Natasha jest...

127 11 6
                                    

- Więc jaki był ten ważny powód ? - zapytałem poważnym tonem. Twarz Mikeili wyraźnie pobladła. Już miała coś powiedzieć ale nagle usłyszeliśmy głos jakiejś dziewczyny. - Mamo ! Już jestem ! - Zdziwiło mnie to. Spojrzałem w oczy mojej byłej.- Mamo? - zapytałem zaskoczony, nigdy bym nie pomyślał że Mikeila zostanie matką.

- Tak. Mam córkę - powiedziała ledwo wydobywając z siebie głos. - A któż to taki jest szczęśliwym ojcem i panem twojego serca? 

  - Nie ma pana mojego serca...nie ma go od kilku stuleci...- odpowiedziała spoglądając na mnie po czym spojrzała na czarną panterę. - Powiedz Natashy że jestem teraz zajęta.  - wielki kot szybko wybiegł z tego pomieszczenia. 

  -Natashy? To twoja córka? Bardzo chętnie ją poznam -na moje słowa ona spojrzała na mnie z przerażonym wzrokiem. Jej wzrok i zachowanie mówi wszystko. Ona coś przede mną ukrywa. -Uznam, że twoje milczenie oznacza tak-wstałem i poszedłem w stronę drzwi. Mikeila zerwała się z miejsca i złapał za rękaw mojej marynarki. 

- Sebastianie zaczekaj, Natasha jest...- urwała w połowie zdania, jakby bała się mnie. Bez skrupułów zbliżyłem się do niej, chwyciłem jej podbródek i zmusiłem aby spojrzała w moje oczy. - Mów...albo sam się dowiem - mruknąłem cicho, nasze twarze dzieliły milimetry. - Natasha...to twoja córka - Zatkało mnie. Puściłem jej podbródek i bez słowa zacząłem iść w kierunku gdzie przebywała teraz moja ,,córka". Mikeila szła za mną, dziewczyna była w swoim pokoju. Niegdyś była to sypialnia Ciel'a. Jej matka zapukała do drzwi pokoju.

- Natasha pozwól tu do nas na chwilę - odezwała się przez zamknięte drzwi. Nie usłyszeliśmy odpowiedzi, gdy kobieta zajrzała delikatnie przez uchylone drzwi. Widać że dziewczyna spała na łóżku przytulona do jednego z dużych kotów. Wycofała się i zamknęła drzwi. 

Spojrzała na mnie, wyprostowała się. Widać było że powiedzenie mi prawdy wiele ją kosztowało. Co nie zmienia faktu że miałem prawo wiedzieć i chciałem znać powód dla którego postanowiła nie wspominać mi o tym że spodziewała się dziecka.

- Teraz już wiesz dlaczego uciekłam z posiadłości. I za nim zaczniesz się wypierać, Natasha jest bardzo do ciebie podobna...- przerwałem jej wypowiedź czując coraz większy gniew. - Dlaczego miałbym się wyprzeć ?! Nadal nie rozumiem dlaczego mi nie powiedziałaś że jesteś w ciąży ?! Coś ty sobie uroiła w tym swoim kocim móżdżku ?! Że cię zabije albo dziecko ?! - krzyknąłem, nigdy nie zdarzało mi się krzyczeć. Ale potomek dla demona takiego jak ja to wręcz rzecz święta. Jeśli kobieta zachodzi w ciąże z demonem z reguły nie przeżywa porodu, a dziecko umiera kilka godzin po niej. Dzieci spłodzone z takiego związku, pobierają energię życiową od matek. Jeśli matka umiera nie ma sposobu aby niemowlę żyło dalej. W przypadku Mikeili było zapewne tak że Bastet oddawała jej część swojej energii dlatego przeżyła ciąże i poród. 

- A czego mogłam się spodziewać po demonie ?! - warknęła ostro zirytowana. - Nie ufasz mi ? - moje słowa widocznie wprawiły ją w zaskoczenie. Ale szybko mi odpowiedziała. - Zaufanie nie ma tu nic do rzeczy...

 - Zaufanie nie ma tu nic do rzeczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( Perspektywa Mikeili )

Czułam jak z każdą chwilą krew zaczyna mi się gotować w żyłach, jak on śmie mówić o zaufaniu ?! Nawet nie wiem kiedy ale zostałam przyparta do ściany przez niego, jego dłonie po obu stronach mojej głowy, nie miałam możliwości ucieczki.   

 -To co strach? Bałaś się, że cię zabije? To też moje dziecko, a ty odebrałaś mi je bez mrugnięcia okiem -przybliżył swoją twarz do mojej. Obróciłam głowę na bok, nie chciałam patrzeć w jego oczy. Ale stanowczym ruchem złapał mój podbródek i ponownie skierował mój wzrok na siebie. Pochylił się dotykając swoim policzkiem mojego. Jego skóra była nadal tak przyjemnie chłodna. Ale o dreszcze przyprawiło mnie, gdy poczułam jego oddech na uchu - I kto tu jest prawdziwym potworem? - zapytał tak cicho że niemal nie słyszalnie ale poczułam jak te słowa we mnie uderzyły. Wstrzymałam oddech na chwilę. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć ale chyba czas przestać się bawić i zagrać w otwarte karty. 

- Jak miałam ci powiedzieć? Że jestem w ciąży. Skoro to co było między nami, było tylko zabawą - powiedziałam powoli i z drżącym głosem. Przecież od samego początku wiedziałam że każdy raz gdy uprawiałam z nim seks to była tylko nic nie znacząca zabawa. Demony nie potrafią kochać, nie tak stare jak Sebastian. 

  - I mam uwierzyć, że taka kocica jak ty tak łatwo odpuściła? Zabawa? Tylko tyle to dla ciebie znaczyło? Teraz rozumiem... -odwrócił się do mnie plecami i skierował kroki w stronę drzwi. Poczułam się zmieszana przez niego z błotem. Poczułam łzy pod powiekami ale w żyłach wrzał gniewa. Zacisnęłam zęby i ruszyłam za nim. Złapałam go za ramię i zatrzymałam. - Jak śmiesz?! - wycedziłam przez zęby. Zostałam nagle odepchnięta z dość dużą siłą przez niego. Nie obroniłam się przed upadkiem.

Oczy demona nagle rozjarzyły się karminowym blaskiem. - Jak ty śmiesz ?! Jesteś żałosna...to nie jest już ta sama Mikeila w której się zakochałem...


CurseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz