Powiedz proszę, że...

109 9 5
                                    

 Ukryłam twarz w dłoniach, udało mi się powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Zamknęłam drzwi i wróciłam do swoich zajęć. Za dnia nie działo się nic ciekawego sobota jak sobota. Wieczorem Natasha szykowała się na imprezę. Niech się dobrze bawi. 

- Mamo ? Na pewno nie chcesz iść ze mną? Jesteś młoda i piękna na pewno nie jeden mężczyzna chętnie z tobą zatańczy - powiedziała kończąc swój makijaż klubowy. Zilustrowałam jej strój, wyglądała świetnie, nie jednemu złamała już serce.

 Zilustrowałam jej strój, wyglądała świetnie, nie jednemu złamała już serce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 - Na pewno kochanie. Ale ty baw się dobrze - powiedziałam, gdy wyszła zostałam sama. Wzięłam długą gorącą kąpiel. Odprężyłam się. Po wymoczeniu się w wodzie z olejkiem różanym, którego zapach teraz emanował z mojej skóry.

Poszłam do kuchni zrobić sobie kolacje. Miałam na sobie cienki materiał koszuli nocnej z białego jedwabiu. Ramiona okryłam czarnym szlafrokiem z tego samego materiału nie licząc koloru, który był czarny. W domu panowała cisza była ona dziwnie niepokojąca. Nie na tyle aby panikować ale też nie na tyle aby ją zignorować. Moi słudzy byli po za domem. Strzegli terenu przed nie proszonymi gośćmi.  Zwykle słyszałam jakieś szmery czy kroki moich kotów. A teraz nic...

Nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. W jednej chwili moje włosy stanęły dęba. Znałam te ręce i to nawet za dobrze. Nie miałam odwagi odwrócić się w jego stronę. Stałam bez ruchu, patrzyłam przed siebie.Mój oddech zatrzymał się.  W szybie okna dostrzegłam jego sylwetkę, która stoi za mną.

- J-jak tu wszedłeś ? - zapytałam ledwo wydobywając z siebie głos. Czułam jak moje struny głosowe drżą. - Bardzo prostą drogą, przez drzwi...

- Jak przeszedłeś obok kotów ? - zadałam kolejne pytanie - Czemu zakładasz że przeszedłem obok? A może postanowiłem się z nimi przywitać - szepnął mi do ucha. Poczułam jego dłonie jak wędruje niżej. Dreszcze rozeszły się po całym moim ciele, a oddech przyspieszył. - Nie za wiele sobie pozwalasz? - złapałam jego dłoń i zatrzymałam. 

Czułam jak pochyla się nad moim uchem. - Wiem że tego pragniesz - szepnął jego głos był taki zmysłowy, uwodzący. Po czym obrócił mnie do siebie przodem i wpił się w moje usta. Jego wargi były tak cudownie chłodne. 

 Oddałam pocałunek. Ale poczułam jak moje ciało drętwieje. Nie, nie teraz. Po chwili odepchnęłam go od siebie z całej siły. Bastet...

- Nie wierzę że znowu dała ci się podejść! - warknęła. Przejęła kontrolę nad moim ciałem.  Najgorsze że ma racje, znowu pozwoliłam się mu podejść. 

Sebastian podszedł do niej. - Bastet...Spokój - powiedział po czym co dziwne dał mi pstryczek w nos. Moje ciało jakby doznało szoku. Wreszcie miałam kontrole nad ciałem. Bastet jakby zasnęła, bo nie słyszałam jej w swoich myślach. Spojrzałam zaskoczona na demona.

- Ja także nauczyłem się kilku przydatnych rzeczy przez te lata - skomentował. Chciałam się cofnąć ale nie pozwolił mi, objął mnie w talii i przyszpilił do ściany. Nie mogłam się ruszyć, uniósł mój podbródek i ponownie zagarnął moje usta w brutalnym pocałunku. To grzech pożądać jednego mężczyzny przez ten cały czas. Każdego dnia odkąd tylko uciekłam w głębi serca chciałam żeby wreszcie mnie dopadł. Wiedziałam że jego ponowne pojawienie się w moim życiu. Będzie mi wszystko utrudniać. Nie przerywałam tego pocałunku, wręcz przeciwnie, chciałam aby trwał jak najdłużej. Czułam jak po policzkach spływają łzy jedna za drugą.

Odsunął się ode mnie, starł wierzchem dłoni moje łzy - Nie płacz, proszę 

 - Powiedz że to co było między nami wtedy...że tylko się mną bawiłeś. Że to nic dla ciebie nie znaczyło i nie znaczy, powiedz że demony nie potrafią kochać... - powiedziałam starając się hamować łzy. Kochałam i nadal kocham tego jednego przeklętego demona. Jeśli powie to co chcę usłyszeć. Moje serce zostanie rozbite w miliony kawałków ale pomoże mi to się otrząsnąć. Gorzkie lekarstwo leczy najlepiej. 

- Nienawidzę kłamstwa. Nie zamierzam więc kłamać. Kocham cię Mikeilo...zawsze kochałem. A ty mnie odtrąciłaś... -  Powoli i ostrożnie dotknęłam dłonią jego policzka, był zimny. Tak jak zawsze, od zawsze ten chłód skóry kojarzył mi się z czymś przyjemnym. - A-ale...- wydusiłam z siebie, nie potrafiłam złożyć sensownego zdania...


---------------------------------------

Tym razem troszkę krócej ale myślę że emocji nie brakuje. 

Pozdrawiam :* i słodkich snów 


CurseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz