Nowy dom...Nowe życie...

152 8 9
                                    

- Przyjmę twoją propozycje hrabio. - Powiedziałam spokojnie. Chłopiec wstał i podszedł do mnie.
- Ciesze się że dokonałaś słusznego wyboru. Sebastian przybliży ci twoje obowiązki, a prace zaczniesz od jutra. - Odpowiedział młody szlachcic. I złożył na mojej dłoni pocałunek. Wstałam z fotela i ukłoniłam się przed nim z szacunkiem. Bastet jest wściekła na mnie, czuje to bo milczy.
- Pozwól Mikeilo że wskaże ci twój pokój - wyszłam z gabinetu dzieciaka i poszłam za lokajem.
- To ty przyczyniłeś się do samobójstwa królowej Kleopatry...- Powiedziała przeze mnie Bastet. - Pamiętam Cię. Jej zaufanego strażnika...- dodała po chwili. Demon uśmiechnął się pod nosem.
- Królowa Nilu podpisała ze mną pakt. I chciała mnie oszukać. Zapewniłem jej to czego chciała...jeśli popełniłaby samobójstwo jej dusza odeszła by ze żniwiarzem. Nie mogłem do tego dopuścić. A więc odebrałem jej duszę a to że były tam węże dało świetną przyczynę śmierci. Nie sądzisz? Upadła boginko - ostatnie dwa słowa ociekały szyderstwem.
- Uważaj do kogo mówisz demonie! - Warknęła zła. Po chwili demon złapał mnie za szyję i przyparł do ściany.
- To ty uważaj do kogo mówisz. Nie mogę Cię zabić ale mogę sprawić byście obie cierpiały. A chyba nie chcesz żeby twoja nosicielka ucierpiała...- czułam jego oddech na swoim uchu, cała zadrżałam ale nie wiem czy to był strach czy....może coś innego. Po chwili odsunął się ode mnie i odprowadził do mojego nowego pokoju. Był o wiele większy niż mój pokój w rodzinnym domu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po chwili usłyszałam głos demona.

- Jutro rano będę oczekiwał cię na dole w kuchni. A tym czasem rozejrzyj się po posiadłości. Zapoznaj się z służbą, która już tu pracuje. Niestety nie mogę cię oprowadzić po rezydencji ale dacie sobie we dwie radę - powiedział, już po chwili go nie było. Przyjrzałam się strojowi, który od jutra będę nosić jako pokojówka w posiadłości. 

Spacerowałam po całym ogromnym domu małego hrabiego ( też czujecie tą ironie ? ) Udało mi się zlokalizować miejsce, gdzie mam się jutro rano stawić na spotkanie z Sebastianem. 

Weszłam tam i spotkałam tam blondwłosego  mężczyznę. W ustach miał papierosa.
- O hej. Ty jesteś tą dziewczyną która wpadła pod koła powozu panicza? Jestem Bard kucharz posiadłości - wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją.  - Miło mi poznać. Jestem Mikeila. Od jutra będziemy razem pracować. 

Rozmawiałam chwilę z Bardem, w tym czasie poznałam też May-Lin, jest urocza ale niezdarna. Już wiem że mój koci refleks się przyda. Finniego poznałam gdy byłam obejrzeć ogród. Już wiem gdzie będę uciekać aby zaznać odrobiny ciszy. 

Noc zapadła niezwykle szybko, gdy miałam pewność że nikt mnie nie zobaczy przybrałam swoją kocią formę, otworzyłam duże okno i stanęłam na parapecie. Poczułam przyjemne nocnej powietrze, księżyc oświetlał wszystko swoimi srebrnymi promieniami, nie czekałam ani chwili tylko skoczyłam w noc. Z gracją wylądowałam na ziemi. Poszłam do ogrodu, białe róże wyglądały jeszcze piękniej skąpane w świetle księżyca. Zatrzymałam się przy jednym z krzewów i ujęłam w dłoń delikatny kwiat, miałam wrażenie że za chwilę rozpadnie na moim ręku.

Nie wiem co się ze mną stało ale po raz pierwszy od dwudziestu lat, pomyślałam o mojej matce. Obie tak bardzo kochałyśmy białe róże. Byłam tak bardzo zajęta ciągłymi ucieczkami...nie miałam kiedy pomyśleć o kobiecie, która dała mi życie i która chciała je ratować. 

Nagle strzygłam uszami, ktoś tu był. Wyprostowałam się i odwróciłam, dostrzegłam czerwonookiego demona. Między nami panowała cisza. Po chwili dostrzegł że trzymam róże w dłoni.

- Są piękne nie sądzisz ? Ulubione kwiaty panicza. Symbol czystości i tęsknoty za najbliższymi - do moich uszu dotarł jego melodyjny głos. Moje uszy opadły na tył głowy. 

- Tak. To piękne kwiaty...- odsunęłam rękę. Spojrzałam na swoje pazury. - W twoim pokoju czeka na ciebie karafka z krwią. Radzę ci iść odpocząć, jutro czeka cię pierwszy dzień w pracy...- powiedział po czym spokojnie odszedł w stronę rezydencji. Ja także nie długo po tym wróciłam do pokoju, zamknęłam okno. Przybrałam swój wygląd, po czym ubrałam koszule nocną. 

Na małym stoliczku dostrzegłam srebrną tace a na niej kryształową karafkę z rubinową cieczą, obok kieliszek od wina. Podeszłam nalałam sobie gęstej krwi, nadal była ciepła, co znaczy że została nalana do kryształu stosunkowo nie dawno. Co było z korzyścią dla mnie, nie lubię gdy krew jest zimna i skrzepnięta. Wypiłam dwa kieliszki. 

Położyłam się na łóżku, bardzo szybko zostałam wciągnięta do krainy snów. Nie wiem ile czasu minęło ale poczułam że ktoś okrywa moje ramiona kołdrą.


_________________________________________________

No to zgadujcie, kto jest tajemniczym kimś, kto okrył naszego kotka :D

Pozdrawiam :*


CurseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz