#Prolog

2.5K 71 0
                                    

Urodziny. Dla innych to czas spędzony z rodziną, znajomymi, bliskimi. Czas zabawy, radości i szczęścia. Prezenty, podarunki i miłe słowa. Niestety nie dla mnie, ale o tym później. Może się przedstawię. Jestem Lydia Hood i mam 15 lat.

Mam starszego brata Caluma, który z kolegami stworzył zespół. Nie mają jeszcze nazwy, a na razie tworzą covery, które słyszałam tylko ja.

 Nie mają jeszcze nazwy, a na razie tworzą covery, które słyszałam tylko ja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pewnie pomyślicie zgrane rodzeństwo, ale to tylko przy ludziach. Tak naprawdę jestem przez niego i jego kolegów gnębiona. Wyśmiewali się ze mnie i sprawiali, że każdy mój dzień był piekłem. Chłopak jest ode mnie dwa lata starszy, więc w szkole jako trzecioklasista ma bardzo duży wpływ, przez co prawie nikt mnie nie lubi. Ale koniec o nim, czas na "rodziców". Matka jest pracocholiczką i nie zwraca na mnie uwagi. Rano jak wstaje ona jest w pracy, a na stole jest duży talerz kanapek i 1000 złotych dla mnie i brata. Tak było zawsze. A ojciec? Ojciec jest alkoholikiem. Gdy około 17 wraca z pracy do domu, od razu siada przed telewizorem z wódką, whisky i kilkoma puszkami piwa. Gdy już się upije, przychodzi do mnie i krzyczy, a czasem nawet bije. Jestem do tego przyzwyczajona. Jedyną osobą, która się mną interesuje jest mój trzyletni brat Dylan. Jest słodkim brzdącem, który cieszy się życiem. Jesteśmy blisko ze sobą. Szczerze mówiąc to ja się nim opiekuje i pomagam mu. Zawsze się zastanawiałam dlaczego moja matka urodziła mnie i chłopaków, skoro teraz się nami nie interesuje...

Wracając do początku, dlaczego nie lubię urodzin? Bo zawsze jestem sama. Chodzę uliczkami Sydney rozmyślając nad tym dlaczego jeszcze żyję? Tak było i tym razem...

###

Idę w stronę mojej ulubionej kawiarni, aby napić się urodzinowej kawy. Jest początek lipcaa, więc na dworze jest bardzo ciepło. Lubię takie ciepłe klimaty, bo całymi dniami mogę być na dworze z dała od rodziny.

Jestem w połowie drogi, ale niestety mój pęcherz dał o sobie znać. Na szczęście przechodziłam obok stacji benzynowej, w której na pewno są toalety. Poszłam w tamtym kierunku. Weszłam do pomieszczenia, a potem do jednej z kabin. Słyszałam jak ktoś również wchodzi do pomieszczenia, ale zignorowałam to i załatwiłam swoją potrzebę. Gdy skończyłam, spuściłam wodę i otworzyłam drzwi. Wyszłam przed kabinę, ale po chwili zostałam do niej wepchnięta. Popatrzyłam na sprawcę, którym był jakiś mężczyzna. Na oko miał 30 lat i był dobrze zbudowany. Na jego ustach tkwił wredny uśmieszek.

- Część, jak się nazywasz? - zapytał zachrypniętym głosem

- A co pana to obchodzi? Przepraszam ale chcę wyjść - powiedziałam próbując wyminąć mężczyznę, ale on znowu mnie popchnął

- Zanim wyjdziesz zabawimy się słonko - jego uśmiech stał się ochydny, a sam mężczyzna zaczął zbliżać się w moim kierunku.

- Zostaw mnie! - próbowałam uciec, ale na darmo

- Nie chcesz po dobroci, to muszę zastosować ostrzejsze środki - mówiąc to wyjął z kieszeni strzykawkę wypełnioną białą cieczą

- Co to jest? - zapytałam lekko się jąkając

- A to pozwoli ci na chwilę zasnąć - gdy skończył to mówić, podszedł do mnie i wstrzyknął mi ciecz w szyję - Zdradzisz mi w końcu twoje imię królewno?

Nie potrafiłam już nic więcej powiedzieć, a obraz zaczął mi się rozmazywać. Ostatnie co widziałam to uśmiech tego mężczyzny i to jak rozpina rozporek, a potem była tylko ciemność...

Mimo Wszystko~/C.D/1D/5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz