Ja ciebie też kocham...

102 8 5
                                    

( Wspomnienie Mikeili. )

Minęły cztery lata, odkąd przyszedł na świat mój mały skarb. Moja ukochana córeczka, Natasha. A ja nadal ukrywam się lub uciekam przed Sebastianem. Wiem że mnie szuka ale nie chce widzieć w jego oczach pogardy, na wieść że zaszłam z nim w ciąże. Nie potrzebuje tego. Obecnie obie od pół roku mieszkamy w Stambule w Indiach. Jednak będziemy musiały w najbliższym czasie wyjechać. To piękne miasto i jeszcze bardziej piękny kraj ale zdecydowanie zbyt tłoczny dla nas. Mimo iż wszyscy ci ludzie świetnie maskują nasz zapach.

Siedziałyśmy właśnie w domu. Byłam w trakcie czesania włosów Natashy. Zrobiłam z dwóch pasm z boku opaskę która okalała jej głowę trzymając resztę luźno rozpuszczonych włosów z tyłu. Ma dopiero cztery latka ale już widać jak bardzo wdała się w swojego ojca. Czarne jak krucze pióra włosy i bardzo jasna wręcz biała skóra. To moje małe oczko w głowie. Skończyłam rozczesywać jej włosy, odłożyłam szczotkę na stół. - Gotowe kochanie, jesteś taka śliczna - powiedziałam do maleństwa. Żałuje że muszę ją ciągać po całym świecie ale nie mogę jej powiedzieć prawdy, że uciekamy przed jej ojcem jest za mała aby zrozumieć pewne rzeczy ale obiecuje sobie, że kiedy dorośnie wszystko jej powiem.

Nagle mała skoczyła na mnie i mocno mnie przytuliła. - Kocham cię mamusiu - powiedziała wtulając się we mnie. Ja także nie zostałam dłużna i wtuliłam się w tą kruszynę. 

- Ja ciebie też kocham, kruszynko. A teraz chodźmy na targ. Kupimy coś do jedzenia później spakujemy się...- odpowiedziałam. Mała nie protestowała, lubiła te nasze spacery po targu. 

Wyszłyśmy. Jak zawsze ludzi było mnóstwo. Obie byłyśmy ubrane w tradycyjne saree. 

Nie wiele rzeczy miałyśmy ze sobą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiele rzeczy miałyśmy ze sobą. Jeśli zajdzie taka potrzeba wystarczy wpaść do mieszkania i zgarnąć to co potrzebne i uciec. 

Szłyśmy ulicami miasta mijając innych ludzi w kolorowych strojach. Moja kruszynka nadaje sens mojemu życiu, kocham ją całym swoim czarnym sercem. I nie pozwolę by ktokolwiek zrobił jej krzywdę. Nawet jeśli to ma być Sebastian. 

Zrobiłyśmy wszystkie potrzebne zakupy. Wracałyśmy do domu, gdy nagle poczułam aurę demona. Była bardzo silna. Mogłam się domyślić jakiż demon musi być tak zdeterminowany, rozejrzałam się spanikowana wokoło, szukając go wzrokiem. Na szczęście nie dostrzegłam go. 

" Mikeila, gdzie Natasha ? " usłyszałam głos bogini. Rozejrzałam się nigdzie nie mogłam dostrzec swojego dziecka. - Natasha ! - krzyknęłam, zaczęłam jej szukać. Boże jeśli Sebastian jest tu gdzieś...

Biegiem ruszyłam szukając córki wśród tłumów. Znalazłam ją dopiero dwie godziny później nad brzegiem świętej rzeki Ganges. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.

- Kochanie co się stało ? Co tu robisz ? - zapytałam swojej córki. - Przepraszam mamusiu, zobacz co dostałam od jednego pana - powiedziała pokazując mi bardzo duże krucze pióro. Nie należało do zwykłego kruka. Wzięłam je ostrożnie w dłonie. Ten zapach..." Sebastian" mruknęła bogini. Tak to było pióro Sebastiana. On tu gdzieś jest....

Ponownie spojrzałam na dziecko - Skarbie nie wolno rozmawiać z obcymi ludźmi. Rozumiesz? Ten ktoś mógł ci zrobić krzywdę a co jakbym cię nie znalazła? Obiecaj że już więcej nie będziesz się oddalać ode mnie..

- Obiecuje mamo i przepraszam - powiedziała robiąc oczka zbitego pieska. Nie mogłam się na nią gniewać. W końcu ważniejsze jest abyśmy uciekły teraz z Indii. - No dobrze, a teraz chodźmy. Musimy szybko się spakować i ruszać w drogę.

Tak jak powiedziałam, wróciłyśmy do domu. Spakowanie zajęło nam parę minut. Po czym wsiadłyśmy na pierwszy odpływający statek. Wieczorem gdy mała już spała wyszłam na główny pokład i spojrzałam w górę. Statek był bardzo daleko od lądu. A mimo to do moich uszu dotarło krakanie kruka. Latał nad okrętem. - Myślisz że to on ? - zapytałam po cichu Bastet. " Myślę że tak, to jest on..." Westchnęłam ciężko, zgubię go. Tak jak zawsze do tej pory....


( Powrót do teraźniejszości )

Następny dzień poświęciłam swojej pracy. Byłam głównym producentem muzycznym. Mimo to mam masę papierkowej roboty. Po uporaniu się z nią, miałam parę minut na złapanie oddechu i zjedzenie czegoś. 

Po czym udałam się do studia gdzie była nagrywana jedna z kolejnych piosenek. Stanęłam przy konsoli i słuchałam. Była piękna. 

Potrzeba trochę innych klimatów odkąd moje studio zaczęło zajmować się wszelkiego rodzaju openningami, ending'ami do anime. Na szczęście mamy taką renomę że chłopaki z Heffron Drive zechcieli nagrywać u nas swoją płytę. 

- Ta piosenka jest boska - powiedziałam do mężczyzny przy konsolecie. Czas leciał mi w spokoju, byłam ciekawa kiedy ten spokój zostanie zburzony przez Sebastiana. Sama nie wiem co myśleć o tym co było napisane na tamtym skrawku papieru...Czy on na prawdę mógł wiedzieć czym jest miłość? Czy tylko próbuje mną manipulować? Tyle pytań kłębiło mi się w głowie. I nie miałam żadnej odpowiedzi. 

Po zakończonym dniu w pracy, wróciłam do domu, nic się ciekawego nie wydarzyło z tego co mówiła Natasha a nie mam powodów aby jej nie wierzyć. Wzięłam gorącą kąpiel, po czym wskoczyłam zmęczona do łóżka.

--------------------------------------------------------

Przepraszam że dopiero dziś i dodatkowo teraz. Ale dwa dni z rzędu jeździłam na rowerze i po prostu byłam i nadal jestem bardzo zmęczona. 

Więc pozdrawiam i dobranoc :*

CurseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz