Rozdział 8

868 60 35
                                    

     Obudziły mnie 2 męskie głosy. Jestem ukryta między kartonami i wątpię czy ktoś mnie widział. Moje ciało jest całe zdrętwiałe, czuję też, że zaczynam mieć dreszcze. Muszę mieć wysoką gorączkę, bardzo źle się czuję.

     - Tato, mówiłem przecież, że nie zniszczę tego samochodu.

     - Ostatnim razem też tak mówiłeś. A skończyło się, że Maek musiał załatwiać biznes z policją. Nawet o tym nie myśl, że tam pojedziesz.

     - Maek zjebał sprawę sam. Nie potrzebował do tego mojej pomocy.

     - Zamknij już się bo przywalę Ci w ten zakuty łeb.

     Nie słyszałam wyraźnie co mówiły dalej te głosy. Kręci mi się w głowie i zbiera na wymioty. Starałam się powstrzymywać ale moje ciało wiedziało czego chce, chciało wymiotować. Już i tak było mi wszystko jedno, więc wstałam na równe nogi. Przede mną pojawili się dwaj mężczyźni. Jeden z nich wyglądał na to, że jest w moim wieku. Stał obok grubego pana z wąsem. Przez moje wstawanie zamilkli, a ja... Zwymiotowałam do najbliższego wiadra.

     - Co to jest do kurwy nędzy? - krzyknął pan z wąsem.

     - Prze-przepraszam... Nie chciałam - wyduszam i zrzucam drugą serię do stojącego na kartonach wiadra.

     - Jin, leć po gosposię. Gówniara zarzyga nasze zapasy!

     Słyszałam tylko trzaskające drzwi. Padłam razem z wiadrem na kolana, przed oczami zaczyna pojawiać mi się ciemność.

***

     Leżałam na czymś miękkim i z czymś wilgotnym na głowie. Z ledwością otworzyłam oczy, przez mgłę ujrzałam trzy postacie. Jedna z nich kierowała się w moją stronę. Ze strachu zaczęłam krzyczeć i rzucać się na łóżku.

     - Ej, ej, ej, uspokój się. Nic ci się nie stanie - usłyszałam głos podobny do tego z garażu.

    Mrugnęłam parę razy oczami aż w końcu ukazał mi się chłopak w dresie i z krzywym uśmiechem.

     - Hej! Jestem Kim Seokjin. Miło mi cię poznać! - wyciągnął rękę w geście przywitania się.

     Nie miałam siły ruszyć nawet palcem.

     - Park Sujin - odpowiedziałam ochrypniętym głosem.

     Rozejrzałam się wokół, dalej kręciło mi się w głowie. Widziałam jak pomieszczenie szybko opuszczają dwie  kobiety.

     - Gdzie jestem?

     - U mnie w domu, a gdzie niby indziej. Tak wparowałaś nam do garażu, że sądziłem, że jakiś motor w nas wjechał - zaczął się śmiać.

     - Nie rozumiem.

     - Zemdlałaś w garażu, przynieśliśmy cię tutaj bo byłaś cała rozpalona. Miałaś gorączkę. - chłopak spokojnie tłumaczył.

    - Ah... - odpowiedziałam mądrze.

     Chłopak przez chwilę siedział i wpatrywał się w moją twarz, czułam jak zaczyna mi się robić znowu niedobrze i znów dostaje temperatury.

     - Eee, Seokjin, tak?   

     - Po prostu mów mi Jin - uśmiechnął się. - Co się stało?

     - Jest mi niedobrze.

     Cicho złapał za termometr i przy okazji podał mi miskę, żebym wymiotowała.

Next to me | KTH ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz