Rozdział 6

895 74 37
                                    

     Po wyjściu z naszego pokoju chciałam iść gdzieś gdzie będę sama. Gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie.

    Może taras na dachu?

     Tak, to bardzo mądry pomysł. Zwłaszcza gdy nie zabrałam ze sobą kurtki.

     Jednak moje nogi i tak mnie tam zaprowadziły i teraz stoję na tym dachu jak idiotka i trzęsę się z zimna. Chyba odmroziłam sobie mózg. O ile go mam.

     - Nie za ciepło ci? Może się rozbierzesz bardziej? - poczułam jak jakiś ciepły materiał ląduje na moich ramionach. Kto inny mógł za mną pójść na ten taras, no kto?

    Oczywiście, że nie Tae.

     - Nie twoja sprawa co zrobię - powiedziałam poprawiając kurtkę na ramionach. - Dzięki za kurtkę.

     - Spoko, loko - uśmiechnął się jak zwykle. - Mi nigdy nie jest zimno.

- Ta? A komu z zimna leci gil z nosa?

     Brunet pociągnął nosem i... Zrobił długą linię ze smarka na koszuli. Chyba cofa mi się alkohol, który wypiłam. 

     - Jesteś obrzydliwy - stwierdziłam oddając mu kurtkę i zaczęłam kierować się w stronę schodów.

     - Nie gadaj, że nigdy tak nie robiłaś - chłopak szedł za mną.

     - Może i robiłam, ale nikogo nie raczyłam takim widokiem.

     - A szkoda.

     - Dlaczego? - spytał otwierając przede mną drzwi. A raczej próbując je otworzyć. - Co jest?

     - Daj dziecko, nie potrafisz drzwi otwierać.

     Nacisnęłam całej siły na klamkę. Drzwi jak na złość zamknęły się na amen.

     - Kurwa - przełknęłam na głos.

     - Też kobieta.

     - Masz ochotę żartować w tej sytuacji?

     - Nie, ale cieszę się, że mi nigdzie dzięki temu nie uciekniesz.

     - Co proszę? - Tae narzucił mi spowrotem kurtkę na ramiona i zaczął grzebać w kieszeniach.

     - Gdzieś tu miałem telefon - powiedział sprawdzając każdą kieszeń od spodni.

     Stałam cicho, tylko włożyłam ręce w rękawy. Miło było oglądać spanikowanego bruneta. Taki niecodzienny widok.

     - Chwila - zaczął grzebać w kieszeniach od kurtki, którą miałam ubraną. Niebezpieczne jego twarz zbliżała się do mojej. - O! Coś złapałem! - krzyczy gdy łapie mnie za tyłek.

     Stałam jak wmurowana. On się głupio uśmiechnął i ruszył brwiami. Odwzajemniłam uśmiech i z całej siły strzeliłam mu z liścia w twarz. Tae aż padł na ziemię.

     - Jeszcze raz coś takiego zrobisz - warknęłam łapiąc go za kołnierz. - A nie ujdzie ci to z życiem chłoptasiu.

     W odpowiedzi tylko oblizał usta i zaczyna się śmiać.

     - Co w tym śmiesznego?

     - Wiesz... - spojrzał mi w oczy. - Jesteś pierwszą dziewczyną, która dała mi z liścia tak mocno, że upadłem na tyłek.

     - Dziękuję za zaszczyt - puściłam go i wróciłam do zamkniętych drzwi. Dalej się nie otwierały. Oparlam się głową o nie. Słyszałam jak brunet wstaje i otrzepuje się.

Next to me | KTH ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz