#21

1.1K 42 2
                                    

Hej, chciałam bardzo przeprosić, że tak długo nie dodawałam rozdziałów. Zepsułam telefon, a później nie miałam czasu pisać. Ale teraz już postaram się zmobilizować i jak najczęściej dodawać.
A tak w ogóle to bardzo chciałam podziękować za to:

Naprawdę bardzo dziękuję wszystkim, którzy oddali choć jeden głos na moje opowiadanie, dziękuje 😘Nie przedłużając dłużej, zapraszam na rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naprawdę bardzo dziękuję wszystkim, którzy oddali choć jeden głos na moje opowiadanie, dziękuje 😘
Nie przedłużając dłużej, zapraszam na rozdział

- No nie wiem, czy tak miło - mruknęłam nie zbyt przyjemnie, ale kto mi zabroni? No właśnie. Nikt - Gdzie jest Maya i ten twój koleżka? - zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu koleżanki, ale nigdzie jej nie widziałam

- Aya chciała kupić dla ciebie jakiś prezent i wzięła ze sobą Nasha, aby jej doradził. Mamy się z nimi za 15 minut spotkać w starbucksie - powiedział chłopak i ruszył w stronę wyjścia ze sklepu

- Poczekaj, muszę zapłacić - zawołałam za nim, chcąc go zatrzymać, ale on uparcie parł do przodu

- Jest już zapłacone. Chodź mała - powiedział nawet na mnie nie patrząc. Bez zawahania go dogoniłam i teraz razem, ramie w ramie, szliśmy do kawiarni.

- Skąd w ogóle znasz Mayę? - zapytałam patrząc w jego brązowe oczy

- Jest przyjaciółką mojej siostry i tak się jakoś złożyło, że jednocześnie moją - wzruszył ramionami krzyżując jednocześnie nasze spojrzenia. Jego brązowe oczy są tak hipnotyzujące, że mimo wielkich starań, nie potrafię oderwać wzroku. Patrzy na mnie z tajemnicą, którą strasznie pragnę poznać, ale jednocześnie ciekawością.

Szliśmy tak jakiś czas, kątem oka widziałam już kawiarnie, w środku której przy oknie siedziała Maya. Po raz kolejny spróbowałam odwrócić wzrok od chłopaka, ale skończyło się to tak jak ostatnio, czyli dalszym patrzeniem w oczy bruneta. Nie wiem dlaczego tak się w niego wgapiam, bo przecież nawet go nie znam. No dobra wiem, że nazywa się Cameron i ma siostrę, a no i jest przyjacielem May, ale tak poza tym to nie wiem nawet ile ma lat! Jest dla mnie obcym człowiekiem, widzimy się pierwszy raz w życiu, zamieniliśmy kilka zdań, a teraz tak po prostu się na siebie patrzymy.

Byliśmy już bardzo blisko wejścia, gdy nagle poczułam zimny metal zderzający się z moim ciałem i zaraz potem ból w okolicy nosa i ramienia. Straciłam kontrolę nad swoim ciałem, przez co zaczęłam odchylać się do tyłu ostatecznie lądując na tyłku. Przez chwilę miałam zamazany obraz, ale po kilku mrugnięciach, wyostrzył się dając mi wyraźny obraz śmiejącego się Camerona, który się nade mną nachylił.

- Nie wierzę! Czy ty przed chwilą naprawdę walnęłaś w ten słup?! Ten wysoki, gruby, czarny słup stojący na środku drogi, który widoczny był już sto metrów wcześniej?

- Ja nie wiem co za palant go tam postawił, ale powinien się poważnie zastanowić nad zmianą jego miejsca. Przecież jakieś bezbronne dzieci mogą tego gówna nie zauważyć i się uderzą! - krzyczałam wymachując rękami we wszystkie strony. Jak ja mogłam nie zauważyć tego cholernego słupa?! To przecież nie możliwe, abym aż tak była zapatrzona w Cama! Chwila, czy ja mu właśnie wymyśliłam przezwisko? Ja pierdziele, co się ze mną dzieje?!

- Mówiąc o bezbronnych dzieciach miałaś na myśli siebie? - zapytał starając się powstrzymać śmiech, ale coś mu nie wychodziło.

- Nie śmiej się ze mnie! - pisnęłam jakimś nienaturalnym dla mnie, piskliwym głosem - To nie jest śmieszne - mruknęłam z wyrzutem krzyżując ręce i odwracając się do niego plecami. Wiem bardzo dobrze, że zachowuje się teraz jak naburmuszona księżniczka, ale chcę sprawdzić jego reakcje. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu chce wiedzieć co zrobi w takiej sytuacji. Czy również się obrazi i sobie pójdzie, a może zostanie i będzie ze mną rozmawiał, albo mnie wyśmieje. Tego właśnie chcę się dowiedzieć.

- Hej księżniczko nie obrażaj się na mnie - powiedział spokojnym głosem jednocześnie łapiąc moją rękę i rysując na niej nieznane mi znaki - Jeżeli chcesz to kupię ci gorącą czekoladę na pocieszenie i... - urwał jakby zastanawiając się nad doborem słów. W tym czasie ja obróciłam się w jego stronę zdziwiona, ale bardziej ucieszona, z takiego obrotu sprawy. Naprawdę nie spodziewałam się tego po nim, ale cały czar prysł, gdy dokończył zdanie - ... i wymasuje ci ten zgrabny tyłeczek, który na pewną boli po upadku

- Ugh... Spierdalaj - warknęłam po raz kolejny odwracając się do niego plecami. Naprawdę musiał to powiedzieć? Nie mógł sobie darować tych flirtów?

- No przepraszam, ale na prawdę masz fajny tyłek - powiedział widocznie rozbawiony, za to ja zareagowałam rumieńcem.

- Uh, ale z ciebie głupek - mruknęłam krzyżując ręce.

- To teraz ten głupek zabiera cię na gorącą czekoladę - rzekł wstając na wyprostowane nogi

- Nigdzie z tobą nie idę głazie - powiedziałam starając się powstrzymać uśmiech cisnący się na moje usta

- Masz rację, szkoda twoich nóg. W takim razie cię zaniosę - oznajmił i bez żadnego problemu podniósł mnie i przeżucił sobie przez ramię.

W taki oto sposób, z moim głośnym śmiechem w tle, pokierowaliśmy się w stronę kawiarni.

Mimo Wszystko~/C.D/1D/5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz