miał zamiaru otworzyć się całkowicie. – Zaczęła pić, brać. Zamykała się na całe dnie w sypialni. Była... jest wrakiem człowieka. Poniekąd ją rozumiem. Jest tak samo zagubiona jak ja. Tylko dalej nie wiem, dlaczego... Wprawdzie nigdy nie rozmawialiśmy, tak prawdziwie, bez jej krzyków, jak normalna rodzina, jak matka z synem – załkał cicho.
- Twoja mama? – Luke chciał upewnić się, o kim mówił zielonooki.
- Moja mama – potwierdził.
Blondyn objął go ramieniem. Przykrył go drugą kołdrą. Nie wiedział dokładnie, co powiedzieć. Pomyślał, że cisza i okazanie troski będzie najlepszym wyjściem. Czy nie tego potrzebował drobny szesnastolatek?
Wpełznął pod jego kołdrę. Michael był bardzo zimny, być może z nerwów. Poczuł jak gorące dłonie Luke'a wślizgują się pod jego bluzę. Objęły go w pasie. Zielonooki nie protestował, tylko wtulił się bardziej w poduszkę. Polubił to ciepło na swoich biodrach oraz uczycie ucisku w podbrzuszu. Czy to były te przysłowiowe motylki, o których kiedyś wspominała Ella?
Szyję Michaela omiatał parzący, miętowy oddech blondyna. Wciągał nosem jego intensywny truskawkowy zapach.
- Dziękuję. – Musiał przyznać, że poczuł się lepiej. Widocznie jeszcze tego nie wiedział, ale nie lubił źyć w tajemnicy.
Luke w odpowiedzi ścisnął mocniej jego biodra. Mike zasnął tej nocy bez problemu.
"Są za młodzi, to tylko dzieci."
*
CZYTASZ
every year | muke fanfiction
Fiksi PenggemarMichael co roku uczy się nowych wartości potrzebnych do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, lecz pewnego dnia spotyka Luke'a... Czy znali się już kiedyś? Dlaczego o sobie nie pamiętają? Gdzie Luke zmienia życie Michaela. Czy Karen także będz...